Zaproszenie na regularne gościnne występy w blogu przyjął mój dobry kolega,
Jarek Brzeziński. Magister filologii angielskiej; kiedyś malujący
obrazy anglista oraz nauczający języka angielskiego malarz. Przez wiele lat
fotograf i autor kilkuset artykułów dla czołowych polskich miesięczników
fotograficznych oraz oryginalnego wydania książki „Canon EOS System”. Obecnie
robiący zdjęcia tłumacz i dokonujący przekładów fotograf. Zwolennik swatania
starych obiektywów z najnowszymi pełnoklatkowymi aparatami
cyfrowymi Nikona i Sony. Wielbiciel wszelkich psów ze szczególną słabością
do jednej suczki rasy Nova Scotia Duck Tolling Retriever.
Dziś pierwszy tekst Jarka.
Ruda górą!
Dziś pierwszy tekst Jarka.
Ruda górą!
Gdy ma się 45 lat, człowiek
myśli, że poznał już wszystkie miłości swojego życia. Osobiście
przekonałem się, że myśląc w ten sposób nie miałem racji bo właśnie w tym wieku
spotkałem niezwykle ważną miłość swojego życia. Jest nadal ze mną i jest ruda,
ma wąsy oraz silnie owłosiony brzuch.
Na dodatek aż strach
pomyśleć jak niewiele brakowało, żeby Rudej nie było u nas. Dzieliło nas od
tego tylko jedno zdjęcie, ale na szczęście to zdjęcie powstało i odegrało
właściwą rolę.
Tak naprawdę Ruda wabi się
Pasterka, a w rodowodzie ma nazwę szwedzkiej sieci sklepów. Kolejny miot w
hodowli, z której pochodzi Ruda miał otrzymać imiona rozpoczynające się na
literę „I”. Rudej przypadło imię IKEA; jak zawsze mawiam: takie imię jasno
oznacza, że to pies do samodzielnego montażu. Ale cóż to jest za montaż! Na
szczęście jest też zwyczaj nadawania psom imion domowych, niezależnych od tych
zapisanych w rodowodzie. Akurat, gdy Ruda ujrzała po raz pierwszy świat, dzwony
biły na Pasterkę i dzięki temu stała się Pasterką. To imię najbardziej do niej
pasuje. Ma urodziny przed Bożym Narodzeniem i powtarzamy co roku, że pod naszą
choinką zawsze ląduje najpiękniejszy prezent, gdy układa się pod nią Pasterka.
Ale do rzeczy! 10 lat
temu postawiliśmy dom pod Warszawą i przeprowadziliśmy się. Wśród sąsiadów, z
którymi nawiązaliśmy kontakt jeszcze na etapie budowy domu, była fantastyczna
para, zajmująca się między innymi hodowlą psów rasy Labrador Retriever. Od
początku odgrażali się, że kiedyś wrzucą nam psa przez ogrodzenie, ale my ciągle
wzbranialiśmy się przed wzięciem na siebie odpowiedzialności – bo jesteśmy
zapracowani, nie mamy czasu, nie możemy się podjąć itd. Byłem wtedy po pobycie
w szpitalu, czułem się bardzo źle, więc tym bardziej przyjęcie pod dach
zwierzęcia wydawało mi się ponad siły. W tym czasie sąsiedzi rozpoczęli hodowlę
mało znanej w Polsce rasy - Nova Scotia Duck Tolling Retriever. Pamiętam, że
gdy przez ogrodzenie widzieliśmy u nich pierwsze egzemplarze, mawialiśmy że
nigdy nie chcielibyśmy psa tej rasy – są takie krępe, z dzikim wzrokiem i wciąż
wszystko gryzą lub rozkopują ziemię.
W marcu 2007 roku sąsiad
poprosił mnie o sfotografowanie dwóch miotów rasy Nova Scotia, które
mieli wtedy w hodowli. Szczeniaków było bardzo dużo i sąsiedzi chcieli znaleźć
dla nich nowe domy poprzez ogłoszenia internetowe. Poszedłem zrobić zdjęcia, bo
obiecałem swoją pomoc, ale nie miałem wielkiego przekonania ani do tego, że
fotografie rzeczywiście pomogą w poszukiwaniu nowych właścicieli, ani do
bliższego kontaktu z taką ilością psów jednocześnie. Na miejscu opadło mnie 12
szczeniaków. Gdy klękałem próbując robić zdjęcia, większość z nich
skakała na mnie, więc poprosiłem sąsiada o niską drabinkę, żeby móc
uzyskać perspektywę i wykonać jakiekolwiek ujęcia. Nagle zobaczyłem, że jedna
kulka, jaśniejsza od innych, wdrapuje się na nogę sąsiada, który wziął ją na
ręce. Szybko pstryknąłem jedno zdjęcie i wróciłem do fotografowania reszty
brykającej gromadki.
W domu zgrałem zdjęcia na
laptopa i, gdy z pracy wróciła moja dziewczyna, zaczęliśmy przeglądać ujęcia,
żeby wybrać te, które mogłyby pomóc sąsiadom w znalezieniu domów dla
szczeniaków. Doszliśmy do zdjęcia przedstawiającego psiaka na rękach sąsiada,
zatrzymaliśmy się na nim i oboje stwierdziliśmy, że szczeniak jest
nieskończenie piękny. A właściwie piękna, bo widać było, że to dziewczynka.
