poniedziałek, 30 marca 2015

Jarosław Brzeziński: myśli sfotografowane

Testować albo nie testować - oto jest pytanie


     Przystępując w roli gościa do pisania tekstów na niniejszym blogu, nie miałem zamiaru powracać do testowania obiektywów. Przez wiele lat przeprowadzałem takowe testy dla pism fotograficznych porównując tablice testowe, mierząc rozdzielczość, dystorsję i winietowanie i pamiętałem jakie to żmudne zajęcie. Na dodatek testy szybko się dezaktualizowały wraz z postępami w zakresie matryc. Podam dwa najprostsze przykłady  w systemie Nikona, przy czym jeden dotyczy wzrostu rozdzielczości matryc, a drugi przejścia z matrycy niepełnoklatkowej na pełnoklatkową.


     Wprowadzony na rynek w listopadzie 2005 roku uniwersalny Nikkor AF-S 18-200 mm f/3,5-5,6 G IF-ED VR DX, mimo nieuniknionych w tak ambitnej konstrukcji wad optycznych, można było śmiało używać z wprowadzonym niedługo potem półprofesjonalnym Nikonem D200 wyposażonym w matrycę o 10 milionach pikseli. Ale ten sam obiektyw założony na obecnego Nikona D7100 z matrycą o 24 milionach pikseli znacznie mniej przekonuje, nawet jako zoom „wakacyjny” dla matryc formatu APS-C.



     W lutym 2002 roku Nikon ogłosił wprowadzenie na rynek Nikkora AF-S 70-200 mm f/2,8G ED VR, wkrótce  okrzykniętego „Świętym Graalem” wśród zoomów dla zawodowców. Owszem, na ówczesnych, niepełnoklatkowych matrycach wykorzystywanych w lustrzankach Nikona, obiektyw był świetny. Problemy się zaczęły gdy w sierpniu 2007 roku na rynku pojawiła się pierwsza pełnoklatkowa lustrzanka Nikona czyli model D3. Szybko okazało się, że obiektyw tak bardzo winietuje, że niektórzy testerzy uznali, iż po prostu nie kryje on dostatecznie pola matrycy pełnoklatkowej. Nikon wypuścił później wersję II, znacznie lepiej pracującą na takich matrycach.


     Dlaczego zatem postanowiłem wrócić do testowania obiektywów? Po pierwsze postępy w zakresie matryc odbywają się coraz mniejszymi kroczkami i matrycę Sony o rozdzielczości 24 milionów pikseli, którą umieszczono w Sony A7 w roku 2013 nadal można znaleźć w aktualnym modelu, czyli A7 II. Po drugie - i przede wszystkim - z ciekawości. Już na Nikonie D800 podobały mi się niektóre stare obiektyw stosowane przez adaptery. Gdy stałem się posiadaczem bezlusterkowego Sony A7, możliwość założenia przez adaptery nieomal każdego obiektyw pogłębiła moją ciekawość. Natomiast ostatecznie do testów sprowokowały mnie dość powszechne, bezwzględne stwierdzenia wielu osób, że szkoda czasu, zachodu i pieniędzy na stare obiektywy, bo nowe są po prostu lepsze. W skrajnej postaci ta teza przyjmuje taką formę, że obiektywy z ery przedcyfrowej w ogóle nie nadają się na cyfrówki, bo tylko obecnie produkowane obiektywy mają w konstrukcji rodzaje szkła i są pokryte powłokami, które pracują dobrze z matrycami.


     Chciałem sprawdzić czy w tym stwierdzeniu jest ziarno prawdy, bo co do tego czy taka teza jest bezwzględnie prawdziwa miałem z góry spore wątpliwości. Owszem, istnieją różnice w tym jak obraz jest rejestrowany przez film oraz przez matryce, ale nawet w konstrukcjach matryc występują spore różnice. To prawda, że firmy obecnie optymalizują swoje obiektywy dla matryc aparatów, ale tak naprawdę idealna optymalizacja jest możliwa jedynie w przypadku aparatów z niewymienną optyką, gdzie konkretny obiektyw ma współpracować z tą jedną matrycą. W przypadku aparatów z optyką wymienną – czy to lustrzanek czy bezlusterkowców – nie jest to możliwe, bo matryce ewoluują w kolejnych modelach aparatów. Tym bardziej jest to prawdziwe w przypadku niezależnych producentów obiektywów – takich, jak Sigma, Tamron czy Tokina – których obiektywy mają taką samą konstrukcję niezależnie od tego czy mają pracować na aparatach Canon, Nikon, Pentax czy Sony.
     Ponadto optymalizacja w przypadku aparatów cyfrowych odbywa się często po stronie aparatu, a nie obiektywu. Za przykład można podać matryce Kodaka używane w dalmierzowych cyfrówkach Leica, gdzie mikrosoczewki optymalizują rozkład światła na brzegach matrycy, co poprawia jakość brzegową szczególnie w przypadku obrazu z obiektywów szerokokątnych. Ale sporo korekt można wprowadzać już w aparacie w trakcie obróbki zarejestrowanego obrazu. W oprogramowaniu bezlusterkowców Sony umieszczone są profile dla firmowych obiektywów korygujące winietowanie czy aberrację chromatyczną. To nasunęło mi wątpliwości, czy nowe obiektywy rzeczywiście muszą być lepsze od starych? W aparacie analogowym nie było możliwości korekty wad obiektywów, zatem te ostatnie musiały być dobre, jeśli dobry miał być obraz zarejestrowany na filmie. A może niektóre nowe obiektywy nie muszą być tak dobrze skorygowane jak tamte stare, bo korektą zajmuje się aparat?

