wtorek, 25 lutego 2020

Moim okiem: Znów 10 lat minęło jak jeden dzień

Sony A7 - moim zdaniem najważniejszy aparat ostatniej dekady
     Dziś podlinkuję artykuł, który opublikowałem na Fotopolis, a będący analizą, czy raczej podsumowaniem trendów, zmian i rozwoju cyfrowych aparatów fotograficznych w drugim dziesięcioleciu XXI wieku. Dziesięcioleciu miejscami burzliwym, miejscami spokojnym, z premierami przełomowymi, ważnymi,  nieciekawymi albo i dziwacznymi. Które pomysły okazały się trafione, które nie sprawdziły się, a które wzbudzają już tylko uśmiech politowania? Znajdą się i takie cyfrówki, o których zdążyliśmy już zapomnieć. Zapraszam do lektury! LINK

niedziela, 23 lutego 2020

Micro 4/3 rozwija się!


     Pomimo powszechnego runu na aparaty z dużyyymi matrycami i równoległego lekceważenia (czy wręcz hejtu) okazywanego systemowi Micro 4/3, ten jakoś ciągle daje sobie radę. Nie dość, że nie tonie, to dwa dni temu uzyskał wsparcie. Do „konsorcjum” przystąpili bowiem dwaj producenci obiektywów: Yongnuo i Venus Optics. Dla Yongnuo są to pierwsze kroki nie tylko w kierunku optyki dla aparatów z matrycami 4/3 cala, ale w ogóle dla bezlustrowców. Dotychczasowe jego szkła były przeznaczone wyłącznie do lustrzanek Canona i Nikona. 
     Natomiast Venus Optics, czyli firma produkująca obiektywy Laowa, popełniła już niejedną konstrukcję pod Micro 4/3. Ze wymienię choćby testowane już przeze mnie szkiełko-perełkę 7,5 mm f/2. Na czym więc ma polegać owo przystąpienie do systemu, skoro się w nim jest? 

czwartek, 13 lutego 2020

I ja też, i ja też! – czyli Canon potrafi


Źródło: Canon
     Ledwie minęło kilka dni od momentu gdy plotkarskie portale fotograficzne wyselekcjonowały zestaw kilku niemal pewnych danych technicznych EOSa R5, gdy ten został zaprezentowany oficjalnie. No, niby oficjalnie, ale zaledwie połowicznie. A nawet mniej niż połowicznie, gdyż o komplecie danych technicznych nie ma mowy, a kilkunastu zadeklarowanym parametrom i cechom towarzyszą tylko dwa zdjęcia aparatu.

środa, 12 lutego 2020

Jeden mały i jeden duży – premiery Olympusa E-M1 III i Nikona D6

     Targi CP+ startują za dwa tygodnie, więc najwyższa pora by zaczęły się objawiać premiery sprzętu, który na targach ma błysnąć. Dziś swoje błyskanie zaczęły trenować dwa aparaty, oba z wyższej półki, lecz należące do zupełnie innych światów cyfrówek z wymiennymi obiektywami. Z jednej strony mamy wielkiego Nikona, mającego być topem topów w klasie reporterskich lustrzanek. Z drugiej, niby też top, ale już nie dla profesjonalistów. Niby w oznaczeniu widnieje 1, lecz po zdjęciach które producent prezentuje z okazji premiery, wygląda że celem są wymagający entuzjaści. Cóż, skoro stworzyło się Olympusa E-M1 X, trzeba przedefiniować target dla „zwykłej” jedynki.

poniedziałek, 10 lutego 2020

Canonie, ilu was będzie?



Źródło: Canon
     Gdy kilka miesięcy temu pojawiła się plotka o pełnoklatkowym, bezlustrowym EOSie z oznaczeniem RS, wszyscy pomyśleli(śmy) że nadchodzi wysokorozdzielczy potwór. Tak wysokorozdzielczy, że wgniecie w błoto 60-megapikselowego Sony A7R IV. Bo skoro Sony uparło się pokonać w tej konkurencji 50-megapikselowe EOSy 5Ds i 5DsR, to niech teraz dostanie po łapach. Kto rozdzielczością wojuje, od rozdzielczości ginie. Ile miało być tych pikseli w EOSie RS? Na giełdzie plotek najczęściej chodziły liczby od 70 Mpx do ponad 80 Mpx. Mi było bliżej do tych najwyższych notowań. Po prostu wyliczyłem, że jeśli matrycę aparatu wytnie się z tego samego krzemowego wafelka co przetwornik EOSa 90D, wyjdzie coś z okolic 83 Mpx. Nie pogniewałbym się na taką matrycę.
     Jednak im dłużej czekaliśmy, tym mniej było słychać o tych 70-80 megapikselach. Ale skoro ma być ich mniej, to skąd oznaczenie RS? Aż wreszcie wyszło szydło z worka! Ktoś po prostu nie doczytał. Ów szpieg, czy inny kapuś, przeczytał RS podglądając prototyp aparatu z oznaczeniem R5. Ale poszło w świat, szczególnie że takie oznaczenie wcale nie było nieprawdopodobne.
     Przypomniała mi się podobna, choć z istotniejszymi skutkami, pomyłka w historii. Nie historii fotografii, a motoryzacji. Fachowiec nie doczytał i namalował 111, zamiast III. Decydenci machnęli ręką na pomyłkę i motocykl Sokół nosi oznaczenie M111.
     No dobrze, ale co z Canonem?