czwartek, 26 marca 2015

Na straganie w dzień targowy…

     Wpadłem dziś na kilka godzin do Łodzi, by przyjrzeć się, co ciekawego pokazali wystawcy tegorocznych targów Film Video Foto. No właśnie: najpierw Film… potem Video… a Foto dopiero na końcu. Nazwa celnie wyznacza proporcję liczby stoisk z ofertą skierowaną do filmujących i fotografujących. Ten Film strasznie się na targach rozpanoszył i w sumie trudno się dziwić. Zwłaszcza, że to Łódź, stolica polskiego filmu. Sprzęt do filmowania i obróbki filmów, oprogramowanie, akcesoria… wymieniam bo wypada, ale to zupełnie nie moja działka zainteresowań.

     Ja nastawiałem się na fotograficzną część targów, a co mnie najbardziej tam zaskoczyło, to spora liczba stoisk prezentujących albumy do zdjęć. I przeważnie były to produkty dla wymagających klientów. Widać że ci, którym nie wystarcza obejrzenie zdjęć na ekranie komputera, czy – o, zgrozo! – smartfona, z albumów nie też akceptują byle czego. Wypada tylko przyklasnąć. 
     Jeśli chodzi o resztę fotograficznej części targów, to trafiłem tam na kilka świeżo prezentowanych „w realu” nowości i kilka ciekawych, zdecydowanie wartych wspomnienia produktów.

     Pewien człowiek z Alpha Teamu Sony obiecywał mi, że na targi przybędą cztery najnowsze obiektywy FE: 28/2, 35/1,4, 90/2,8 makro i 24-240 mm. Dotarła tylko połowa z nich i może dlatego ten który obiecał, bał się przyjechać na targi. Zabrakło najszerszego kąta i makrówki, więc prezentuję najefektowniejsze szkiełko, spacerzoom 24-240 mm f/3,5-6,3 OSS. Tia, „szkiełko” – kolejny przykład, że aparat można mocno zminiaturyzować, ale pełnoklatkowy obiektyw musi być duży. No chyba, że jest niezbyt długi i niezbyt jasny.

     Później trafiłem na stoisko firmy Next77, gdzie wreszcie na własne oczy zobaczyłem Genesis Stroboss – jedyną na świecie lampę reporterską zasilaną litowo-jonowym akumulatorem. Wiem, słyszałem, paluszki można kupić w każdym kiosku. Ale ani one, ani nawet najlepsze NiMH nie ładują kondensatora flesza w 1,5 s. Dotychczas, taki numer udawał się tylko z dopałką. Podobnie jak 650 pełnych błysków do wyczerpania akumulatora. Poza tym jeden, dwa, czy nawet trzy dedykowane aku prezentują się jakoś szlachetniej niż przewalające się w torbie stada paluszków. A prawdziwość obietnic co do „1,5 s” i „650 błysków” obiecuję wkrótce sprawdzić w teście.
Flesz mogłem jedynie obejrzeć przez szybę, gdyż jedyny przywieziony egzemplarz, wystawca postanowił dobrze zabezpieczyć przed kradzieżą – zjawiskiem niestety częstym na łódzkich targach.

     Również u Nexta77 obejrzałem, ale też pobawiłem się najnowszą Tokiną, której pierwsze egzemplarze trafiły do Polski zaledwie kilka dni temu. 11-20 mm to z pewnością nie najszerszy kąt dla lustrzanek APSC, ale już światło f/2,8 kosi wszystkich konkurentów. Liczę tylko na to, że Tokina nie popełniła błędu Sigmy, która kiedyś „rozjaśniła” swojego zooma 10-20 mm z f/4-5,6 do f/3,5, co nie wyszło mu na dobre. Może Tokina „wydłużając” 11-16 mm do 11-20 mm, zachowała wysoką jakość obrazu poprzednika?

     Z kolei na stoisku Foto7 przyjrzałem się najnowszej zębatkowej głowicy Manfrotto: MHXPRO-3WG. Kto wymyślił tę nazwę?! Podstawową cechą odróżniającą tę głowicę od poprzedniczek, jest odmienny, wygodniejszy sposób odblokowywania „szybkich obrotów” - ściśnięciem pokrętła i sąsiadującej dźwigni. Głowica sprawia wrażenie znacznie mniej solidnej niż model 410 (nie wspominając o 400 i 405), lecz ma udźwig tylko o kilogram mniejszy. Pozwoliło to zaprojektować jej stopkę mocowania aparatu pod popularne płytki 200PL, a nie 410PL, jak w dwóch poważniejszych modelach. Niedługo postaram się tę głowicę przetestować.

    W cyfrowe.pl znalazłem Capture Camera Clip produkcji PeakDesign – system mocowania aparatu na solidnie wykonanym i dobrze przemyślanym uchwycie przy pasku spodni (lub plecaka). Kilka takich uchwytów w życiu widziałem i wypróbowywałem, ale ten jest pierwszym, który łączy wygodę, bezpieczeństwo sprzętu i możliwość wciśnięcia blokady uchwytu palcem ręki chwytającej aparat. Nie omieszkam przymierzyć się do tego uchwytu na dłuższą chwilę i zdać relację.

     Na koniec jeszcze turystyczno-miejska torba mojego ulubionego producenta z tej branży, czyli Lowepro. Passport Sling III, to zgrabna, nierzucająca się w oczy, miękka torba z wyjmowaną wkładką na sprzęt foto / kamerę. Ma kilka płaskich zewnętrznych kieszeni, niestety żadna z nich nie jest zapinana. Wewnątrz znajdziemy przegródkę na tablet. W razie potrzeby zmieszczenia czegoś większego, powiększamy torbę rozpinając zewnętrzny suwak, co pozwala torbie „rozwinąć się”. Fotograficzna pojemność Passport Sling III to lustrzanka plus maksimum trzy obiektywy o niedużych gabarytach. No, lampę też się wciśnie. Rzecz warta zainteresowania się, jeśli potrzebujemy dyskretnej, niedużej torby.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz