poniedziałek, 8 czerwca 2015

Coś się kroi…

     …coś się roi, może coś z tego będzie. Poszła ostatnio plotka, że Sony nie tylko nie rezygnuje z rozwoju aparatów z bagnetem A, ale wręcz ma zamiar pokazać nowego flagowca – następcę A99. Premiera podobno ma mieć miejsce pod koniec roku. No to będzie ciekawie, bo w tym czasie ma się też pojawić pełnoklatkowy Pentax. Te aparaty będą dla siebie bezpośrednimi konkurentami ze względu na klasę, zaawansowanie i pozycję swoich marek na rynku, nie mówiąc już o tym, że pewnie skorzystają z tej samej matrycy 36 Mpx.
      O Pentaksie długo nie było żadnych nowych wieści, ale niedawno – pewnie dla podtrzymania napięcia – producent puścił farbę. Kontrolowany przeciek zapowiada jakiś super-hiper autofokus. Nie wiadomo o co dokładnie chodzi – wysoką czułość, a może skuteczniejszą od canonowskiej hybrydę faza/kontrast? Albo po prostu będzie to gadżet w rodzaju umiejętności ustawiania ostrości na twarzy osoby, która stanęła na głowie, je lody i ma założoną maskę Mechagodzilli? Dobre i to, ale ja liczę JEDYNIE na poszerzenie obszaru pól AF, bo w tej dziedzinie lustrzanki FF nie błyszczą. Może Pentax zrobi tu zdecydowany krok naprzód? A może Sony?
     Z informacji już potwierdzonych, mamy zapowiedź rynkowej premiery Tokiny 24-70 mm f/2,8. Pod koniec czerwca w sklepach znajdzie się wersja nikonowska, a miesiąc później z mocowaniem Canona. Czy klon tego szkła objawi nam się później jako standardowy zoom do nowego Pentaxa? Stara miłość nie rdzewieje, więc może i tym razem Tokina udostępni swą konstrukcję Pentaxowi…
     Z wartych wspomnienia ciekawostek, jest zgłoszony przez Canona patent na stabilizowany obiektyw Tilt/Shift. A że krążą też plotki o nowym obiektywie makro, niektórzy łączą obie sprawy. Hm, już samo makro wymaga milimetrowej precyzji, a po dodaniu pokłonu / przesuwu, wymagania w tym względzie znacznie rosną. Jak więc sobie tu radzić bez statywu? Przyznaję, kiedyś zdarzyło mi się fotografować z ręki zshiftowanym 24 TS. Po prostu aparat ustawiony na statywie w oknie obejmował po bokach wystające fragmenty elewacji budynku. Musiałem więc wziąć sprawy w swoje ręce i wysunąć nimi aparat pół metra za okno. To były dawne czasy i aparat bez LV (chyba 5D Classic), więc łatwo nie było. Ale udało się. Jednak makro, z pokłonami, z ręki… nie bardzo to sobie wyobrażam. Cóż, zobaczymy co też Canon wymyślił.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz