wtorek, 24 listopada 2020

Panasonic i AF z detekcją fazy? A jednak!

     Niektórzy prychną: no, wreszcie ktoś zmądrzał! Inni wyrażą się mniej brutalnie: tego można się było spodziewać! Ja posunę się dalej, pisząc: trochę szkoda! Bo, muszę przyznać, podobała mi się elegancja czysto software’owego autofokusa, i bardzo liczyłem że Panasonic przy nim pozostanie. Oczywiście ulepszając i usprawniając swój system ostrzenia DFD (Depth From Defocus), który – nie ma co kryć – ustępuje autofokusom z detekcją fazy. Możliwości rozwoju były, o jednej z jego dróg (system ToF – Time of Flight) wspominałem na blogu. Wychodzi jednak na to, że Panasonic zmienia koncepcję i wchodzi w detekcję fazy. Na razie jest to jedna, krótka informacja z anonimowego źródła, niemniej szczegóły wyglądają interesująco.

     Szczegóły, pff!, właściwie to są tylko dwa. Pierwszy, że Panasonic od razu wskakuje w Quad Pixel AF, czyli komórka autofokusa składa się nie z dwóch, a z czterech pikseli. Dzięki temu pole AF jest polem krzyżowym, więc niestraszne mu ani same poziome, ani same pionowe linie. Szczegół drugi, to sposób uzyskania tego efektu. Nie ma mowy o maskowaniu senseli matrycy, bądź ich połówek, jak ma to miejsce w istniejących systemach AF z detekcją fazy na matrycy. Panasonic ma w planie upieczenie dwóch pieczeni na jednym ogniu, przykrywając swoją 46-megapikselową matrycę mikrosoczewkami powiększonymi tak, by każda obejmowała nie jeden, a cztery sensele.

     Zyski z tego są dwa. Pierwszy, to wspomniane wcześniej stworzenie czteroelementowych, „dwuosiowych” komórek AF. Drugi, to stworzenie supersenseli o czterokrotnie większej powierzchni, co oznacza wyższą światłoczułość, czyli lepsze sprawowanie się przy wysokich czułościach. Cóż, rozdzielczość matrycy oczywiście zmniejsza się do 11 Mpx z hakiem, ale to w zupełności wystarczy dla uzyskania rozdzielczości 4K w filmie. I to przy niewielkim rolling shutter, gdyż chodzą słuchy o wyjątkowo szybkim odczycie danych z wymyślonej przez Panasonica matrycy. Jak nic, rodzi się konkurent dla Sony A7S III!

 

     Właśnie, Sony. Gdy przed napisaniem tego artykułu grzebałem w sieci szukając informacji o ewentualnych analogicznych pomysłach, trafiłem na nieznany mi, ciekawy materiał opublikowany przez Sony. A tam zobaczyłem coś bardzo przypominającego ideę Panasonica, do tego mocno rozwiniętą. Przyznam, że w Sony rozwiązują problem bardzo pomysłowo, dużo zyskując, a nic nie tracąc – w każdym razie w teorii. Nazywa się to 2x2 On-Chip Lens, w skrócie 2x2 OCL.

     Spójrzcie na rysunki poniżej. Na pierwszym widzimy, że przykryte jedną mikrosoczewką grupy 4 senseli, pokrywa też jeden, a nie cztery oddzielne filtry mozaiki bayerowskiej. O tym aspekcie projektu Panasonica nic nie wiadomo. Będzie tam klasycznie, czy tak jak u Sony?

     Rysunek drugi prezentuje to co ma być i w Panasonicu, czyli sumowanie sygnałów z czterech senseli dla lepszych efektów przy wysokich czułościach.

     Trzeci rysunek jest najciekawszy, bo ogłasza możliwość odzyskania pełnej rozdzielczości matrycy. Sony wymyśliło sobie, że poprzez odpowiedni odczyt i obróbkę sygnału da się „odtworzyć” układ senseli z klasycznym układem filtrów barwnych. Tu nic nie zyskamy przy wysokich czułościach, ale system Quad Pixel oczywiście będzie funkcjonował. 

     Źródłowy materiał znajdziecie tu: LINK. Łyżką dziegciu w beczce miodu jest informacja drobnym druczkiem. Niby w tytule, ale jego czcionce Sony poskąpiło wielkości. Tytuł głosi, że opisana technologia przeznaczona jest do wykorzystania w aparatach smartfonów. Cóż, może w niedługiej przyszłości trafi też do zwykłego sprzętu fotograficznego? A nawet jeśli nie u Sony, to w Panasonicu? W takiej czy innej formie. Widać, że potencjał jest, da się połączyć Quad Pixel nie tylko w wysokimi czułościami, ale i z wysoką rozdzielczością. Rzecz jasna nie naraz, a alternatywnie, lecz to i tak bardzo dobra wiadomość.

     Tak więc Sony opisało już swe idee, Canon dawno zgłosił patenty dotyczące Quad Pixel AF, Nikon podobno też już coś rzeźbi w temacie, a teraz przychodzą wieści od Panasonica. Widać, że temat jest podgrzewany. I dobrze! Powtórzę, szkoda tego panasowego DFD (choć podobno ma on w Lumixach współpracować z nowym systemem), ale jeśli opisany ruch przyniesie znaczącą poprawę w skuteczności, to jestem za. I czekam na efekty.

1 komentarz: