piątek, 17 lipca 2020

Canon – i wszystko ciemne! – czyli nowe obiektywy RF


     Tydzień temu, pisząc artykuł o nowościach Canona poruszyłem wyłącznie kwestię EOSów R5 i R6, i „nie rozcieńczałem” tematu sprawą ogłoszonych jednocześnie obiektywów. Wypadałoby jednak i o nich wspomnieć, szczególnie że między nimi znajdziemy ciekawe okazy. Należą one do dwóch ważnych klanów optyki RF: tego skupiającego szkła ponadnormatywnie jasne oraz drugiego, artykuł o którym zatytułowałam kiedyś Ciemno – ciemniej – Canon.

     W pierwszej grupie prym wiedzie superjasny zoom 28-70 mm f/2, a wspierają go trzy stałki f/1.2: standardowe 50 mm oraz portretówka 85 mm obecna na rynku w dwóch wersjach. Teraz Canon uzupełnił tę linię o obiektyw typu dwa w jednym, makrówkę-portretówkę. To znowu osiemdziesiątkapiątka, widać w Canonie lubią tę ogniskową. 

     Zdecydowanie ciemniejsza niż dwie pierwsze, ale za to sięgająca skalą odwzorowania aż 1:2. Oczywiście, to jeszcze nie jest prawdziwe makro, ale przyda się w wielu sytuacjach gdy fotografujemy z bliska. Pamiętajmy, że jednym z pierwszych szkieł RF też było takie prawie makro, 35 mm f/1.8 1:2. Nowa osiemdziesiątka piątka jest jeszcze ciemniejsza jej maksymalny otwór względny to f/2, choć nadal zasługuje na miano jasnego obiektywu. To oczywiście z powodu tego makro. Z pewnością nie każdemu ta koncepcja podpasuje. Wiele osób woli obsłużyć portret / ludzi obiektywem 85/1.4, a do makro mieć klasyczne 100/2.8 1:1. Ale znajdą się i tacy, którym spodobają się dwie funkcje w jednym szkle, mimo tego 1:2 w makro, mimo f/2 do ludzi, mimo pół kilograma ciężaru. I pomimo ceny sugerowanej wynoszącej 3200 zł.

     Przy tym optyczne wnętrze obiektywu wcale nie jest bogate. Co prawda soczewek jest tam aż 12, ale ze „szlachetnego’ szkła znajdziemy tylko jedną soczewkę UD. Ani sztuki asferycznych, wysokorefrakcyjnych itd., co świadczy o chęci uzyskania ładnej plastyki zdjęć, której te wyrafinowane elementy mogą szkodzić. W sumie, dobry pomysł. Równie dobrym jest obecność stabilizacji optycznej IS, o deklarowanej skuteczności 8 działek czasu przy współpracy ze stabilizacją matrycy EOSów R5 lub R6 i 5 działek przy samodzielnym działaniu – czyli gdy fotografujemy EOSami R lub RP. Z pełnej, oficjalnej nazwy obiektywu, RF 85 mm F2 MACRO IS STM, dowiadujemy się o rodzaju napędu autofokusa, a gdy przeglądam dane techniczne widzę jedną wartą zadeklarowania: minimalną odległość ogniskowania wynoszącą 35 cm. To niezbyt dużo jak na tę ogniskową i osiąganą wówczas skalę odwzorowania. Podejrzewam, że przy zmniejszaniu dystansu ostrości rzeczywista ogniskowa obiektywu zauważalnie skraca się. Co nie jest niczym dziwnym w przypadku systemów wewnętrznego ogniskowania, a z takiego korzysta najnowsza canonowska osiemdziesiątkapiątka.


     Zanim przejdę do nowych obiektywów typu „Ciemność widzę!”, wrzucę przerywnik dotyczący premiery telekonwerterów. Tradycyjnie, dwóch, o równie tradycyjnych krotnościach 1,4× i 2× i tradycyjnych dla Canona białych obudowach. Które sugerują obecność wewnątrz niskodyspersyjnych soczewek i jest to sugestia prawdziwa. Znajdziemy tam też elementy o wysokim współczynniku załamania światła, a na metkach towarzyszącym tym telekonwerterom w sklepach (od końca lipca tego roku) zobaczymy ceny z okolic 2700 zł za „krótszy” telekonwerter i 3400 zł za „dłuższy”. Sporo!

