poniedziałek, 27 października 2014

O wyższości prostokątów nad prostokątami

         
Znowu na jakimś forum trafiłem na dyskusję o wyższości matryc formatu 3:2 nad 4:3. I znowu bym się nie przejął, gdyby nie fakt, że jeden z dyskutantów poszedł o krok dalej. Twierdził, że 3:2 to już przeżytek, bo przecież współczesne, panoramiczne ekrany najlepiej pasują do zdjęć 16:9, bo inne pozostawiają po bokach szerokie czarne pasy.


          Niby racja, to w końcu krok w stronę poprawy estetyki „oprawionego” zdjęcia, ale czy dopasowywanie obrazu do posiadanej ramy to nie przerost formy nad treścią? No i co z pionowymi kadrami? Pionowe 16:9 na panoramicznym ekranie wygląda przecież paskudnie. Całe szczęście, forumowicze nie przyjęli przychylnie pomysłu na upowszechnianie zdjęć panoramicznych, ale gremialnie głosili wyższość 3:2 nad „starym, telewizyjnym” 4:3. I wcale nie chodziło im wyłącznie o sytuacje gdy fotografujemy całą osobę, rozległy krajobraz lub 30-osobową grupę gdy w pobliżu nie ma żadnych schodków. Ale nie, w każdej sytuacji 3:2 ma być optymalny. A jedyny argument, to jego upowszechnienie w aparatach fotograficznych. Hm, do mnie zupełnie to nie trafia. Bo czyż powszechność Opli, Fiatów i Volkswagenów świadczy o tym, że są to wzorce?
                    Jasne, przez kilkadziesiąt lat od stworzenia pierwszej Leiki, klatka 24 x 36 mm zdobyła ogromną popularność. Ale dotyczyło to wyłącznie dwóch grup fotografujących: fotoamatorów i fotoreporterów. Tylko dla nich wygoda była ważniejsza od jakości zdjęć. Cała poważna, komercyjna fotografia opierała się na wielkim i średnim formacie. A tam nie było mowy o proporcjach tak jamnikowatych jak 3:2. Wszystkie standardowe formaty, począwszy od 8×10 cali, a na mikro-średnioformatowym 6×4,5 cm kończąc, były bardziej kwadratowe. Niektóre, jak 6×6 cm, wręcz dokładnie kwadratowe. Inne, jak 6×9 cm, znacznie mniej, choć nigdy nie sięgały proporcji 3:2. Co prawda niektóre źródła deklarują, że 6×9 cm oznacza w rzeczywistości obrazek 84×56 mm (czyli o proporcji dokładnie 3:2), ale gdy zmierzyłem klatki na swoich archiwalnych filmach, miały one długość 82-83 mm.
                    A to wszystko oznacza ni mniej ni więcej, że 3:2 nie jest żadnym wzorcem, a skrajnością, wybrykiem natury i dziwolągiem. Skąd więc pomysł na taką jego nobilitację? Proste: skoro lustrzanki są – bo są! – aparatami lepszymi od kompaktów, to z automatu duży i czarny aparat staje się LEPSZY od małego i czerwonego, mniejsza głębia ostrości LEPSZA od większej, a format 3:2 LEPSZY od 4:3. Zresztą cała ta nobilitacja zaczyna się już od nazywania formatu 24×36 mm Pełną Klatką, a nie – jak przez kilkadziesiąt lat – małym obrazkiem. Podejrzewam, że dużą rolę odgrywa tu także leczenie kompleksów byłych użytkowników kompaktów. No, w każdym razie odcinanie się od „amatorskich” korzeni.

                    Niektórzy pewnie się obrażą, inni będą udowadniać, że przecież idealna, „złota” proporcja to 1,61…, czyli nawet więcej niż 3:2. Ale teoria teorią, da Vinci da Vincim, a Partenon Partenonem. Jednak gdy przychodzi co do czego i trzeba zaprojektować idealny kształt chłodnicy idealnego samochodu, to bierze się za wzór fronton najsłynniejszej budowli ateńskiego Akropolu, ale… jego proporcje zmienia się na bardziej kwadratowe. Co wcale nie znaczy, że wszyscy zaraz mamy się przesiadać na Hasselblady, Broniki i inne cuda 6×6. Ale owo „bardziej kwadratowe” spojrzenie na kadr przyszłego zdjęcia może się przydać. Nasz aparat z matrycą 3:2 na pewno się na nas za to nie obrazi.

2 komentarze:

  1. Paweł, przecież cały internet żyje właśnie kwadratowymi zdjęciami, czyli Instagramem.
    Pozdrawiam
    Rysiek K. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ha, racja Rysiu, Instagram! Czyżby początek odnowy w duchu kwadratu? Chyba... że to na chwilę.
      Pozdrówka!
      Paweł

      Usuń