Olympusowski zoom 12-100 mm f/4. Wyjątkowa konstrukcja, także ze względu na wysoką jakość tworzonego obrazu. Źródło: Olympus |
W najbliższych blogowo-testowych planach mam kilka szkiełek
Micro 4/3. Żeby się trochę przygotować, przejrzałem światowe zasoby optyki
m4/3, szczególnie tej pełnoprawnej, czyli autofokusowej. Przejrzałem,
zestawiłem sobie i mocno się dziwiłem. Byłem przekonany, że dwaj główni gracze,
czyli Olympus i Panasonic, mocno konkurują ze sobą w tej dziedzinie. A okazuje
się, że wręcz przeciwnie: idą rączka w rączkę.
Vario-Elmarit 12-60 mm - najpopularniejszy z serii trzech zoomów Panasonica / Leiki o jasności f/2.8-4. Źródło: Panasonic |
Oczywista, że podstawowe, ciemne „kitowe” zoomy w rodzaju
14-42 mm i 40-150 mm to pozycje obowiązkowe i tu trudno dziwić się dublowaniem.
Ale gdy startujemy od 12 mm, to Olympus ma dziwnego, długiego, ciemnego i „filmowego”
12-50/3.5-6.3, a Panasonic zdecydował się na mikroskopijny 12-32/3.5-5.6. Do
tego sparował go z niewiele większym, ciemnym 35-100 mm – nieobecnym w ofercie
Olympusa. Standardowe zoomy f/2.8 wyglądają podobne: 12-40 mm Olympus i 12-35
mm Panasonic, ale długie to już inne bajki. Olympus pociągnął od 40 mm aż do
150 mm, a Panasonic zachwyca malutkim 35-100 mm. Gdybym wchodził w system Micro
4/3 pewnie kupiłbym oba.
Zoomy szerokokątne Olympus ma dwa: ciemny 9-18 mm oraz
7-14/2.8. Panasonicowi brak odpowiednika tego pierwszego, a jego zoom UWA 7-14
mm ma światło f/4.
Jeśli chodzi o superzoomy, to obaj mają w swej ofercie
modele 14-140(150) mm, ale tylko Olympus dołożył drugi, do tego naprawdę
świetny: 12-100 mm f/4.
Leica 100-400 mm f/4-6.3 - najdłuższe szkło w systemie m4/3. Źródło: Panasonic |
Jednak to Panasonic przeważa w długich zoomach. Poza swoim
100-300/4-5.6 (odpowiednik Olympusa to 75-300/4.8-6.7) ma też 100-400/4-6.3.
Na dokładkę niedawno wypuścił serię zmiennoogniskowych
szkieł f/2.8-4: 8-18 mm, 12-60 mm, 50-200 mm, które zdobywają sporą
popularność. Szczególnie dwa pierwsze. Takich Olympus nie ma.
Ale za to bryluje w stałkach. No, według mnie bryluje, może
dlatego że wpisuje się w moje potrzeby. Bo licząc modele na sztuki, obie firmy mają
ich w ofercie tyle samo – mniej więcej po tuzinie.
U Olympusa podoba mi się zestaw malutkich stałoogniskowców
ze światłem f/1.8-2: 12 mm, 17 mm, 25 mm („nie moja” ogniskowa, ale wspomnieć
trzeba), 45 mm, 75 mm. Panasonic mija te wartości, powtarza się mniej więcej tylko
z 42,5 mm f/1.7. Ale obok nich posiada 15 mm f/1.7 i 20 mm f/1.7. Z szerszymi,
takimi średniojasnymi już gorzej, gdyż jest tylko 14 mm f/2.5. A, i rybie oko 8
mm, klasycznie ciemne f/3.5, podczas gdy Olympus wyskoczył z superjasnym f/1.8.
Rodzina trzech M.Zuiko f/1.2 Olympusa: 17, 25, 45 mm. Źródło: Olympus |
No właśnie, superjasne. Panasonic zapodał szkło 12 mm f/1.4,
czyli „obok” o działkę ciemniejszego szkła Olympusa. Drugim równie jasnym jest
standardowy 25 mm, ale już najjaśniejsza portretówka 42,5 mm ma światło f/1.2.
I ona jest jednym z bardzo niewielu bezpośrednich konkurentów olympusowego
szkła. Chodzi o 45 mm f/1.2 popartego dwoma równie jasnymi, krótszymi: 25 mm i
17 mm.
Zupełnie inaczej wyglądają też stałki bardzo długoogniskowe.
Panasonic wymyślił sobie 200 mm f/2.8 sprzedawane w komplecie z telekonwerterem
1.4× (w sumie 280 mm f/4), a Olympus wypuścił 300 mm f/4.
Mam graniczące z pewnością podejrzenie, że Panasonic i
Olympus po prostu dogadują się. Ja wypuszczę to, ty tamto. Ty obstawisz ten
zakres, ja tamten obok. Ja wrzucę tu szkło f/2, a ty zrób f/1.4. I całkiem
nieźle tak tańczą, prawie bez deptania sobie po odciskach.
Świetna kombinacja ogniskowej 75 mm i światła f/1.8 w M.Zuiko. Źródło: Olympus |
Gdy tak obserwowałem linie obiektywów obu producentów,
kombinowałem który i gdzie wstawi coś kolejnego. Znalazłem dwie luki. Jedna
przeznaczona jest dla stałki 90-100 mm f/2 – tu widziałbym pole do popisu dla
Panasonica, bo Olympus ma przecież 75/1.8. Drugą, pokaźną wyrwę widzę w
szerokim kącie: brakuje jakiejkolwiek (rektalinearnej) stałki krótszej niż 12
mm. O, tu jest miejsce na dwa, a nawet trzy obiektywy, np. 6, 8, 10 mm.
Nic
dziwnego, że wcisnęła się tam Laowa, ze swoim manualnym 7,5 mm f/2. Wspominam o
niej jak najbardziej celowo – po prostu mam ją już na warsztacie i wkrótce
opublikuję test.
Wymyśliłem sobie te luki, lecz życie właśnie zweryfikowało
moje przewidywania. Wczoraj na portalu 43rumors.com znalazłem świeżą informację
o patentach dwóch panasonicowych szkieł. f/1.2: 14 mm i 35 mm. Oczywiście
świetnie wpasowują się one w pomiędzy obiektywy Olympusa, jakżeby inaczej!
Jeszcze niech załatwią problem niepełnej wzajemnej kompatybilności i będzie ideał. Pierwsze kroki już poczynione, ale jeszcze sporo zostało tutaj do zrobienia.
OdpowiedzUsuńCzasem jestem w tym względzie optymistą, czasem pesymistą. Obu firmom musiałoby się dobrze powodzić, żeby zaryzykowały pełną kompatybilność.
UsuńNa razie za bardzo sensownie uważam posiadanie aparatów i obiektywów obu producentów. Ale jasne, pewnie zdarza się wiele przypadków ogarnięcia tematu zestawem jednego z nich.
Chyba faktycznie się uzupełniają. :-) W tym roku Olympusowy ED 12-200 f/3.5-6.3 (uszczelniony) będzie sprzedawany w kicie razem z nowym OM-D E-M5 mark III. U dealera PRO Olympusa jest już podana cena (jako zapowiedź): 8190,- za kit. Wychodzi za obiektyw 1 tyś. taniej w kicie.
OdpowiedzUsuńLINK do strony w ABFOTO (gdzie jest ta oferta)
UsuńNo, to uzupełnianie się mogło być aktualne przed ogłoszeniem przez Panasa jego małego obrazka. Teraz już rządzi Olympus. Znaczy, może rządzić jeśli będzie miał ochotę i dobrze to rozegra.
Usuń12-200 jakoś jeszcze nie przetestowałem, ale z pewnością to zrobię. To nie fajerwerk jakościowy na miarę 12-100, ale kompromisowe szkło mające zapewnić potężny zakres zooma. Kosztem jakości obrazka, rzecz jasna. Ale podobno i tak prezentuje się lepiej niż 14-150. Kiedyś sprawdzę.
W innym wątku napisałem, że E-M5 III w przedsprzedaży na razie będzie oferowany tylko jako korpus. Jednak już w dzień po premierze wiadomo, że zestawy też są.