     Reprezentantów ciemnej, bardzo ciemnej optyki, wśród lipcowych premier Canona jest aż trzech. Pierwszy prezentuje się jeszcze w miarę normalnie, bo maksymalny otwór względny f/7.1 w długim zoomie to nie jest jakaś zupełna abstrakcja. A przy tym nie jest to pierwszy tak ciemny zoom RF Canona. Nad pierwszym, czyli 24-105/4-7.1 zdążyłem się już poznęcać na blogu. Ciekawe, że w nowym, jeszcze ciemniejszym RF 100-500 mm f/4.5-7.1L IS USM jasność (ciemność?) razi jakby mniej. Może dlatego, że to supertele? A może dlatego, że jest biały? Wszak to eLka. Tak czy inaczej, chyba najciemniejsza z dotychczas pokazanych. Jednak wiadomo, że nieduży maksymalny otwór względny jest cechą pożądaną przy niedużych korpusach aparatów, a jednocześnie dopuszczalną, biorąc pod uwagę przyzwoite obecne zachowanie się matryc przy wyższych czułościach.

     Jak przystało tele-eLce, napakowana jest ona soczewkami niskodyspersyjnymi: 1 Super UD i 6 UD. Stabilizator optyczny ma pozwalać na fotografowanie z czasami dłuższymi o 5 działek, a jeśli wspomoże się go stabilizacją matrycy EOSa R5 albo R6, to 6 działek. Zauważmy, że przy tak długich ogniskowych maleje skuteczność IBIS (In Body Image Stabilization) – przy RF 85 mm f/2 było to 8 działek. Telezoom oczywiście jest uszczelniony, a napęd autofokusa stanowią dwa silniki Nano USM, co świadczy o obecności co najmniej dwóch członów optycznych poruszających się niezależnie podczas ustawiania ostrości. Powód skorzystania z tego rozwiązania wyjaśnia passus w informacji prasowej: innowacyjny system autofokusa Canon pozwala na lepsze ogniskowanie z bliskiej odległości, nawet do 0,9 m.

     Na koniec mocna rzecz: ten ciemny zoom może w pełni współpracować z telekonwerterami! W pełni, czyli działa jego autofokus. Dotychczas światło f/4 (czasem nawet wyższe) było nieprzekraczalną granicą. Z 500 mm możemy więc uzyskać 700 mm albo nawet 1000 mm, choć pojawiający się wówczas otwór f/14 nie wygląda ciekawie. A jeszcze ciekawsze, że owo f/14 to jeszcze nie koniec zakresu maksymalnych otworów względnych, o których dziś wspomnę. Ale cóż, skoro systemy AF umieją działać w takiej ciemnicy, należy się tylko cieszyć. Pewnym niezbyt istotnym ograniczeniem jest zmniejszenie do 300-500 mm zakresu ogniskowych, przy których obiektyw może pracować z TC. Oczywiście chodzi o położenie tylnych członów optycznych, które w dole zooma nie pozwalałyby na połączenie obiektywu z telekonwerterem.

     Jeszcze dwie oficjalne deklaracje Canona: zoom 100-500 mm pojawi się w sklepach we wrześniu, a kosztować będzie nieco ponad 14000 zł. No, zaszaleli! Musi być naprawdę świetny, żeby móc konkurować na rynku z odpowiednikami Sigmy i Tamrona.

     Brnę dalej w ciemność. Czas na dwa obiektywy, tym razem stałoogniskowe, ale o wyjątkowo długich ogniskowych: 600 mm i 800 mm. Ci, którzy spodziewają się wielkich, ciężkich i koszmarnie drogich potworów, będą zawiedzeni. Oba te szkła mają bowiem światło f/11, w ich konstrukcjach optycznych wykorzystano soczewki dyfrakcyjne DO pozwalające skrócić obiektyw, a na dokładkę oba są składane. Czy też rozsuwane do pozycji roboczej, jeśli wolimy taką konwencję. W efekcie każdy nich waży około kilograma (sto gramów w jedną, czy dwieście w drugą pomijam) i wcale nie są długie. Krótszy z nich, czyli RF 600 mm f/11 IS STM ma 20 / 27 cm długości (złożony / rozłożony), a RF 800 mm f/11 IS STM 28 / 35 cm. Skoro już jestem przy centymetrach: obiektyw 600 mm potrafi ustawiać ostrość od 450 cm, a 800 mm od 600 cm. Jak z pewnością zauważyliście, oba szkła są stabilizowane. Krótszy z obiektywów ma deklarowaną skuteczność układu IS na poziomie 5 działek czasu, a dłuższy 4 działek. Oba mają też wbudowane gniazda statywowe, choć bez typowego dla teleszkieł pierścienia z wystającym „uchwytem” z gwintem. Gniazda to po prostu lekko wystające z korpusów płytki. Co oczywiście wymusza obrócenie aparatu na głowicy statywu do ujęć w pionie, ale jednocześnie zmniejsza bryłę obiektywu.