Różowy brzuszek, szczurzy ogonek i mordka śliczna, jak na zamówienie. Wysłałem
zdjęcie do sąsiadki i zadzwoniłem pytając o stworzenie na
nim uwiecznione. Usłyszałem: - A, to Pasterka, ulubienica Bogusia (sąsiada). A
my już wiedzieliśmy, że Pasterka musi być z nami. I tak się wkrótce stało.
Kosztowała nas symboliczne 5 złotych. Jej rzeczywista wartość jest nieoceniona.
Codziennie daje nam radość.
Samo zdjęcie, któremu
zawdzięczamy jedną z najlepszych decyzji w naszym życiu, nie zdobyłoby żadnej
nagrody. Technicznie znajduję w nim około 10 wad. Ale to bez znaczenia, bo
przede wszystkim widzę na nim Pasterkę i to samo spojrzenie, które zostało jej
do dzisiaj.
Ciesze się że prezentujesz te piękne zdjęcia i naszych czworonożnych przyjaciół. Jacy oni wolni i szczęśliwi ;-)
OdpowiedzUsuńAdam Z
Adaś, wielkie dzięki. Masz rację co do czworonożnych: zazdroszczę im wolności i szczęścia ale nam zazdroszczę tego, że są z nami.
UsuńPoczątkowo może wydawać się to nie na temat... Niecałe cztery lata temu żona wróciła ze spaceru z naszym psem, z informacją że będą do obejrzenia zdjęcia ze spaceru. Pomyślałem fajnie, nie spodziewając się zaskoczenia podczas oglądania, zobaczyłem emocje, piękno ruchu i relacje pomiędzy pasami. Będę czekać na następne wpisy i zdjęcia :)
OdpowiedzUsuńGrot
Bardzo dziękuję! Pamiętam doskonale pierwsze spotkanie z Grotem i tamte zdjęcia.
UsuńPozdrawiam
Jarek Brzeziński
Jarku! Wcale się nie dziwię, że Pasterka Was oczarowała już od tego pierwszego zdjęcia:-) Jakaż ona fotogeniczna! Gratuluję pięknych zdjęć i z przyjemnością obejrzę kolejne, tak jak z ciekawością przeczytam następne Twoje wpisy.
OdpowiedzUsuńSerdeczności
Marcin
Marcin, wielkie dzięki! Tak, Pasterka oczarowuje nas codziennie.
UsuńPozdrawiam
Jarek
Ten wpis to kwintesencja fotografowania psów. Jako, że najczęściej fotografuję psy do adopcji, to wiem jak duże ma to znaczenie. Uchwycić to "coś" w konkretnym psie to nie lada sztuka! A pierwsze zdjęcie Pasterki to coś z pewnością w sobie ma - bo zapoczątkowało tak piękną miłość i historię, że życzyłabym sobie, żeby każde moje zdjęcie psa do adopcji taki efekt wywoływało!
OdpowiedzUsuńOla, Mateusz, Piegus i Buddy
Olu, Twoje zdjęcia psów są zawsze fantastyczne. Pozdrowienia dla Piegusa!
UsuńJarek
Witaj Jarku,
OdpowiedzUsuńZawsze z przyjemnoscia ogladam twoje zdjecia, a twoje komentarze nie mniej chetnie!
masz niesamowita reke i oko do fotografowania, a do fotografowania Rudej jeszcze ogromne serce i to widac na zdjeciach! Jest piekna, bo jest naturalna i szczesliwa i ty ja tak ujales w swoim obiektywie!
pozdrawiam serdecznie, Ewelina Noorlander
Ewelino, cieszę się, że moje wpisy i zdjęcia dają komuś radość. Pozdrawiam
UsuńJarek
Jarku,
OdpowiedzUsuńTwoje zdjęcia zawsze były dla mnie inspiracją. Szczególnie zachwycały mnie te, na których mogłem zobaczyć Pasterkę. Wiem, że bardzo ją kochacie, jest dla Was bardzo ważna, a Twoje zdjęcia to oddają.
Pozdrawiają serdecznie
Jagoda, Marek i Teri
Marku, a jak wiem jak ważna jest dla Was Teri! Pozdrawiam
UsuńJarek
piekne zdjecia i wpisy pelne humoru. extra! Tego nam brakuje w tym powaznym, ponurym swiecie
OdpowiedzUsuńDziękuję! To czy świat jest poważny i ponury zależy trochę od nas samych. Zatem powtarzajmy za Latającym Cyrkiem Monty Pythona: Always look on the bright side of life!
UsuńPozdrawiam
Jarosław Brzeziński
ogromnie trudno zrobic dobre zdjecie zwierzakom, mnie sie jeszcze nie udalo. Ciagle sie ruszaja, zmieniaja pozycie,jak chce uchwycic pod interesujacym katem to odchodza. Tragedia. Kupilam kodaka aby miec mozliwac robienia duzych zblizen ale zdjecia nie sa ostre.
OdpowiedzUsuńPolecam choćby najtańszą lustrzankę z krótkim teleobiektywem lub obiektywem portretowym i korzystanie z trybu ciągłego automatycznego ustawiania ostrości - łatwiej będzie o ostre zdjęcia w ruchu.
UsuńPozdrawiam
Jarosław Brzeziński