poniedziałek, 28 listopada 2016

Moim okiem: 5 wersji Sony RX100 – która dla kogo?


Źródło: w zasadzie 😊 Sony
     Czerwiec 2012 – październik 2016. Niecałe cztery i pół roku, a w tej rodzinie Cyber-shotów pojawiło się aż pięć modeli. Statystycznie, prawie co rok prorok. Nieźle! Widać, że RX100 Classic wpasował się w potrzeby rynku, a Sony wykorzystało sytuację wypuszczając kolejne, unowocześnione wersje. Aż do tej pory wszystkie pięć jest dostępnych w sklepach. Ba, ale którą z nich wybrać?

      Wybrać, oczywiście jeśli w ogóle potrzebujemy taki aparat. Sony Cyber-shot RX100 – w którejkolwiek wersji – to coś dla tych, którym do codziennego fotografowania nie wystarcza smartfon. Potrzebują malutkiego Aparatu Fotograficznego z porządną matrycą i z jasnym, wysokiej klasy zoomem. Takich aparatów powstało wcześniej niemało, lecz dopiero wejście na rynek jednocalowych przetworników pozwoliło uzyskać sensowny kompromis pomiędzy gabarytami aparatu, jasnością obiektywu i jakością obrazu – także przy wyższych czułościach. Jasne, są tacy, którzy poświęcają kieszonkowość lub zooma na rzecz większej matrycy – APSowej, czy też pełnoklatkowej. Ale, że 1-calowa matryca Sony naprawdę daje radę, a dodatkowo w nowszych wersjach aparatu wspiera ją zoom jasny w całym zakresie ogniskowych, RX100 stał się standardem wysokiej klasy „kieszonkowca”. Wysokiej klasy, ale też wysokiej ceny, w przypadku RX100 V wynoszącej aż 5000 zł. Z tym, że jest on obecnie trzykrotnie droższy od RX100. Więc może kupić właśnie model Classic? Ale może jednak nie, bo już kolejne, nawet „niskie”, wersje prezentują się pod niektórymi względami znacznie ciekawiej. Ale też są droższe niż pierwsza. Co komplikuje wybór, bo jak daleko pójść z unowocześnianiem, jednocześnie nie przepłacając? Przy tym wszystkim podstawowe specyfikacje poszczególnych modeli wyglądają bardzo podobnie, zwłaszcza na pierwszy rzut oka.
     Stąd ten artykuł, którego centrum jest prezentowana niżej tabelka z zestawieniem najistotniejszych parametrów wszystkich pięciu wersji Sony RX100. Na pomysł artykułu wpadłem ponad dwa tygodnie temu, ale zanim zasiadłem do pisania, podobny tekst – a właściwie, to nawet dwa – opublikowało DPReview. Pisząc artykuł trochę wspomogłem się konkurencją, bo po co mozolnie zbierać dziesiątki danych, skoro oni ładnie je już zestawili? Przyznaję, trochę zmałpowałem ich tabelę, lecz niektóre pozycje zmodyfikowałem, dodałem też swoje wiersze i oczywiście polskie ceny.


     I co, znaleźliście model optymalny do swoich potrzeb? Ja gdybym miał kupować „setkę”, postawiłbym na Mk III. Zdecydowanie potrzebuję wizjera, podobnie jak jasnego, także na długim końcu, zooma. Owo f/2.8 jest dla mnie znacznie ważniejsze niż 100 mm z wersji I i II, zwłaszcza że jednocześnie zyskuję na szerokim kącie. Przy tym nie żądam ani wyrafinowanego autofokusa (szczególnie AF-C), ani filmów 4K. Nie to, że są mi absolutnie zbędne, obie funkcje chętnie przytulę, jednak nie płacąc tysiąc, czy wręcz dwa tysiące złotych. Ale cóż, jeśli ich w RX100 potrzebujemy, płacić musimy. Wraz z 4K, które pojawia się w wersji IV, otrzymujemy też elektroniczną migawkę pozwalającą odmierzyć nawet 1/32000 s. Przy czym konstruktorzy pozostawili szary filtr, który pojawia się już w wersji III. Bez niego fotografowanie „trójką” przy silnym oświetleniu uniemożliwiałoby korzystanie z otwartej przysłony. W wersji V doszedł fazowy autofokus i serie zdjęć 24 klatki/s. Parametry już „sportowe”, ale nie pasuje do nich najdłuższa ogniskowa obiektywu, 70 mm. Po co więc to komu? Dla mnie sprawa jasna: w aparacie na co dzień, takie parametry sprawdzą się świetnie przy fotografowaniu dzieci.
     A dwie najniższe wersje warte są cokolwiek? Oczywiście, zwłaszcza że są stosunkowo tanie, szczególnie pierwsza. Jeśli pracujemy głównie dołem zooma, to f/4.9 na długim końcu nam nie przeszkadza. Brak wizjera? Dla wielu osób to nie problem, choć dla mnie owszem. Ale po prawdzie, gdy ekran jest odchylany (jak w wersji II), to ten brak wizjera można przeboleć. I jeszcze jedna zaleta „dwójki”:  w odróżnieniu od pozostałych wersji uzupełniono ją stopką akcesoriów. Może mniej dla mocnej lampy błyskowej, ale dla porządnego mikrofonu na pewno. Ewentualnie zewnętrznego wizjera.

     Jest więc w czym wybierać, i poszukujący kieszonkowca z jasnym zoomem powinni w rodzinie RX100 znaleźć coś dla siebie. A jeśli nie, cóż, na Sony świat się nie kończy. Ale tak po prawdzie, to poza nim wyboru dużego nie ma. Nikon DL24-85 nadal jest bytem wirtualnym. Są Canony G7X i G9X, bo już G1X II i G5X to cięższy kaliber. Warto też przyjrzeć się Panasonicom LX100 i LX15. Tak czy inaczej, w tym segmencie cyfrówek, Sony zdecydowanie pozostaje najmocniejszym graczem. W każdym razie do czasu, aż realnie objawi się Nikon DL24-85, a Panasonic pokaże następcę LX100. To mogą być silni konkurenci.

8 komentarzy:

  1. A do g9x Canona nie mam co porównywać?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, racja! Umknął mi, zresztą podobnie jak wcześniejszy G7X. Zaraz uzupełnię tekst. Dzięki za przypomnienie!

      Usuń
  2. No i nie ma dla mnie żadnego. ver2 la stopkę, ver 3 wizjer. No i wielka D. Bez wizjera i bez stopki aparat nie wchodzi w grę.

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie lepiej kupić a6000? Przy cenach 2 i 3 już warto się zastanowić

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na pewno lepiej, jeśli priorytetem jest jakość obrazka i (potencjalna) uniwersalność. Ale A6000 z 16-50/3.5-5.6 gabarytowo i ciężarem mocno już przegrywa z RX100.

      Usuń
  4. Czy warto w 2019 kupić używkę RX100 w wersji I, a może Lumixa LF1?
    Porównuję z dobrymi aparatami w smartfonie (HTC U11) i szukam czegoś za kilkaset PLN.

    OdpowiedzUsuń