     Jeszcze jedno ciekawe ograniczenie: obiektywom tym brak przysłon! Pomysłowe uproszczenie, które chyba mało komu będzie wadziło. Tak długimi, a przy tym tak ciemnymi obiektywami i tak praktycznie zawsze pracowałoby się przy pełnej dziurze.
     Z mniej ciekawych wieści: obiektywy te nie są uszczelnione, a żadna z ich soczewek nie jest wykonana ze szkła o niskiej dyspersji. Obie cechy mocno zniechęcą potencjalnych kupców. To przecież obiektywy w plener, a brak soczewek UD, czy super UD źle wróży ostrości obrazu z tak długich tele. Ceny? 3700 zł za 600 mm i 4800 zł za 800 mm. Sprzedaż obu ma wystartować jeszcze w lipcu.
     A, na koniec ciekawostka, o której napomknąłem wcześniej, pisząc że f/14 to jeszcze nie koniec zakresu jasności obiektywów, o których będzie mowa w tym artykule. Za f/14 jest bowiem jeszcze f/16 oraz f/22. Są to maksymalne otwory względne obiektywów 600 i 800 mm, gdy dołączymy do nich telekonwertery 1,4× albo 2×. Dołączyć to jedno, ale czy będzie działał wówczas autofokus? No właśnie, będzie! Przy f/22! Koniec świata! Widać jak na dłoni po co tym Canonom R system ostrzenia pozwalający pracować przy (katalogowych) poziomach oświetlenia rzędu -6 EV.

     Niewątpliwie zaprezentowane tydzień temu EOSy R5 i R6 to wielce ciekawe konstrukcje, jednak i te obiektywy warte były wspomnienia. Interesujące, czy pokazanie tych trzech mocno ciemnych szkieł jest próbą znalezienia sobie przez Canona niszy? A może to początek trendu wśród wszystkich producentów małoobrazkowych bezlustrowców? Obstawiam opcję pośrednią: oni spróbują zmałpować Canona tworząc pojedyncze tak ciemne obiektywy i na tym poprzestaną. Na zasadzie „i my takie mamy!”. Ciekawe, czy dobrze obstawiam…

29 komentarzy:

  1. Nie bardzo rozumiem twoich wypowiedzi o jasnosci (ciemnosci) obiektywow. Szczegolnie ze niedawno na Lens Rentals przeczytalem cos takiego:
    "Styles of Photography & What Apertures They Generally Use

    This is purely a matter of opinion, as different photographers do things differently, but there are set apertures people will often use dependent on the work they perform.

    f/1.0 – f/4 – Most commonly used for natural light portrait photography, low light photography, concert photography, and other types of photography where you want to use depth of field to bring attention to your subject.

    f/4 – f/8 – Commonly used in landscape and architectural photography where you want the subject in focus, while still having some depth of field.

    f/8 – f/16 – Most commonly used in landscape photography, architectural photography, macro photography, and studio photography where you want a large focal plane in foc"
    I teraz glupi jestem, bo nie mam pojecia komu i do czego bylby potrzebny obiektyw 1000mm f/1,2 ?

