środa, 9 czerwca 2021

Olympus PEN E-P7. Nie, nie rozumiem.

     Słychać było plotki o następcy PENa F. Fajnie! Olympus, znaczy OM Digital Solutions zapowiedział premierę jakiegoś sprzętu wow!. Jeszcze lepiej! Wreszcie pojawia się pierwsze, przecieknięte zdjęcie PENa E-P7, więc się cieszymy na cudo lub co najmniej świeży powiew. I co? Nic! A w każdym razie nie więcej niż pół czegoś. Czegoś ciekawego.

     Przyznam, że w to wow! nie bardzo wierzyłem. Już bardziej nastawiałem się na nowego PENa F podciągniętego parametrami do poziomu OM-D E-M1 Mark III. No i dostałem. Nawet nie III, a IV oraz nie 1, a 10. Zgadliście, chodzi o E-M10 Mark IV. To właśnie z niego pochodzi wnętrze najnowszego PENa. Ale nie jest to żaden kolejny PEN F, bo nie ma ani wizjera, ani obrotowego ekranu. Coś tam ze stylu pokręteł pozostało, jest przełącznik Profile Control na przedniej ściance, ale to wszystkie nawiązania. A, przepraszam, pozostał też brak autofokusa "fazowego". Olympus chwali się za to 20-megapikselową, stabilizowaną 5-osiowo matrycą, wyrafinowanym wzornictwem, Eye-AF, WiFi i Bluetoothem, filmowaniem 4K (bez cudów) oraz możliwością ładowania akumulatora przez USB. W sumie naprawdę nic odkrywczego. Przykro!


     Całe szczęście pojawił się też obiektyw. Może nie aż rewelacja, niemniej bardzo ciekawy. Jest to zoom UWA M.Zuiko Digital ED 8-25 mm F4.0 PRO. Nieduży otwór względny świadczy o przeznaczeniu krajobrazowo-podróżniczo-architektonicznym, a nie reporterskim oraz obiecuje wysoką jakość obrazka już od pełnej dziury. Zakres ogniskowych to małoobrazkowe 16-50 mm, co oznacza pierwsze w historii połączenie ultra szerokiego kąta ze standardem. Nie kojarzę żadnego innego szkła, które sięga 50 mm, a jednocześnie w dole schodzi poniżej 20 mm. Niedoszły Nikon DL 18-50 nie liczy się.

     Po tym zakresie ogniskowych i jasności spodziewałem się obiektywu bardziej kompaktowego. A okazało się, że liczy on niemal 9 cm długości (mierzone chyba w pozycji transportowej, a nie roboczej, jak na zdjęciu obok), ma średnicę prawie 8 cm i korzysta z filtrów 72 mm. Masa ponad 400 g też jest mało „kompaktowa”. Podobnie jak cena. Olympus, znaczy OM Digital Solutions wymyśliło na nasz rynek sugerowaną cenę 4590 zł. Dużo!

     Ale to przecież szkło rodziny PRO, uszczelnione (deklarowane IPX1), odporne na mróz do -10 °C (nowość u Olympusa) i wypełnione mnóstwem soczewek ze szlachetnego szkła lub szlachetnie uformowanych. Ten M.Zuiko powinien być świetnym obiektywem, czego nie omieszkam sprawdzić. A już teraz, bez żadnego sprawdzania żałuję, że nie został zaprezentowany w towarzystwie jakiegoś ciekawszego aparatu. 

2 komentarze:

  1. O ile Pen P-7 rzeczywiście przypomina analogowe Peny, to model Pen F nie bardzo mogę skojarzyć z jakimś analogiem Olympusa.

    Olympus Pen P-7 jest bardzo fajnym małym kompaktem który zachęca do brania go na spacer.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Racja, też uważam E-P7 za sprzęt bardziej nawiązujący do historii. PEN F jest taki trochę analogowy wg. dzisiejszych wzorców analogowości :-) Jednak spodziewałem się, że jeśli już Olympus będzie odnawiał jakąś linię PENów, to padnie na PENa F.

      Usuń