     Wiele osób ekscytuje się parametrami obiektywów, ilością soczewek asferycznych, o niskiej dyspersji itd., argumentując, że kiedyś takiego szkła nie było, zatem obiektywy były gorszej jakości. Warto spojrzeć wstecz. W marcu 1971 roku pojawił się pierwszy seryjnie produkowany obiektyw z soczewką asferyczną  - Canon FD 55 mm f/1,2 AL.
Canon FD 55 mm f/1,2 AL
- schemat budowy optycznej
     Soczewki asferycznej użyto tu dla skorygowania wad optycznych pojawiających się w superjasnych obiektywach. Takie precyzyjnie szlifowane soczewki były bardzo kosztowne i pracochłonne w produkcji, stąd wysoka cena oraz niewielkie liczby produkowanych obiektywów. Ale potem opracowano metodę formowania soczewek asferycznych, które są odlewane wtryskowo ze szkła w asferycznej formie ceramicznej pod wysokim ciśnieniem i w wysokiej temperaturze. Takie soczewki można produkować masowo i taniej. Wtedy zaczęto używać takiej technologii nie do poprawiania jakości obiektywów, lecz do ich miniaturyzowania przy zachowaniu podobnej jakości optycznej. W systemie Canon FD tak było w przypadku standardowego zooma o ogniskowych 35-105 mm. 


New FD 35-105 mm f/3,5
- schemat budowy optycznej
     Wprowadzony na rynek w kwietniu 1981 roku pierwszy obiektyw o stałym świetle f/3,5 był całkowicie skonstruowany z soczewek sferycznych (15 soczewek w 13 grupach) i powszechnie chwalony za jakość optyczną, ale wedle dzisiejszych standardów trudno go uznać za obiektyw kompaktowy, przy wymiarach 76,5 x 108,4 mm, masie 600 g i gwincie filtra 72 mm. 



New FD 35-105 mm f/3,5-4,5
- schemat budowy optycznej
    W grudniu 1985 roku Canon wprowadził nowy standardowy zoom o takim zakresie ogniskowych - New FD 35-105 mm f/3,5-4,5. Dodawano go często w zestawie do lustrzanek serii Canon T. Był to pierwszy obiektyw firmy z formowaną szklaną soczewką asferyczną (12 element; całość układu to 14 soczewek w 11 grupach). W porównaniu z poprzednikiem obiektyw był tylko nieco ciemniejszy przy dłuższych ogniskowych natomiast soczewka asferyczna pozwoliła na znaczną redukcję gabarytów. Wymiary to: 66,8 x 83,7 mm, masa: 345 g, gwint filtra: 58 mm.

     Ale obecnie najpowszechniej używane są niezwykle tanie w produkcji hybrydowe soczewki szklano—plastikowe, w których  szklana soczewka sferyczna jest sklejona z asferyczną soczewką z żywicy akrylowej. Znajdziemy je zarówno w obiektywach wymiennych jak i w optyce do kompaktów cyfrowych. Masowe użycie takich soczewek pozwala z jednej strony na miniaturyzację obiektywów przy zachowaniu dobrych lub przynajmniej przyzwoitych osiągów, a z drugiej strony na tworzenie obiektywów o większej jasności lub szerszym zakresie ogniskowych. Ale czy gwarantuje wyższą jakość niż ta, jaką oferowały większe, cięższe obiektywy o skromniejszych parametrach i tradycyjnej konstrukcji? Chciałem poznać odpowiedź na to pytanie zarówno dla siebie, jak i dla innych. Pomyślałem o tych tysiącach starych nieużywanych od lat obiektywów leżących na strychach i w szafach. A może – jeśli okaże się, że stare obiektywy jednak są pełnowartościowe na nowoczesnych matrycach – ktoś kupi bezlusterkowca i da staruszkom szansę?
     Pierwszy test wkrótce, a oto mały „teaser”:



7 komentarzy:

  1. Panie Jarku, z chęcią przeczytam wyniki tych testów. I trzymam kciuki, by w natłoku obowiązków znalazł Pan dłuższą chwilę na poszukiwanie odpowiedzi.
    pozdrawiam,
    Aneta

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Natłok zajęć nie powstrzyma mnie od szukania odpowiedzi. Dziękuję!
      Jarek

      Usuń
  2. Przyznaję, potrafisz zbudować napięcie, zapewniając odpowiedni poziom emocji :-)
    Pozdrawiam serdecznie,
    Anna Ż.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tu przydałby się talent Hitchcocka ....
      Pozdrawiam
      Jarek

      Usuń
  3. Czekam z niecierpliwością na test. Przy okazji polecam http://erphotoreview.com/wordpress/?cat=87

    OdpowiedzUsuń
  4. Minęło już trochę czasu - a testu ciągle nie ma!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mea culpa, ciągły brak czasu. Postaram się poprawić.
      Pozdrawiam
      Jarosław Brzeziński

      Usuń