    OdpowiedzUsuń
  2. Nazwałeś 600 i 800 zoomami, a to stałki przecież. Nie rozumiem natomiast komentarza @anonimowy odnośnie jasności. 1000mm f5,6 waży ca. 15kg, czy to soczewkowy Canon czy lustrzany Zeiss. Stworzenie monstrum o tej ogniskowej i jasności F1,2 jest możliwe tylko teoretycznie, nikt nie udźwignąłby go ani fizycznie ani finansowo. Tym niemniej f11 to mizerne światło, zmuszające do korzystania z bardzo wysokich czułości lub statywu. Sprawność układu AF pozostaje niewiadomą, a deklarowaną skuteczność IS zweryfikują dopiero testy. Zresztą stabilizacja nie pomoże w każdym typie zdjęć. Dlatego można zastanawiać się nad zasadnością konstruowania tak ciemnych teleobiektywów...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co do tego ze jest masa rzeczy ktore sa technicznie mozliwe do wykonania ale nie maja sensu, bo sa albo za drogie albo nikomu tak na prawde niepotrzebne masz w 100% racje. I o to mi chodzilo w moim poscie. Bo jesli nowe Canony moga ostrzyc przy tej "ciemnosci" to po co robic drogie i ciezkie jasne szkla?

      Usuń
    2. Dla mnie konstrukcja supertele tak ciemnego nie bardzo ma sens. Jeszcze jakieś zastosowanie widziałem dla Minolty AF 500mm f8 Mirror, ale jak się okazuje w moim a68 z 79 punktów AF mogę sobie wybrać aż 1, centralny. Pewnie dlatego, że ma największą czułość. Dlatego ciekaw jestem jak to będzie z Canonem, przy tej ciemnicy. Ile punktów AF będzie działać i jak sprawnie w realnych warunkach, czyli nie w lipcu, w pełnym słońcu.

      Usuń
    3. Zorki 4, dzięki za kontrolę! Rzeczywiście, w jednym miejscu wymsknęły mi się "zoomy". Poprawione.
      Anonimowy, sytuacje zdjęciowe opisane dla f/8-16 to krajobraz, architektura, studio, makro - czyli z założenia statyczne obiekty robione ze statywu. Stałki 600 i 800 mm mają zupełnie inne zastosowania.
      Ciekaw jestem jak te ciemnizny będą działały w realu. AF, to raz. Dwa, jak trzeba będzie ciągnąć w górę czułość by odpowiednio skrócić czas przy zdjęciach zwierzaków, czy tp. W pełnym słońcu pewnie da radę, ale w innych warunkach słabo to widzę.

      Usuń
    4. Nie potrafimy ciagle oderwac sie od starych przyzwyczajen, nie umiemy zmienic naszego sposobu myslenia. Ogniskowa 800mm przyslona 8 czulosc 400 ISO - i co to nam mowi w dzisiejszych czasach? To wszystko oczywiscie nasz mozg laczy z maloobrazkowa lustrzanka i filmem o czulosci 24 DIN. Tylko kiedy ostatnio mielismy taki aparat w rekach? Kto jeszcze uzywa taki sprzet? A w aparatach cyfrowych, ktorymi teraz fotografujemy wszystkie te pojecia znacza cos innego niz a analogach, zaleznie od rodzaju matrycy, procesora, softwaru itp. Przeciez nawet w dobie filmowej 21 DIN Agfa to nie bylo 21 DIN Kodak i przeciez filmy mozna bylo roznie naswietlac i wywolywac, podobnie z odbitkami.
      Dlatego moze poczekajmy z obsmarowowywaniem ( :-)) Canona i sprawdzmy jak taki zestaw - obiektyw - aparat sie sprawdza w uzytkowaniu. Ja bym tu zbyt pochopnych opinii nie wypowiadal.
      Poza tam nie ma sprzetu do wszystkiego, ktory zadowalal by w 100% wszystkich. Takie cus niemcy nazywaja Eierlegende Wollmilchsau, i tego nikomu nie uda sie wyhodowac :-)

