Spokojnie, nikogo nie zamierzam namawiać do samodzielnego oblewania płyt emulsją. Nie planuję też wprost propagować filozofii Slow Photography, choć to o czym napiszę prowadzi w tym samym kierunku – jeśli nie ideologicznie, to w każdym razie sprzętowo.
Przyszły
mi do głowy trzy takie składniki fotograficznego ekwipunku, których użycie pozwoli
nam fotografować wolniej. No, właściwie powinienem napisać „wymusi wolniejsze
fotografowanie”. Tak czy inaczej, zdjęć będzie mniej, ale z pewnością każdy
kadr będzie lepiej przemyślany, a zdecydowanie obniży się liczba zdjęć po
prostu pstrykniętych.
Pierwszy ze spowalniaczy na "S": Statyw
Pierwszy
pozytyw wynikający z używania statywu zna każdy, nawet początkujący fotograf:
nieporuszone zdjęcia. Ale bardziej chodzi mi o fakt, że unieruchamiając aparat
nie musimy już żonglować czasem naświetlania, przysłoną i czułością matrycy. Po
prostu usuwamy jeden aspekt z naszych kalkulacji. Możemy wybrać taką przysłonę
jaką sobie życzymy bez obaw o za długi czas albo wybrać czas dokładnie
dostosowany do szybkości ruchu obiektów w kadrze. Nie musimy się martwić czy
system stabilizacji da radę, choć warto pamiętać o jego wyłączeniu, jeśli tylko
jest obecny w naszym aparacie lub obiektywie. Spokojnie możemy też ustawić
niską czułość zapewniającą wysoką jakość obrazu.
Ale
jest też kwestia nietechniczna, dla mnie bardzo ważna i właśnie w jej kierunku
prowadzę cały wywód. Rozstawiając statyw tracimy co najmniej pół minuty, a może
i kilka minut, podczas których niemal automatycznie wykonujemy dobrze znaną,
nie wymagającą uwagi sekwencję czynności. No właśnie, czy ten czas tracimy?
Nie! My właśnie zyskujemy cenne chwile na dokładne przyjrzenie się całej fotografowanej
scenie, wymyślonemu kadrowi, oświetleniu, elementom które mogą nam
przeszkodzić. Tych kilkadziesiąt, czy kilkaset sekund możemy poświęcić na
przemyślenie jak lepiej zrobić to zdjęcie. No i skoro już zmarnowaliśmy czas na to
rozstawianie statywu, to co szkodzi zużyć go jeszcze trochę i przenieść go o
dwa kroki w bok? A może zmienić obiektyw na ciut dłuższy? A może, o zgrozo!,
wyciągnąć z plecaka jeszcze blendę? Ba, a może wręcz usiąść sobie godzinkę i
poczekać aż światło lepiej się ułoży?
Jasne,
nie zawsze da się tak fotografować. Czasem trzeba chwytać aparat i strzelać z
biodra, bo inaczej z dobrego zdjęcia nici. Ale jeśli tylko możemy, spróbujmy
ten proces zdecydowanie spowolnić. No, a wcześniej nie zapomnijmy zabrać ze sobą
statywu!
Wróbel przyniósł dzieciom kolację. Zdjęcie wykonane zestawem ze zdjęcia w nagłówku. |
Zajrzyj też tu:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz