niedziela, 17 kwietnia 2016

Trioplan 50/2.9, czyli wielka draka w niemieckiej dzielnicy

Źródło: Meyer-Optik
       No dobra, chyba nawet bardziej w polskiej niż niemieckiej, choć produkt o którym mowa zasadniczo jest niemiecki. Zasadniczo, gdyż producentem owego – jak się pewnie domyślacie – obiektywu, ma być firma z ogromnymi tradycjami, Meyer-Optik-Görlitz. Ale już fundusze mają pochodzić zewsząd, bo z Kickstartera. A draka stąd, że Meyer-Optik nie proponuje niczego nowego, a wręcz przeciwnie. Odkurzył bowiem pomysł na ciemny i prymitywny, trzysoczewkowy obiektyw standardowy.

Źródło: Meyer-Optik. Fot. Tamara Skudies
      Oryginalne w tej pięćdziesiątce są dwie rzeczy. Pierwsza, to odwzorowanie jasnych punktów w nieostrości jako jasnych pierścieni. Drugą jest – przyznaję, nowość – ruchoma przednia soczewka, pozwalająca zmniejszyć minimalny dystans ostrości do 0,28 m, a skalę odwzorowania powiększyć do 0,25. Racja, jest i trzecia: cena wynosząca 1300 $, choć dla wspomożycieli z Kickstartera ma ona wynosić „zaledwie” 500 $. I za co?! Przecież rynek jest zalany przez znacznie jaśniejszą i świetnie skorygowaną optykę standardową. Do tego przeważnie o niebo tańszą, bo ileż na rynku jest pięćdziesiątek kosztujących ponad 5000 zł? A jeśli ktoś chce koniecznie mieć na zdjęciach „bańkowate” bokeh, to za kilkaset złotych może sobie kupić jakąś oryginalną, a nie współczesną staroć. Czy coś poza snobizmem może skusić do zakupu nowego Trioplana?

Źródło: Meyer-Optik
     Na pierwszy rzut oka niby nie. Przecież już Angouleme twierdziła, że „jabcokiem można się nawalić tak samo dobrze jak Est Est, ale potem nie trzeba, opuszczając karczmę, zostawiać w niej konia”. Przecież nastoletnie BMW jeździ tak samo świetnie jak nowe, a kosztuje 10-krotnie mniej. Tylko, kurczę, czy to wyłącznie snobizm, że samochód kupuje się w salonie, a spośród serów wybiera się taki, który kosztuje ponad stówę za kilogram? My sami używamy lustrzanek, które przez 95% fotografujących z całego świata uważane są za bezsensownie wielkie, ciężkie i niewyobrażalnie drogie urządzenia do robienie zdjęć. „Mój telefon jest mały, tani, mogę go zawsze mieć przy sobie, a zdjęcia z niego są równie fajne jak z tej lustrzanki kosztującej – o zgrozo! – 10000 zł.” Coś w tym jest! Może 5% spośród nas, lustrzankowców, widzi w nowym Trioplanie coś więcej niż my? Może są w stanie lepiej niż my go wykorzystać i dlatego chcą go kupić. A nie (tylko) z powodu własnego snobizmu. Może, bo ja sam go nie kupię. Ani jego, ani żadnego z jego wcześniejszych wcieleń. Nie moja bajka, nie mój sposób widzenia świata. Już więcej zastosowań widzę dla rybiego oka, niż dla tych baniek. Niemniej nie dziwię się ludziom, którzy mają na tego Trioplana ochotę.

Źródło: Meyer-Optik. Fot. Tamara Skudies
     Co innego mnie jednak dziwi i mierzi. Kickstartera wyobrażałem sobie jako sposób finansowania przedsięwzięć entuzjastów. Ale w tym wypadku o zrzutkę kasy wcale nie wnioskuje dwóch studentów, którzy w garażu – sorry, przed komputerem – ulepili wizję oryginalnego obiektywu. Tu mamy wspomóc dużą i bogatą firmę! Jasne, w obecnym wcieleniu funkcjonuje ona zaledwie od 2014 roku, ale przecież produkuje ona już i sprzedaje kilka modeli obiektywów. Poza tym, witryna Meyer-Optik i filmik promujący Trioplana prezentują wyrafinowane i kosztowne zaplecze laboratoryjne oraz co najmniej dwóch gości z tytułami doktorskimi, którzy raczej nie pracują tam na umowach śmieciowych. I oni proszą nas o 50000 $?! Dobra, mogę zrozumieć, że Kickstarter jest modny, że tam szuka się ciekawych, wartych wsparcia pomysłów i stąd pomysł firmy, by tam się ogłosić i pokazać. Ale czy wypada to robić? Jak dla mnie, to żenada. Ale może być jeszcze gorzej, a to wówczas, gdy z Kickstartera wystartuje Sigma 135/1.8 i Canon 5D Mk IV.

4 komentarze:

  1. Wszystko zależy od ilości zer na koncie €/$ co miesiąc. O za nastoletnie BMW chyba dwa pełnoletnie (a może więcej sztuk) jeżdżące Ople się kupi. ;)

    Po co ryzykować kredytem ? Jak pomysł nie wypali pieniądze wrócą do chętnych.

    Ciekawe czy kamerze apertus uda się wejść w zwykłą fazę produkcyjną. Też się wykopali.

    OdpowiedzUsuń
  2. Bokeh w kształcie pierścionków? Ale po co za 1500 baksów? Taki sam bokeh daje Tamron 28-80/3,5-5,6 kupiony na Allegro za 76,- złotych. Sprawdziłem. Czysta oszczędność. A z Kickstarterem chyba kiedyś musiało do tego dojść, skoro echo niesie zewsząd, że kasę się tam zbiera w pięć minut.

    OdpowiedzUsuń
  3. W przypadku dużej firmy - jest to po prostu sprzedaż na zapisy, co powoduje od razu skreślić pomysły które nie znajdą nabywców, ergo zaplanować rozłożenie kosztów opracowania i wdrożenia do produkcji od razu na sensowną liczbę nabywców. Dla odbiorcy oznacza to niższą cenę (znacznie!), bo nie musi finansować niesprzedawalnych eksperymentów.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wszystko racja. Ale uważam, że porządnej firmie nie wypada podchodzić do tematu w ten sposób. "Patrzcie, coś takiego ulepiliśmy. Nie bardzo wiemy czy produkcja seryjna ma sens. Może byście wyrazili swoje zdanie?" Nie wyobrażam sobie, żeby tak zrobił np. Nikon ze 105/1.4.

      Usuń