Coś się kroi, coś się roi… może coś z tego będzie. U Canona
przyszedł czas na 5D Mk IV, czy jak tam go nazwą. W końcu minęły 4 lata od premiery
Mk III, więc zdecydowanie czas na „czwórkę”. Wrześniowa Photokina byłaby
świetnym momentem na pokazanie go światu i wszystko wskazuje, że tak właśnie się
stanie. O samej lustrzance na razie niewiele wiadomo.
Matryca, system AF,
zdjęcia seryjne – to na razie tajemnica. Bardzo prawdopodobne jest gniazdo kart
CFast (obok drugiego – czyżby SD?), WiFi, ekran dotykowy oraz filmy 4K. Byłoby głupio,
gdyby Canon nie wprowadził ich – wreszcie – w swych lustrzankach. A wiecie co
najciekawsze z tym całym Mk IV? Gdy rozmawiam z canoniarzami, to premierą tego
aparatu najliczniej zainteresowani są posiadacze… 5D Mk II. Ich „czwórka”
zupełnie nie interesuje, ale oczekują jej premiery, bo liczą, że po niej
nastąpi wysyp używanych Mk III, na które zamierzają zamienić swoje „dwójki”.
Nawet nie bardzo mnie to dziwi, gdyż analogiczna sytuacja miała miejsce przed dwiema
poprzednimi premierami „piątek”.
Źródło: canonrumors.com |
Ale to nie jedyna canonowska nowinka. Inną jest wielce
ciekawy patent dotyczący optycznej stabilizacji obrazu. U Canona wymyślili
sobie, żeby realizować ją nie jedną, a dwiema niezależnymi grupami soczewek. Ich
działanie i współdziałanie ma odbywać się przy wykorzystaniu nie tylko sygnałów
z akcelerometrów, ale także informacji o odległości fotografowania i skali
odwzorowania. Rzecz ma się szczególnie dobrze sprawdzać przy fotografowaniu
optyką długoogniskową. No, zobaczymy co z tego będzie. I kiedy. Obiektywową nowością, która ma szanse
wcześniej ujrzeć światło dzienne, jest kolejna wersja 16-35/2,8. I dobrze, bo
„dwójka” nie wzbudza zachwytów. Natomiast długaśny zoom „przyrodniczy”, który
miał pojawić się w tym roku, uznał że się trochę spóźni. Być może na Photokinie
zobaczymy jakiś jego mock-up, ale na prawdziwą premierę poczekamy do przyszłego
roku. A co to za obiektyw? Najprawdopodobniej zoom 200-600 mm, o jasności na
długim krańcu nie mniejszej niż f/5,6. I nie będzie to L-ka, więc można liczyć
na sensowną cenę.
U Sony zapowiada się jedna, ale potężna nowość. Chodzi o
bezlusterkowe A9, co samo w sobie jeszcze nie jest niczym oryginalnym. W końcu
informacje o otwarciu „linii 9” pojawiają się już od miesięcy. Jednak tym razem
odkryło się kilka szczegółów. Pierwszy dotyczy lustrzankopodobnej formy
aparatu. Czy ma on wyglądać jak A7 z gripem, czy jak A99, tego nie wiemy.
Trochę podejrzewam że jedno i drugie. To nawiązanie do A99 ma osłodzić fanom
Sony informację, że pełnoklatkowy „celofan” nie będzie miał już następców. Bo
podejrzewam że naprawdę nie będzie. A9 (nazwa jeszcze nie pewna, ale
prawdopodobna) ma dysponować dwoma slotami kart XQD, a to w celu wyjątkowo
szybkiego zapisu serii zdjęć. Bo tu tkwi gwóźdź programu: A9 będzie potrafiło
strzelać nieograniczone długością serie RAWów. Brzmi świetnie, a wielu
komentatorów już ogłasza wygraną Sony w pojedynku na szybkostrzelność z D5 (12
klatek/s, 200 RAWów w serii) i 1D X Mk II (14 klatek/s, 170 RAWów). Hm, tyle że
na razie nie wiemy, czy A9 będzie robiło w sekundzie 14 zdjęć, czy 4. A
może tylko 2?
Źródło: photographyblog.com |
Z innych nowości wspomnę trzy obiektywy. Pierwszy trochę w
nawiązaniu do łódzkich Targów Film-Video-Foto o których ostatnio napisałem na blogu
dwa słowa. Wspomniałem o Iriksie 15/2,4, ciekawej stałce z polskimi korzeniami.
Jeszcze nie ma jej w sprzedaży, może pojawi się późną wiosną, ale już odkryto
że ma siostrę. Również szeroką, bo „jedenastkę”. I ciemniejszą - f/4. Ale ze
zdjęć wynika, że tak jak i „piętnastka”, wystąpi w dwóch wersjach wykończenia,
skala odległości zostanie pożytecznie uzupełniona znacznikami odległości
hiperfokalnych, a pierścień ostrości kliknięciem na ∞. Różnicę widać na zdjęciu
obok: kształt przedniego kapturka świadczy o obecności dużej i mocno wypukłej
przedniej soczewki.
Źródło: mirrorlessrumors.com |
Dwa pozostałe nowe obiektywy znane są szerzej wyłącznie z
patentów. Oba to „dwudziestkiczwórki”. Pierwsza to prawdziwe 24 mm, z jasnością
f/1,4, opatentowane przez Olympusa jako szkło do przyszłego pełnoklatkowego
bezlusterkowca. Druga, to przeliczone na mały obrazek 9 mm f/1,8 zaprojektowane
przez Nikona dla jego serii 1. Mówcie o nich co chcecie, ale ja te „jedynki”
lubię, cenię i im kibicuję. Jasny szeroki kąt bardzo im się przyda.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz