środa, 7 kwietnia 2021

Sony – drobna zmiana nazwy, duża zmiana kursu?

     Niby nic, jedna literka, ale pachnie rewolucją. Dwa modele małoobrazkowych bezlustrowców Sony zostały po cichu „odnowione”. ILCE-A7RM3 oraz ILCE-A7RM4, czyli – po naszemu – A7R III i A7R IV będą teraz produkowane jako ILCE-A7RM3A i ILCE-A7RM4A. Pod tym dodanym „A” kryją się bogatsze w piksele wyświetlacze. Będą one miały po 2,36 mln pikseli w miejsce dotychczasowych 1,44 miliona. Bez dwóch zdań, tylko się cieszyć! Nowe ekrany spowodowały symboliczny spadek liczby zdjęć, które da się wykonać z naładowanego w pełni akumulatora. Drugą zmianą, też symboliczną, ale w bardziej dosłownym znaczeniu tego słowa, jest zniknięcie z ramki tych ekranów logo Sony. Dziwne. Poza tym oba aparaty otrzymały gniazda USB standardu 3.2. 

     Tyle wiadomo, a w każdym razie tyle wynika z tego co wyczaiło DPReview i z tego co widać na stronach Sony. Które to Sony oficjalnie jakoś nie pochwaliło się dokonanymi zmianami. A miejscami wręcz zapomniało je zastosować w swoich materiałach informacyjnych. Na przykład zdjęcie aparatu pokazuje wersję A, ale po rozwinięciu opisu pojawia się rozdzielczość ekranu 1,44 mln pikseli.


     OK, coś się zmieniło, ale skąd moja wizja rewolucji? Ot, skojarzyła mi się historia serii „jednocalowych” kompaktów Sony RX100. Trzy lata temu niespodziewanie przestawiono jej zwrotnicę i w RX100 VI zamiast tradycyjnego dla wcześniejszych modeli krótkiego zooma 24-70 mm f/1.8-2.8, pojawił się znacznie bardziej uniwersalny, choć ciemniejszy, 24-200 mm. I w miesiąc po premierze „szóstki” Sony – jeszcze bardziej niespodziewanie – dorzuciło do oferty model RX100 VA, ze „starym” obiektywem, ale obdarzony kilkoma nowościami zaimplementowanymi w RX100 VI.

     Obecna sytuacja wydaje mi się podobna. Trzy miesiące temu objawił się Sony A1, który jest nie tylko wysokorozdzielczy jak seria A7R, ale jednocześnie szybkostrzelny, filmujący w 8K i w ogóle wszystkomający. Seria R jest już więc niepotrzebna, kończymy jej rozwój, ale na do widzenia jeszcze trochę ją pogłaszczemy. Ekran poprawimy, gniazdo ulepszymy, i tyle. Choć nie, może coś tam jeszcze więcej wyniknie, ale na razie wiemy ile wiemy. Jutro postaram się dowiedzieć czegoś więcej. A może nawet Sony coś oficjalnie powie o nowych – nienowych modelach?

     [EDIT 8.04.2021] Zapytałem Krzyśka Szablistego z Sony, czy może uzupełnić moją wiedzę w temacie. Okazało się, że nie. Ani wcześniej, ani nawet dziś rano nie pojawiło się żadne oświadczenie, informacja prasowa, czy choćby notatka wewnętrzna dotycząca odnowionych modeli. Dziwna polityka Sony.

     Po przespaniu się z tematem myślę, że seria „R” została wygaszona, a jej rolę przejmą dwie nowe. No, na razie to dwa nowe modele. Pierwszym oczywiście jest A1, który do osiągnięć modelu A7R IV dołożył filmowanie w 8K oraz dużą szybkostrzelność. Drugim – na razie tylko przewidywanym przeze mnie – jest aparat z matrycą o bardzo wysokiej rozdzielczości, rzędu 80-90 Mpx. Tworząc go Sony odpuści sobie kwestię szybkich serii zdjęć, filmowania 8K, a może nawet sprawności autofokusa, a poświęci to wszystko na rzecz jakości obrazka. Podejrzewam bardzo wysoką szczegółowość zdjęć, potężny zakres dynamiki, być może także wyjątkowo niską natywną czułość matrycy. Powstanie aparat po którego premierze twórcy cyfrówek średnioformatowych będą musieli zakasać rękawy i wziąć się do roboty, by wyraźnie zaznaczyć swoją pozycję na czele stawki. Wiadomo, że nowy, superwysokorozdzielczy Sony nie pojawi się w najbliższych tygodniach, to raczej kwestia miesięcy, pewnie w ogóle przyszłego roku. Jednak wcześniej czy później objawi się nam, szczególnie że analogiczny model z pewnością planuje też Canon. No, to czekamy!


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz