środa, 21 października 2015

Leica SL – przeciekała, przeciekała, aż się objawiła


Źródło: Leica
     Wreszcie jakiś normalny aparat Leiki! Dotychczas wśród jej cyfrówek z dużą matrycą i wymienną optyką, musieliśmy wybierać pomiędzy niby-średnioformatową lustrzanką, a dalmierzowcami. Jeden z nich, Leica M Typ 240 ma już (już?!) Live View, więc w zasadzie jest to bezlusterkowiec, choć bez autofokusa.
  Ale wczoraj Leica ogłosiła bezlusterkowca odpowiadającego aktualnym standardom w tej klasie sprzętu. I to w specyfikacji, której w żadnym razie nie może się wstydzić.


     Małoobrazkowa matryca 24 Mpx, to podobno zmodyfikowana wersja tej użytej w kompaktowej Leice Q. Chodzą też plotki, że to przetwornik pochodzący od Sony. Może i tak, choć pierwsze przykładowe zdjęcia z Leiki SL wykonane przy wysokich czułościach, raczej tego nie sugerują. Jednak z oceną poczekajmy aż będziemy mogli obejrzeć efekty działań seryjnego aparatu z docelowym firmwarem. Czułość natywna matrycy to rzadko obecnie spotykane ISO 50.

Wszystko jest w tej Leice duże, w tym grip, okular wizjera, jego
rozdzielczość, a także powiększenie obrazu (aż 0,8x). Na lewo od
obudowy wizjera widać kopułkę WiFi i GPS. Na prawo umieszczono
całkiem spory wyświetlacz. Widoczny na zdjęciu obiektyw, to
Noctilux-M, dołączony do Leiki SL z pomocą firmowego adaptera.
Dostępne mają być też przejściówki dla optyki R i S. Źródło: Leica
     Na górze aparatu króluje spora obudowa wizjera liczącego aż 4,4 mln punktów. Z tyłu umieszczono 3-calowy ekran dotykowy. Ta dotykowość jest bardzo istotna, gdyż Leica SL została wyjątkowo skromnie wyposażona w elementy sterujące. Korpus (uszczelniony rzecz jasna) to nie żaden magnezowy odlew, a tradycyjnie dla Leiki, wyfrezowany aluminiowy blok. Gwarantuje to wysoką sztywność aparatu i lepsze odprowadzanie ciepła, ale jest diabelnie kosztownym rozwiązaniem. Migawka zakresem czasów sięga 1/8000 s, a serie można strzelać z częstością nawet 11 klatek/s. Pomagać ma w tym 2-gigabajtowy bufor. Skoro Leica nim się chwali, podejrzewać należy długi czas zapisu zdjęć na kartę pamięci. A dokładniej jedną z dwóch kart, gdyż mamy dwa gniazda, w tym jedno w standardzie UHS-II. Autofokus według obietnic z materiałów prasowych jest „niezwykle szybki”, co oczywiście ma szanse być prawdą. Pod warunkiem, że Panasonic użyczył Leice swego systemu DFD. Filmowanie oczywiście w 4K (30 albo 24 klatki/s). Mamy możliwość przesyłania materiału wideo 4:2:2 10-bit przez złącze HDMI – i to pełnowymiarowe.

Tylna ścianka prezentuje się bardzo skromnie. Przycisków tyle co nic,
brak też klawisza nawigacyjnego. Cała nadzieja w sterowaniu
z pomocą ekranu dotykowego. Źródło: Leica
     Aparat jest zdecydowanie duży, zwłaszcza gdy porównamy go do bezlusterkowych Sony A7x. Choć warto zauważyć, że o większej grubości Leiki decyduje znacznie bardziej wystający uchwyt, a osie wizjerów w obu aparatach są na takiej samej wysokości. Jednak skoro już Leica SL jest duża, to obiektywów do niej nie trzeba miniaturyzować tak bardzo jak optyki FE Sony. Bo obiektywy są zupełnie nowe, z bagnetem T znanym już z APSowej Leiki T. Obiektywy na razie trzy, choć w praktyce to tylko jeden: Vario-Elmarit-SL 24-90 mm f/2,8-4. Drugi, Apo-Elmarit-SL 90-280 mm f/2,8-4, będzie bowiem dostępny dopiero wiosną, a trzeci, standardowy Summilux-SL 50 mm f/1,4, pod koniec przyszłego roku. Tak czy inaczej, oba zoomy prezentują się bardzo interesująco w kwestiach jasności i zakresów ogniskowych. Wszystkie trzy są uszczelniane, a zoomy wyposażono w układy stabilizacji obrazu.

     Czy w ogóle interesują was ceny tego sprzętu? A co tam, podam je. Aparat ma kosztować 28000 zł, a zoom standardowy 19000 zł. Że z kosmosu? Na pierwszy rzut oka tak. Ale z drugiej strony, Leica SL jest zaledwie dwukrotnie droższa od Sony A7R II. Patrząc z takiej perspektywy, ceny nie wydają się już kosmiczne, a najwyżej, hm… stratosferyczne? 

2 komentarze:

  1. W mniejszym stopniu poraziła mnie cena tego cacka, niż jego rozmiary. :) Zdjęcie osoby trzymającej to w rękach w artykule na Dpreview po prostu miażdży. A tam zapięty był przecież tylko standardowy 24-90/2.8-4. Strach pomyśleć, jak całość będzie wyglądała z 90-280/2.8-4... Zaprzeczenie idei bezlusterkowca, czy też jej rozwinięcie? Nie potrafię powiedzieć.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Już wiadomo, dlaczego Sony nie robi zoomów FE jaśniejszych niż f/4.

      Usuń