czwartek, 22 stycznia 2015

Jarosław Brzeziński: myśli sfotografowane


Rajd Viva Polonia Classic, Gnijąca Panna Młoda oraz piękno włoskiego wzornictwa przemysłowego

  W 2005 roku otrzymałem propozycję pracy w roli oficjalnego fotografa Międzynarodowego Rajdu Zabytkowych Samochodów Sportowych „Viva Polonia Classic”. Nie wiedziałem, że będzie to jedno z ostatnich zleceń jakie wykonam sprzętem Canon EOS ani tego, że rajd przypomni mi o pięknie włoskiego wzornictwa przemysłowego. 

środa, 21 stycznia 2015

TEST: Canon SX60

Dłuuuugi zoom i…


     To właśnie z powodu obiektywu wziąłem tego Canona na warsztat. Małoobrazkowe 21-1365 mm, oznaczające krotność zooma 65× to imponujący zakres. Na myśl o jego prawym krańcu ślinią się ptasiarze i inni fotografowie dzikiej przyrody – oczywiście tylko ci, którzy nie widzą się w roli tragarza dla lustrzanki i dobrych kilku kilogramów optyki do niej. 21 mm robi może mniejsze wrażenie, ale szerokiego kąta nigdy za mało – czy to w fotografii krajobrazowej, czy to reportażu we wnętrzu. Do testu wybrałem Canona, choć żadna z podanych wyżej wartości nie jest wyjątkowa. Sygnowany logo Kodaka aparat wyprodukowany przez Pixpro sięga zoomem 1560 mm, przy identycznej jak u Canona krotności 65×. Z kolei w Panasonicu FZ70 trafiamy na szerszy kąt widzenia odpowiadający małoobrazkowym 20 mm (choć zoom „zaledwie” 60-krotny). Ale wybrałem Canona, ponieważ w kategorii cyfrowych kompaktów jest on dla mnie pewnego rodzaju gwarantem jakości. Jasne, zdarzają się aparaty lepsze od PowerShotów lub IXUSów, ale tak jak dawniej marka Fuji oznaczała, że film będzie co najmniej dobry (a może i świetny), tak w cyfrowych kompaktach rolę tę odgrywa Canon. Kiedyś można było znaleźć wspaniały materiał Kodaka, Agfy, czy Koniki, ale była też szansa, że trafimy na niewypał. W Canonie nie zdarzyło mi się to nigdy wcześniej, więc mam nadzieję, że nie polegnie on i na trudnej, wymagającej wielu kompromisów konstrukcji aparatu z superzoomem.

środa, 14 stycznia 2015

Ale wymyślili!

Źródło: diyphotography.net
     Na portalu DIY Photography znalazłem instrukcję „zrób to sam” cudownego gadżetu, jakim może być kompakt, którym można fotografować tak jak klasyczną, średnioformatową lustrzanką z „kominkiem” zamiast pryzmatu pentagonalnego. Rzecz wcale nie jest trudna, a możemy poczuć się jak poważny fotograf sprzed 40-50 lat, z Rolleiflexem albo Hasselbladem w ręku. Czy raczej na brzuchu.


     Podstawą jest kompakt z odchylanym o co najmniej 90° do góry ekranem. W źródłowym wykonaniu użyto Canona PowerShot N, który jest dobrym wyborem, ze względu na mocno kwadratową sylwetkę i oś obrotu ekranu pokrywającą się z górną krawędzią tylnej ścianki. Do tego dochodzi drewniany klocek, składana osłona ekranu plus dwustronna taśma klejąca do połączenia tych elementów. Całość warto uzupełnić mocowaniem paska w miejscu zapewniającym dobre wyważenie, a jak ktoś lubi podłubać, to może też dodać gwint dla statywu i poziomnicę.

     Zapraszam do obejrzenia całości projektu: LINK


Źródło: diyphotography.net
     Ze swojej strony dorzucam dwa pomysły, których zabrakło na DIYP. W aparacie warto ustawić format klatki 1:1, przepraszam, 6×6. Dzięki temu nie przyjdzie nam do głowy kadrować w pionie, bo to niełatwa sprawa przy kominku. No i przydałoby się wybrać jakiś tryb barw obowiązujący przed pół wiekiem, czyli czerń-biel albo jakiś Vintage, czy też Nostalgic (po polsku: Orwo jego Chrom). To pozwoli lepiej wczuć się w klimat.  

poniedziałek, 12 stycznia 2015

Jarosław Brzeziński: myśli sfotografowane


Zemsta NRD po latach, czyli tryplety z przekorygowaną aberracją sferyczną


Nikon D800, Diaplan 80 mm f/2,8; ISO 100, 1/320 s.
Trabanta nazywano „Zemstą Honeckera”. NRD zemściło się też na fotografach. Dziesięć lat temu można było kupić  obiektyw Meyer Optik Görlitz Trioplan 100 mm f2.8 za 15 euro. Dzisiaj taka cena to odległe wspomnienie.