      Usuń
  3. Ależ nikt tu nie obsmarowuje sprzętu, to są tylko zastrzeżenia wynikające z dotychczasowej praktyki. Dla mnie domyślną czułością jest ISO 400, fotografując sport często używam ISO 800 i 1600, choć zdarza mi się ustawiać 3200 i nawet 6400, kiedy nie mam wyjścia. Tym niemniej powyżej 1600 widać już w moim aparacie spadek jakości, na który wolałbym się nie godzić. Jaki z tego wniosek? Posiadając któreś z tych nowych szkieł Canona zmuszony byłbym używać czułości "poza moją strefą komfortu" nader często.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie, problem tkwi w konieczności pracy na granicy możliwości matrycy. Gdy w południe przeczytałem poprzedni post, nie miałem możności odpowiedzieć, ale już podejść z aparatem do okna, owszem :-) Wybrałem f/11 oraz motyw nieco jaśniejszy od średniej szarości i zacząłem sprawdzać przy jakiej czułości osiągnę czas 1/1600 s, czyli dający lekki margines bezpieczeństwa przy poruszającym się obiekcie. I wyszło ISO 3200. W letnie, słoneczne południe! Oczywiście, jeśli motyw będzie statyczny, to pewnie nawet ISO 100-200 podpasuje, biorąc pod uwagę stabilizację. Lecz jeśli rusza się, to praktycznie nie mamy zapasu czułości na słabsze oświetlenie.

      Usuń
    2. Ciekaw jestem czy zrobiles to zdjecie z czuloscia ISO 3200.
      Jaka matryca? Jak wyszlo zdjecie? Czy da sie cos poprawic w Photoshopie?
      Nie zapominajmy o narzedziach jakie mamy do dyspozycji w samym aparacie i potem w komputerze.
      To jest ta przeogromna zaleta sprzetu cyfrowego.
      Fotografie cyfrowa widze jako claosc, sprzet i postprocessing. Jest duuuzo latwiej niz z filmem.
      I calkiem inaczej :-)

      Usuń
    3. Nie, zdjęcia nie zrobiłem. Dobrze naświetlone zdjęcie, wykonane w świetle słonecznym, przy ISO 3200 wyjdzie przyzwoicie na praktycznie każdej pełnej klatce. Na wielu także przy ISO 6400, a na wybranych również dla ISO 12800 nie będzie się do czego przyczepić. Dołóżmy jeszcze działkę zapasu na możliwości RAWów. Ale to wszystko, oczywiście pod warunkiem że nie żądamy najwyższej jakości obrazka. A przecież mówimy o zdjęciach w pełnym słońcu w lipcowe południe.

      Usuń
    4. Na Dpreview zrobiia. Moim zdaniem sa bardzo dobre.
      https://www.dpreview.com/samples/1079091574/canon-rf-800mm-f11-is-stm-sample-gallery?utm_source=self-desktop&utm_medium=marquee&utm_campaign=traffic_sourceli zdjac

      Usuń
    5. I jeszcze 600mm. Zdjecia sa bardzo dobre. Zatem moze zanim cos zaczniemy krytykowac, najpierw lepiej wyprobowac? :-)
      https://www.dpreview.com/samples/4162361137/canon-rf-600mm-f11-real-world-samples?utm_source=self-desktop&utm_medium=marquee&utm_campaign=traffic_source

      Usuń
    6. Gdy wypróbuję, to pochwalę... albo i nie :-)

      Usuń
    7. Ale przedtem obsmaruje! :-)

      Usuń
    8. Obsmarowałem ideę, a nie jakość szkła. Ta może być nawet wysoka, co nie znaczy, że zwiększy się przez to jego użyteczność.
      Nie pozostaje mi już nic innego, jak tylko podpytać się w Canonie o termin dostępności tych super-dark tele.

      Usuń
  4. Nie czepial bym sie, gdyby te obiektywy obsmarowal ktos, kto fotografuje akcje, sport itp. Ale jeszcze nie widzialem ani jednego takiego twojego zdjecia. Ty fotografujesz obiekty statyczne, jestem pewien ze takie szkla sa wlasnie dla takich fotografow jak ty. Wiec skad taka ostra krytyka? Moim zdaniem nawet nie musisz tych obiektywow testowac, bo przy twoim stylu wystarcza na 100%.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No i problem, bo dowiaduję się że umiem patrzeć dalej niż czubek własnego nosa. Co niby powinno cieszyć, ale z drugiej strony kłóci się z przyjętym przeze mnie foto-nieobiektywizmem.

      Usuń
  5. Nie o to mi chodzilo, nie zrozumiales mnie. Obiektywnie rzecz biorac - jak moga wypasc twoje testy tych obiektywow? Fotografujesz to co fotografuesz, wiec nie sprawdzisz tych szkiel na wyscigach samochodowych czy w nocy w lokalach pelnych ludzi. Zrobisz swoje statyczne testy. I - obiektywnie teraz, prosze - jak one moga wypasc przy fotografowaniu architektury i przyrody?
    No ale rozumiem ze twoj blog jest nieobiektywny, lubie go i czytam regularnie.
    Dzieki serdeczne za to.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie tylko ja, ale nikt nie sprawdzi tych obiektywów w nocy, w lokalach. To nie obiektywy do takich celów. Sport też w ograniczonym zakresie - jakieś żeglarstwo, surfing, wspinaczka, rajdy... tam gdzie czasem foci się z bardzo daleka, a jednocześnie światła starcza i da radę ominąć termikę i mgiełkę. Zresztą w architekturze i nieruchomej przyrodzie też trzeba pamiętać o tych dwóch ostatnich problemach. Pokonać je albo wykorzystać. Choć tu dalej droga już prosta, gdyż mamy stabilizację lub statyw, więc ilość światła staje się mniej istotna.
      Gorzej w sytuacjach, gdy przyroda należy do gatunku ruchomych, bo w tym wypadku IS / statyw niewiele dają. I właśnie tu mi te szkła nie pasują ideologicznie - ze względu na połączenie w nich supertele i f/11. Co oczywiście nie znaczy, że „nie da się”. Da, ale – jak to teraz widzę – z istotnymi ograniczeniami. Podczas testu zamierzam sprawdzić jak silnie ta kombinacja ogniskowej i jasności wpływa na możliwości focenia w warunkach oświetlenia gorszych niż bardzo dobre. Trochę zdjęć oraz testów już jest w sieci, i na razie to co widzę potwierdza moje obawy. Ale nic, sam się chętnie przekonam. Co poniektórzy już się kajali za swe błędne wstępne oceny. Zobaczymy, czy i ja będę musiał…
      Racja, tym obiektywom zdecydowanie przydałyby się inne – niż tradycyjne u mnie – motywy i plenery testowe. Coś wymyślę. Choć ogarnięcie testu rozdzielczości za pomocą zdjęć architektury kusi, bo to "pewny" motyw do tego typu zadań. Ale nawet w rajdach coś statycznego się znajdzie.

      Usuń
  6. Mamy zupelnie odmienny sposob myslenia. Ja, jak widze na obiektywie 600mm f/11 to jesli potrzebuje obiektyw 600mm f/1,2 zaczne sie rozgladac za tym czego mi potrzeba. F/11 jest po prostu nie dla mnie. Nie kupie f/11 po to zeby narzekac ze nie da sie tym fotografowac jaskolki w locie w nocy, bo to wynika z parametrow tego obiektywu. Nie bede tego obiektywu krytykowal, bo producent podaje przeciez jego parametry i kupi go ten, kto takie cus potrzebuje. Po kilkudziesieciu latach za granica wyzbylem sie typowo polskiego krytykanctwa, i nie krytykuje Skody za to ze nie ma 600 PS i potrzebuje 20 sekund do setki. Sa inne samochody ktore to moga, ale to nie jest Skoda. :-) Staram sie myslec konstruktywnie, pragmatycznie. Nie ma przeciez czegos takiego co zaspokoi wszystkich, cos takiego niemcy nazywaja Eierlegende Wollmilchsau. No ale to w przyrodzie nie wystepuje. :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ależ nie, nic nie wskazuje na to, byśmy mieli inne sposoby myślenia o wyborze obiektywu DLA SIEBIE. W każdym razie w tym wypadku :-) Różnimy się tym, że ja bloga kieruję także (jeśli nie w głównej mierze) do tych, którzy skupią się na „800 mm”, a zlekceważą „f/11”. Jak myślisz, dlaczego Jared Polin w swoim teście tych szkieł powtarza „pamiętajcie o trójkącie ekspozycji”? On też widzi, że targetem w tym wypadku nie są ludzie wiedzący do czego trzeba mieć 400/2.8, a kiedy lepiej sprawdzi się 500/4.5. Canon epatuje tu superdługimi i supertanimi supertele i na to nabierze się spora grupa chcących fotografować TAKIMI ogniskowymi. I wdepną, bo okaże się przy połowie zdjęć muszą wyskoczyć ponad ISO 6400. A i tak część z nich okaże się poruszona. Nie to, że się nie da robić nimi zdjęć, ale trzeba dobrze wiedzieć kiedy nie będzie problemów, kiedy będą i jak można je ominąć, a kiedy po prostu należy się poddać. I tego będzie dotyczył mój test. Także tego, bo oczywiście o jakości obrazka też napiszę. Tu chyba będzie miła niespodzianka, w każdym razie sądząc po tym co już napisano / nakręcono o tych szkłach.

      Usuń
  7. No wlasnie! Canon zadecydowal i jesli to byla bledna decyzja to Canon za nia zaplaci. Niewielee osob da sie nabrac. Mamy przeciez internet. Poza tym mysle ze Canon wie, ze te obiektywy sa do aparatow cyfrowych. To nie te czasy kiedy najczulszym filmem jaki mozna bylo kupic w Foto-Optyce bylo ORWO 27 DIN. Przypominam - 27 DIN to 400 ISO, i - przypominam - ziarno bylo widac na negatywie golym okiem. Tak, tera inne czasy som, panie kochany! Ci co kupia te szkla nie umieli by fotografowac obiektywem o jasnosco 0,8. Tak jak ja - w ten weekend mialem okazje pojezdzic samochodem Mustang z 460 KM. No, nie umiem tym jetzdzic, nic a nic, chociaz mam przejechane w zyciu dobrze ponad 1,5 miliona kilometrow i to bezwypadkowo :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie lubiłem NP27. Może dlatego że nie umiałem go wywołać? Pewnie gdybym miał stały dostęp do A49, to bym coś wymyślił. Ale skoro dało się kupić HL, a potem wyczyniać cuda z Hydrofenem, nie musiałem opierać się wytworach NRD. Dobrze, przyznaję, miałem BC1 i bardzo miło ją wspominam.
      "Mamy przecież internet" - właśnie o to mi chodzi. Ale on sam się nie zrobi, ktoś musi do niego wrzucić co trzeba. Więc wrzucam. A co więcej się okaże, zapodam w teście.

      Usuń
    2. Ken Rockwell przetestowal oba te obiektywy, dajac rowniez uzytkownikom pare wskazowek jak nimi fotografowac, pewnie znasz te testy.
      Co do starych dobrych czasow - jak wspaniale wtedy dzialala stabilizacja obrazu w aparatach i w obiektywach, no nie? :-)
      Inne czasy tera som, panie, inne czasy! :-)

      Usuń
    3. I jeszcze co do BC1 - bardzo fajny aparat, akurat mam ja na warsztacie, kupilem z trzema obiektywami, dwa zoomy, chyba Sigma, bo made in Japan, ale napis Pentacon i Zeiss 50mm. Wszystko to za grosze, bo aparat musial gdzie upasc, blenda w Zeissie sie rozsypala (juz naprawiona) soczewka wizjera jest peknieta (mam z innej popsutej Praktiki B) a aparat dziala tylko z manualnymi czasami. Automatyka kaput! Zabieram sie juz do tego aparatu od tygodnia, ale pogoda na razie za ladna na siedzenie w domu. Mam tez dzialajaca (tez sam naprawilem) B200. I cos ponad 100 innych analogowych kamer, ktore w wiekszosci wymagaly, badz nadal wymagaja serwisu. Najstarsza ma 120 lat i znowu dziala!
      Przyjdzie jesien, bedzie sie siedzialo w domu, to sie ponaprawia :-)

      Usuń
    4. Jasne, że czasy inne, jasne że stabilizacja. Dlatego nie zgłaszam uwag do tych szkieł w kwestii focenia motywów statycznych. Ale już zwierzątka, sport i inne takie, mogą stworzyć istotne problemy.
      Od wczoraj mam w rękach 600/11, co prawda tylko na kilka dni, ale spróbuję objąć zdjęciami testowymi także motywy inne niż architektura ;-)

      Usuń
    5. Super! Juz sie ciesze. Tylko zrob te testy z R5 albo R6, bo maja podobno ulepszony IBIS.

      Usuń
    6. Na R5/R6 nie było szans, bo jest ogromne ssanie Wielkich Redakcji. Robię na EOSie R, czyli IBISa nie sprawdzę. Ale o stabilizację nie ma co się martwić, bo IS daje radę. To tytułem uprzedzenia faktów.

      Usuń
  8. No to juz sie tak nie ciesze na ten test.

    OdpowiedzUsuń