Ja sam, zupełnie przypadkowo, idealnie wstrzeliłem się w statystyki, gdyż w góry wziąłem Nikona D3400. Jego test wkrótce na blogu. |
Czy to coś zmieniło? Trochę, ale nie tak znacznie. Lustrzanki
nadal były na czele, a wśród nich liczbowo zdecydowany prym wiodły Nikony.
Canony występowały wyraźnie rzadziej, ale i ich było niemało. Trzecie miejsce
zajmowały Sony, głównie SLT, choć i kilka SLR zauważyłem. Co ciekawe, pojawiło
się wcale niemało Pentaxów. Dołączonymi do nich obiektywami przeważnie były ciemne zoomy starndardowe. Superzoomy pojawiały się trochę rzadziej, ale i krótkie stałki wcale nie były rzadkością.
Duże kompakty z superzoomami były w tłumie lustrzanek raczej
rodzynkami. Jasne, zdarzały się, lecz nieczęsto, co było dla mnie pewnym
zaskoczeniem. Zwłaszcza po zeszłorocznych doświadczenia znad morza – LINK.
Ich producenci? Głównie dwaj: Panasonic i Nikon.
Małych, kieszonkowych kompaktów widać było wcale nie tak
mało, jak by na to wskazywała powszechność smartfonów. Na każdą grupę
dziesięciu, czy kilkunastu osób używających do fotografowania telefonów,
przypadała osoba korzystająca z niedużego kompakta. Ich marki? Trudno było
dostrzec, ale chyba najwięcej widziałem Panasoniców i Canonów.
Bezlusterkowce? Bieda! Naprawdę się starałem, ale do
policzenia wszystkich dostrzeżonych bezluster z pewnością wystarczyłyby mi
palce obu dłoni. W tej grupie nie zarejestrowałem żadnego Panasonica, ani Sony
(!), a zdecydowanie wygrały Olympusy. Reszta to były Samsungi i Nikony 1. Wiem,
wiem, przy dziesięciu spostrzeżonych aparatach trudno kusić się o jakiekolwiek
statystyki co do popularności poszczególnych marek. Ale potwierdza się znikoma
popularność tej klasy cyfrówek „wśród ludu”, tak różniąca się od tej, którą
dostrzega się w grupach bardziej zaawansowanych fotografujących.
Rok temu, nad polskim morzem, widać było sporo statywów,
lecz teraz, w górach, pojawiły się tylko pojedyncze. Co ciekawe, wcale nie w
bagażu „prawdziwych fotografów”, czy pozujących na nich. Statywy przeważnie
były noszone i używane przez rodziny holujące dzieci. Ciekawe!
Jeszcze ciekawsze, czy moje zeszłoroczne spostrzeżenia nadmorskie, wskazujące na znaczący udział kompaktów z superzoomami, były jakimś wybrykiem statystyki, czy też specyfiką polskiego wybrzeża. Może sprawdzę za rok.
Jeszcze ciekawsze, czy moje zeszłoroczne spostrzeżenia nadmorskie, wskazujące na znaczący udział kompaktów z superzoomami, były jakimś wybrykiem statystyki, czy też specyfiką polskiego wybrzeża. Może sprawdzę za rok.
Ostatnio bylem w Pradze, Budapeszcie i Krakowie. WEszedzie smartfony, troche kompaktow z lustrzanek glownie Nikony i Canony. Bezlusterkowce to glownie Olympusy i Panasoniki. Widzialem tez kilka analogowcow, glownie u starszych turystow. W Krakowie zaskoczyl mnie mlodzian z Nikonem F3 ktory z wygladu sluzy mu dosc dlugo /lub byl odziedziczony/ gdyz wszystkie kanty byly wytarte az do "golej" blachy.
OdpowiedzUsuńCoś podejrzewam, że część tych aparatów na film to jedynie rekwizyty. Ale to oczywiście u tych młodszych, a nie starszych fotografujących.
UsuńW ogóle uważam, że jak na marketing jaki jest wkładany w bezlusterkowce- widzi się je co chwilę w prasie podróżniczej, albo w minitestach w tygodnikach politycznych- to coś mało ich widać na ulicach.
UsuńBezlusterkowce to jest wąziutki margines. My, w środowisku fotograficznym, zupełnie tego nie zauważamy. Widzimy ich niepodważalne zalety, więc uważamy, że lud fotograficzny się na nie rzucił. A tu kicha! Zdziwiłem się, że w ogóle nie widziałem ich na Sardynii, w międzynarodowym w końcu towarzystwie. Choć pewnie w takiej Florencji, czy innej Wenecji, z pewnością pojawiłoby się ich znacznie więcej.
UsuńTeż tak myślę, że noszą głównie młodzi, żeby pokazać, że mają
Usuń