poniedziałek, 21 sierpnia 2017

Moim okiem: Raport sprzętowy z czeskich gór

Ja sam, zupełnie przypadkowo, idealnie wstrzeliłem się w statystyki,
gdyż w góry wziąłem Nikona D3400. Jego test wkrótce na blogu.
     Miesiąc temu opublikowałem artykuł na temat sprzętu fotograficznego używanego przez turystów na Sardynii LINK. Turystów niezbyt różnorodnych pochodzeniem, ale Czechów było tam wyjątkowo dużo, stąd tytuł tamtego tekstu. Teraz czas na opisanie czym fotografuje się w górach. Też (trochę) czeskich, a konkretnie w Karkonoszach. Czechów ci tam dostatek, a na głównej grani stanowią większość. No, może z wyjątkiem kilkusetmetrowego, zdecydowanie „polskiego” odcinka od szlaku z wyciągu na Kopę do Domu Śląskiego. Czym więc się tam fotografuje?

      Podobnie jak na Sardynii, królują lustrzanki. Niemal wyłącznie APSowe. Podczas 10 dni łażenia po Karkonoszach oraz zwiedzaniu okolicznych atrakcji, pełnoklatkowych dostrzegłem zaledwie kilka. No właśnie, dostrzegłem. Bo tu wychodzi pewna słabość moich statystyk. Lustrzanki i inne większe aparaty łatwiej zauważyć, gdyż je nosi się na wierzchu. Nie można ich, wzorem kompaktów, schować do kieszeni kurtki, czy plecaka i wyciągać tylko na czas fotografowania. Stąd mniejsze aparaty dostrzega się głównie wówczas gdy są w użyciu, natomiast większe widać cały czas. To z pewnością w jakiś sposób zakłamuje moje statystyki. Ale, że z problemu zdałem sobie sprawę dość wcześnie, to starałem się pamiętać, by bardziej zwracać uwagę na fotografujących, a nie na tych jedynie niosących sprzęt.
     Czy to coś zmieniło? Trochę, ale nie tak znacznie. Lustrzanki nadal były na czele, a wśród nich liczbowo zdecydowany prym wiodły Nikony. Canony występowały wyraźnie rzadziej, ale i ich było niemało. Trzecie miejsce zajmowały Sony, głównie SLT, choć i kilka SLR zauważyłem. Co ciekawe, pojawiło się wcale niemało Pentaxów. Dołączonymi do nich obiektywami przeważnie były ciemne zoomy starndardowe. Superzoomy pojawiały się trochę rzadziej, ale i krótkie stałki wcale nie były rzadkością.

     Duże kompakty z superzoomami były w tłumie lustrzanek raczej rodzynkami. Jasne, zdarzały się, lecz nieczęsto, co było dla mnie pewnym zaskoczeniem. Zwłaszcza po zeszłorocznych doświadczenia znad morza – LINK. Ich producenci? Głównie dwaj: Panasonic i Nikon.

     Małych, kieszonkowych kompaktów widać było wcale nie tak mało, jak by na to wskazywała powszechność smartfonów. Na każdą grupę dziesięciu, czy kilkunastu osób używających do fotografowania telefonów, przypadała osoba korzystająca z niedużego kompakta. Ich marki? Trudno było dostrzec, ale chyba najwięcej widziałem Panasoniców i Canonów.

     Bezlusterkowce? Bieda! Naprawdę się starałem, ale do policzenia wszystkich dostrzeżonych bezluster z pewnością wystarczyłyby mi palce obu dłoni. W tej grupie nie zarejestrowałem żadnego Panasonica, ani Sony (!), a zdecydowanie wygrały Olympusy. Reszta to były Samsungi i Nikony 1. Wiem, wiem, przy dziesięciu spostrzeżonych aparatach trudno kusić się o jakiekolwiek statystyki co do popularności poszczególnych marek. Ale potwierdza się znikoma popularność tej klasy cyfrówek „wśród ludu”, tak różniąca się od tej, którą dostrzega się w grupach bardziej zaawansowanych fotografujących.

     Rok temu, nad polskim morzem, widać było sporo statywów, lecz teraz, w górach, pojawiły się tylko pojedyncze. Co ciekawe, wcale nie w bagażu „prawdziwych fotografów”, czy pozujących na nich. Statywy przeważnie były noszone i używane przez rodziny holujące dzieci. Ciekawe!
     Jeszcze ciekawsze, czy moje zeszłoroczne spostrzeżenia nadmorskie, wskazujące na znaczący udział kompaktów z superzoomami, były jakimś wybrykiem statystyki, czy też specyfiką polskiego wybrzeża. Może sprawdzę za rok.  

5 komentarzy:

  1. Ostatnio bylem w Pradze, Budapeszcie i Krakowie. WEszedzie smartfony, troche kompaktow z lustrzanek glownie Nikony i Canony. Bezlusterkowce to glownie Olympusy i Panasoniki. Widzialem tez kilka analogowcow, glownie u starszych turystow. W Krakowie zaskoczyl mnie mlodzian z Nikonem F3 ktory z wygladu sluzy mu dosc dlugo /lub byl odziedziczony/ gdyz wszystkie kanty byly wytarte az do "golej" blachy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Coś podejrzewam, że część tych aparatów na film to jedynie rekwizyty. Ale to oczywiście u tych młodszych, a nie starszych fotografujących.

      Usuń
    2. W ogóle uważam, że jak na marketing jaki jest wkładany w bezlusterkowce- widzi się je co chwilę w prasie podróżniczej, albo w minitestach w tygodnikach politycznych- to coś mało ich widać na ulicach.

      Usuń
    3. Bezlusterkowce to jest wąziutki margines. My, w środowisku fotograficznym, zupełnie tego nie zauważamy. Widzimy ich niepodważalne zalety, więc uważamy, że lud fotograficzny się na nie rzucił. A tu kicha! Zdziwiłem się, że w ogóle nie widziałem ich na Sardynii, w międzynarodowym w końcu towarzystwie. Choć pewnie w takiej Florencji, czy innej Wenecji, z pewnością pojawiłoby się ich znacznie więcej.

      Usuń
    4. Też tak myślę, że noszą głównie młodzi, żeby pokazać, że mają

      Usuń