piątek, 4 lutego 2022

Lud Fuji świętuje. Wiwat Sigma!

     Miałem problem z tym „ludem Fuji”. Bo tak, Canon ma swoich canoniarzy (lub canonierów), Nikon nikoniarzy, da się wymyślić też pentaksiarzy (pentaxian?), ale z Fuji to już nijak nie idzie. Stąd tytułowy „lud Fuji”. Brzmi chyba sensownie.
     A skąd święto i wiwaty? A stąd, że Sigma wreszcie, łaskawie udostępnia – ok, podobno ma zamiar udostępnić – mocowaniu Fuji X swoje trzy APSowe stałki f/1.4. Tak w ogóle, to Sigma nie szasta bezlustrowymi szkłami APSC. Ma w ofercie owe trzy stałoogniskowce: 16 mm, 30 mm, 56 mm, ostatnio pokazał się mikroskopijny zoom 18-50 mm f/2.8, ale to wszystko. Może w Sigmie myśleli, że APS umrze śmiercią naturalną? Jednak nie umarł. W Sony trzyma się mocno, Nikon uzupełnił bezlustrowy mały obrazek dwoma aparatami APS, a Canon zamierza wykonać analogiczny ruch w swojej rodzinie R. No i jest przecież Fuji, dla którego „noga” XF jest wręcz silniejsza niż ta GFX. I w żadnym razie nie ma zamiaru obumierać.

     Stąd trochę nawet dziwne, że Sigma dopiero teraz dojrzała do wsparcia tego systemu swymi szkłami. Racja, może miała za małe moce przerobowe żeby uruchamiać produkcję kolejnej rodziny obiektywów. Może potrzebowała czasu na rozgryzienie protokołów transmisji danych pomiędzy aparatami, a obiektywami Fuji. Może. Wygląda jednak na to, że wszystko zostało już dograne, a trzem stałkom f/1.4, dotychczas dostępnym z mocowaniami Sony E, Canon M, Micro 4/3, a nawet Leica TL, zaczną towarzyszyć ich odpowiedniki z bagnetem XF.
     Zaraz, ja tak się cieszę, lud Fuji podobno wiwatuje, ale czy są ku temu jakieś powody? Przecież stałek podobnych do tych Sigmy jest na rynku pod dostatkiem. Samo Fuji ma w ofercie 16 mm, 18 mm, 33 mm, 35 mm (to f/1.4) oraz 56 mm f/1.2 w dwóch odmianach. Do tego dochodzą Viltroxy i Tokiny (czy raczej Viltroxy / Tokiny) 33 mm f/1.4 i 56 mm f/1.4, licząc wyłącznie obiektywy AF f/1.4. Czy Sigma ma szanse wcisnąć się w ten tłok?

     Jasne, bo tak naprawdę tłoku nie ma. Albo inaczej, robi go tylko Viltrox z Tokiną. Bowiem wyłącznie te obiektywy będą stanowiły bezpośrednią konkurencję dla szkieł Sigmy, ceniąc się tyle samo co one, czyli 1500-2000 zł. Obiektywy Fuji to już wyższa półka cenowa, można powiedzieć że dwa razy wyższa. Poza XF 35 mm f/1.4, którego kupujemy za 2500 zł, reszta z konkurentów trzech Sigm ma przyczepione ceny z okolic 4000 zł. Dzieli je więc przepaść, która na bank spowoduje duże zainteresowanie nowymi Sigmami. O, oczywiście pod warunkiem, że te zachowają ceny znane z wersji EF-M, E, Micro 4/3. A zachowają? Liczę na to, i czekam na ich premierę. Podpowiem jeszcze Sigmie, że lud Fuji ucieszyłby się także z zooma 18-50/2.8.

5 komentarzy:

  1. Fujarze - przez analogię ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pasuje!
      Pentaxianie, Prakticzanie, Nikoniarze i Fujarze, tara-bam, tara-bam, wróg nie wydrze pieśni nam!

      Usuń
    2. A nie lepiej Fujfasy tudzież Fajfusy? ;)

      Usuń
  2. Obiektywy do Fuji bez pierścienia sterowania przysłoną...no nie wiem...

    OdpowiedzUsuń