Do zoomów o jasności mniejszej od f/5.6 wszyscy zdążyliśmy
się już przyzwyczaić. Takie maksymalne otwory względne widzimy przeważnie w
superzoomach. Trudno „zamknąć je” w granicach f/5.6 tak, by móc wystarczająco
wyciągnąć w górę zakres ogniskowych, a jednocześnie nie odstraszać klientów
wymiarami, ciężarem i ceną. Stąd obecność szkieł w rodzaju APSowych 18-200 mm
f/3.5-6.3. Takie ponadnormatywnie małe otwory spotyka się także w telezoomach,
szczególnie gdy mają sięgnąć 300 mm. Z rzadka pojawiają się konstrukcje
kończące się przy najdłuższej ogniskowej światłem f/6.7, podobnie jak
ciemniejsze niż f/5.6 zoomy standardowe. Tu celem jest znaczące ograniczenie
gabarytów. Stąd niedawny Nikkor 16-50 mm f/3.5-6.3 zaprezentowany z Nikonem Z50
albo M.Zuiko 12-50 mm o identycznym jak u Nikkora zakresie jasności. W tym
drugim wypadku dodatkowym celem było wewnętrzne zoomowanie oraz wyciszenie obiektywu
na potrzeby filmowania.
Jednak cały czas mamy do czynienia ze stosunkowo niedużym
przekroczeniem – przede wszystkim psychologicznej – granicy f/5.6. Dziura f/6.3
jest bowiem mniejsza o 1/3 działki, a f/6.7 o pół działki.