wtorek, 27 lutego 2018

TEST: Sony RX100 V – kompakt do łapania światła


     Temat pięcioosobowej – na dzień dzisiejszy – rodziny kompaktowych Cyber-shotów RX100 przewijał się na moim blogu już kilkukrotnie. Ostatnio aparaty te wspominałem jako przykład implementacji coraz to bardziej wyrafinowanych przetworników CMOS. Wcześniej, nieco ponad rok temu, rodzinie RX100 poświęciłem cały artykuł, porównujący poszczególne modele: „Moim okiem: 5 wersji Sony RX100 – która dla kogo?” Wyszło mi wówczas, że – biorąc pod uwagę cenę i możliwości – optimum stanowi wersja III. W ciągu tego roku sporo się jednak na rynku pozmieniało, a ceny wszystkich wersji (no, może poza pierwszą) spadły o duże kilkaset złotych. Na optymalną bardziej zaczęła mi wyglądać wersja IV i uznałem, że warto by ją przetestować. Jednak okazało się, że polskie Sony, pomimo że nadal sprzedaje wszystkie pięć wersji RX100, w wypożyczalni testowej ma tylko najnowszą. No dobra, jak się nie ma co się lubi… Wziąłem „piątkę”.

wtorek, 13 lutego 2018

Lumix GX9 – kolejna „dziewiątka” Panasonica. Ale czy na pewno dziewiątka?



Źródło: Panasonic
     Trzy tygodnie temu w artykule o możliwościach rozwoju systemu Micro 4/3 zastanawiałem się, którą kolejną linię bezlusterkowców Panasonic uszczęśliwi flagowym modelem 9. Na rozwiązanie tej zagadki nie musieliśmy długo czekać. Przed niespełna godziną objawił się Panasonic Lumix GX9.

piątek, 9 lutego 2018

Sigma 14-24 mm f/2.8 DG HSM Art – czyli PRAWIE zgadłem


Źródło: Sigma
     Jeśli dobrze pamiętam, to już dobrze ponad dwa, a może i trzy lata temu, moje źródła z okolic Sigmy doniosły, że nowy superszerokokątny zoom będzie produkowany w dwóch wersjach. Gdy więc jesienią 2016 roku ogłoszona została Sigma 12-24 mm f/4 Art, wyprorokowałem, że jej przyszła siostra będzie…

niedziela, 4 lutego 2018

Moim okiem: Aparaty małoobrazkowe?! Na szkle! Negatywy na szkle! To jest fotografia!


     Na zdjęciu obok okładka książki Zawód, fotoreporterzy, napisanej przez Jana Kosidowskiego. Książkę mam na półce od dawien dawna i co jakiś czas zaglądam do niej. O autorze pewnie słyszeliście. Był wieloletnim fotoreporterem tygodnika Świat, gdzie wraz z trzema kolegami tworzył podwaliny polskiego powojennego fotoreportażu. Książkę, swego rodzaju zawodową autobiografię, wydał w latach osiemdziesiątych. Autobiografię, lecz poza opisami własnych działań sporo tam o etyce fotoreportera i o ważnych postaciach w historii reportażu. W tym o Henrim Cartier-Bressonie, który podczas pobytu w Polsce w 1954 roku odwiedził redakcję Świata. I to trochę za jego przykładem cały zespół fotoreporterów czasopisma przesiadł się ze średniego formatu na mały obrazek. Rzecz jasna nie na Leiki, a na „nieco” łatwiej wówczas osiągalne Zorki i Praktiny.