wtorek, 12 lipca 2022

RF 24 mm, RF 15-30 mm – dziś Canon postawił na szerokość

     I na makro, gdyż oba nowe, właśnie zaprezentowane obiektywy mogą pochwalić się skalą odwzorowania 1:2. No, po prawdzie zoom ma tylko 1:1,92, ale nie będę się czepiał. Plus, wiadomo, 1:2 to tylko namiastka makro niezbyt zasługująca na to miano, szczególnie że Venus Optics ma w ofercie szkła 2:1. Wspominałem zresztą o tym w moim niedawnym teście canonowskiego RF 35 mm, który również umie w jeden do dwóch.

     Drugim podobieństwem do tamtej stałki jest identyczny maksymalny otwór względny nowego RF 24 mm. Canon rozszerzył swoją linię RFek f/1.8 uzupełniając od dołu linię 35-50-85 mm. Czyli mamy to co najważniejsze, ale z pewnością są i tacy, którzy ucieszą się dopiero po premierach optyki RF 20/1.8 i 100/1.8. Ja bym na takie obiektywy nie bardzo liczył, albo inaczej, nie liczyłbym że będą należały do tej samej klasy wagowo-cenowej, co dotychczasowe. Choć może po dokonaniu pewnych ustępstw na rzecz jasności, stabilizacji, czy maksymalnej skali makro, rzecz byłaby do osiągnięcia.

     Najnowsza canonowska dwudziestkaczwórka, formalnie: Canon RF 24 mm f/1.8 Macro IS STM, ma długość niecałych 6,5 cm, średnicę prawie 7,5 cm, masę 270 g i korzysta z niedużych filtrów 52 mm. Jej część optyczna to 11 soczewek, wśród których znajduje się jedna asferyczna i jedna o niskiej dyspersji. Przysłona składa się z 9 listków, napędem autofokusa jest STM, a stabilizacja ma deklarowaną skuteczność 5 działek czasu, ewentualnie 6,5 jeśli współpracuje ze stabilizowaną matrycą.

     Canon mając za uszami, że bardzo słabo stoi z ofertą niepełnoklatkowej optyki RF-S, podpowiada w informacji prasowej, że ten 24 mm świetnie sprawdzi się jako skrócony standard dla EOSów R7 i R10. Podpowiada, ale – rzecz w polskim Canonie niespotykana – duch wakacji chyba wygrał z sumiennością: „obiektyw w duecie z aparatem z matrycą APS-C może osiągnąć efektywną długość ogniskowej nawet do 35 mm”. Oj, chyba nie wiemy o czym piszemy! A sam, nie bez kozery, dopowiem że może osiągnąć nawet do 38,4 mm.

     Ciekawe, że w materiałach informacyjnych dotyczących zooma RF 15-30mm f/4.5-6.3 IS STM, nie ma ani słowa o współpracy z APS-C. A i ta może być efektywna, jako że 15-30 mm zamienia się wówczas w 24-48 mm, czyli pełen zakres normalnego szerokiego kąta plus standard. Racja, ciemny jak nieszczęście, ale kąty widzenia są ciekawe. Zresztą i w małym obrazku 15-30 mm daje spore możliwości. Pamiętam, że gdy kiedyś przy fotografii wnętrz na jakiś czas przesiadłem się z 12-24 mm na 15-30 mm, niemal nigdy nie musiałem wyciągać z torby zooma standardowego, bo przedział 24-30 mm zapewniał mi to co potrzebuję w zakresie tych węższych kątów widzenia.

     RF 15-30 mm tak jak i 24/1.8 jest mały, lekki i nieuszczelniony. Przysłonę ma już „tylko” 7-listkową, ale ten niedobór w stosunku do stałki nadrabia większą o jeden liczbą soczewek UD oraz skuteczniejszą stabilizacją: 5,5 / 7,5 działki czasu (samodzielnie / z pomocą stabilizacji matrycy). Napisałem „mały i lekki”, ale to jednak zoom, więc cudów nie ma. Jego masa to 390 g, długość wynosi niecałe 9 cm, a średnica ponad 7,5 cm. Dzięki małej jasności udało się zaprojektować słabo wypukłą przednią soczewkę o niedużej średnicy. Stąd możliwość użycia klasycznych, wkręcanych filtrów 67 mm.

     I jeszcze ceny. Polskich na razie nie znam, ale za Wielką Wodą Canon sugeruje 600 dolarów za stałkę i 550 za zooma. Podejrzewać należy, że u nas przełoży się to na okolice 3000 zł, i to raczej rejony powyżej tej sumy. Myślę że za zooma brzmi to sensownie, szczególnie że ceny w sklepach będą niższe. Jednak stałkę chętnie widziałbym zauważalnie tańszą.

     Zupełnie inne „zauważalnie” kieruję do Canona jako życzenie. Bardzo bym chciał, by następna jego obiektywowa nowość była zauważalnie jaśniejsza. Dostrzegłem bowiem, że ostatnie szkło z otworem większym niż f/1.8 zostało zaprezentowane przez Canona na początku 2019 roku. Canonie, może byś teraz choć raz poszedł w kierunku jasności?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz