U Olympusa rządzi f/1.2. |
Rok i dwa lata temu, łódzkie targi postrzegałem tak: kamery…
drony… kamery… gimbale… znowu drony… . I między tym wszystkim, jak rodzynki w
cieście, pojawiały się stoiska typowo fotograficzne. W tym roku trochę się
pozmieniało, bo to całe filmowanie mniej kłuło mnie w oczy.
Stoiska mają różnoraką formę i wystrój. Zdecydowanie wyróżniał się kamper firmy Aero Mind oferującej latający sprzęt do filmowania i fotografowania. |
Jak zwykle, pojawili się i wielcy i mali. Wielcy – co cieszy
– w znacznej większości szarpnęli się na własne ekspozycje, a nie poprzestali
na reprezentacji w postaci stoisk sklepów oferujących ich produkty. Tak
wyglądało to u Canona, Olympusa i Sony. Fuji – trochę kątem u Sklepu bez nazwy,
czy też raczej na dużym, wspólnym z nim stoisku, ale to wyszło na dobre. Fuji
mogło pokazać wszystko, od Instaxów do minilabów, a Sklep… no, też wszystko, w
każdym razie to, co nie gryzie się z Fuji. W tym między innymi sprzęt Pentaxa i
Tamrona, których „rodzimych” ekspozycji zabrakło w Łodzi. Jasne, Pentaxa
(Ricoha) mało kto się spodziewał, bo tylko najstarsi łódzcy górale pamiętają,
że – za czasów reprezentowania go przez firmę Apollo – jego sprzęt pojawiał się
„osobiście”.
Goodram, poza kośćmi pamięci oraz pendrive'ami produkuje też - niektóre bardzo szybkie - karty pamięci. |
Natomiast zdziwiła mnie nieobecność gdańskiej Foto-Techniki,
czyli przedstawiciela (między innymi) Tamrona. Przecież oni zawsze bywali, i to
z niemałą ekspozycją. Dobre choć to, że produkty z ich oferty i tak pojawiły
się na targach. Racja, Tamron w oczy mi się nie rzucił, lecz Zeiss miał sporą wystawkę
w Focus Nordic, Samyanga widziałem w Next77, Metz też mi gdzieś mignął.
Na targach miałem okazję po raz pierwszy pomacać Panasonica GX9. I rzeczywiście, to nie jest następca GX8. Ciekawe, co też Panasonic knuje... |
Canon - tradycyjnie. |
Canon pokazał sprzęt po swojemu, czyli w formie rzędu
statywów z lustrzankami i zamontowanymi do nich obiektywami. Tradycyjnie, wśród
nich nie zabrakło wyrafinowanych szkiełek, choćby Shifta 17 mm i najdłuższych
białych rurek. Ale już EOSy M chowały się po kątach.
U Sony było ciaśniej, trudno się było dopchnąć do sprzętu,
którego było sporo. Co nie dziwi, bo „aktualnych” modeli aparatów Sony ma duży
wybór, a i optyki coraz więcej.
"Cyfrowe" w tym roku praktycznie wyłącznie filmowe. |
Olympus zadziałał bardzo kierunkowo. Niby w gablotach
dostępne były wszystkie sprzedawane obecnie aparaty i obiektywy, ale na ladach,
czyli tam gdzie można było łatwo sięgnąć, oferta była wąska. Obejmowała tylko
jeden model – choć w wielu egzemplarzach – aparatu oraz trzy modele obiektywów.
Oczywiście też nie po jednej sztuce. Aparatem był E-M1 Mark II, a obiektywy to
Święta Trójca olympusowskich stałek, czyli 17, 25 i 45 mm ze światłem f/1.2. I
nikt na stoisku nie krył się, że Olympusowi bardzo zależy na promocji tych
szkieł. O czym najlepiej świadczy logo jego ekspozycji: „f1.2 by Olympus”.
PeakDesign miał stoisko na własność. |
Nieco podobnie do Olympusa postąpił sklep Cyfrowe.pl,
który na stoisku z własnym szyldem skupił się wyłącznie na produktach
filmowych. A już dla PeakDesign wynajął oddzielne. W sumie dobrze, bo ta marka
świetnie sobie radzi i godna jest takiej prezentacji.
Samodzielne stoisko zyskała też
marka obiektywów Laowa, których dystrybutorem w Polsce jest łódzkie Foxfoto.
Dwa lata minęły od czasu, gdy Laowa 15 mm f/4 Makro Shift mocno zawiodła mnie w
teście i chyba niechęć do marki już mi przeszła. Obejrzałem sobie szkiełka
Laowy, których dostępnych jest już prawie dziesięć i korci mnie, żeby któreś
przetestować.
Zresztą nie tylko do tej Laowy się przymierzam. Wpadły mi
również w oko szkiełka Meike. Jasne, to – tak jak i Laowa – druga liga, ale pamiętajmy,
że Sigma też kiedyś była tak klasyfikowana. Optyka Meike jest mało popularna,
rzadko testowana, więc kusi, by się jej przyjrzeć z bliska.
Genesis C5: wysoki, wytrzymały, tani. Jak na "węglówkę". |
Na tym samy stoisku (Next77) przymierzyłem się do nieco
niepozornego, ale wyjątkowo wytrzymałego (udźwig 30 kg) węglowego statywu C5
Genesisa. Chyba też wezmę go na warsztat.
Podpatrzonego na targach sprzętu, który planuję
przetestować, oczywiście jest więcej, ale tu wspomnę o jednym. Bardzo
niespodzianie niespodziewanym. Jest to… ta dam! kompakt Kodaka. No, nie tyle
Kodaka, co pod marką Kodaka, którą to markę przejęła z pięć lat temu firma JK
Imaging, podobno związana z General Electric. Niby o tym wiedziałem, ale nie
miałem pojęcia, że produkowanych jest aż tyle modeli. Na stoisku firmy Faxim zobaczyłem ich sumie kilkanaście, w
tym większość typowo kodakowskich w stylu, prostych kompaktów. Ale jest też
bezlusterkowiec m4/3 Kodak Pixpro S1, który – jak właśnie doczytałem – korzysta
z matrycy BSI CMOS. Czyli opartej na technologii niedostępnej ani Olympusowi,
ani Panasonicowi.
Kodak żyje! Zobaczymy co pokaże w teście. |
Tego bezlusterkowca z pewnością też przemagluję, ale wcześniej, i to wkrótce,
chcę wziąć na warsztat wielce ciekawy, duży kompakt z superzoomem. Zdradzę
tylko, że – w każdym razie „na papierze” – wygląda on na groźnego przeciwnika
rekordowego Nikona P900.
OK, to tyle wrażeń z mojej dzisiejszej, kilkugodzinnej
wizyty na łódzkich targach. Podobały mi się one bardziej niż te z ostatnich
dwóch-trzech lat. Oferta i liczba stoisk pozostały na podobnym poziomie, lecz w
tym roku zrobiło się tam jakoś bardziej fotograficznie. Targi będą trwać
jeszcze przez dwa dni, czyli w piątek i sobotę. Jeśli macie możliwość
pojawienia się Łodzi, to wpadnijcie na nie. Warto!
Fajnie, że trochę drgnęło w moim kierunku. Może jednak się wybiorę. Za to na pewno wybiorę się do Foxfoto, obejrzeć Laowy.
OdpowiedzUsuńŻal mi tylko Nikona, że się musi z sobą tak męczyć.
Liczę, że Nikon wyjdzie z zapaści. Tu przytnie, tam przykroi i się wykaraska. Żeby tylko Canon nie robił mu mocno wbrew wyskakując z jakimiś pomysłami wymagającymi szybkiej i kosztownej odpowiedzi.
Usuń