piątek, 6 kwietnia 2018

Ale wymyślili!, czyli u Canona coraz ciekawiej



Źródło: CanonWatch
     Ciekawie, tak jak ostatnio, czyli patentowo. Tydzień temu pisałem na blogu o oryginalnym pomyśle Canona na krótkie stałki wyposażone w filtr apodyzacyjny. Teraz kolej na innowacyjny sposób gibania ekranu. Rzecz dotyczy przyszłych bezlusterkowców, więc może także spodziewanego pełnoklatkowca. Co też Canon wymyślił?



     Ano, kolejny sposób na odchylanie ekranu tak, by można było na niego wygodnie patrzyć przy różnych położeniach aparatu: niskim i przy fotografowaniu znad głowy, z kadrem pionowym i poziomym. A, i jeszcze przy robieniu selfies.

     Przyznam, że sam jestem zwolennikiem rozwiązania klasycznego, czyli z zawiasem umieszczonym na lewej krawędzi tylnej ścianki. Ale jego – z tego co słyszę – nie cenią filmowcy. Powody są dwa. Odchylony ekran leży obok osi obiektywu, co czasem może utrudniać intuicyjne celowanie. Druga rzecz, to konflikt i kolizja ekranu z kablami, które zwyczajowo mają swoje gniazda po lewej stronie aparatu. A im bardziej zaawansowane filmowanie, tym tych kabli więcej: do mikrofonu, słuchawek, zewnętrznej nagrywarki…

     Producenci, którzy już wcześniej postanowili zapobiec tym kłopotom, stosują dwa podejścia. Pierwsze, po linii najmniejszego oporu: ekran obraca się wyłącznie wokół osi poziomej. Podejście drugie, czyli z zachowaniem obrotu wokół obu osi, realizowane jest na różne sposoby.

Tak sprawy się mają w Sony A77 II.
     A la Sony SLT – koszmarnie porypana kinematyka ekranu, która co prawda umożliwia ustawienie go pod każdym kątem i wygodnie spojrzenie nań w każdej sytuacji, ale intuicyjne to to nie jest. Choć przyznaję, że po jakimś czasie idzie się z tym koszmarkiem zaprzyjaźnić.

     A la Pentax i Fuji – w niektórych pozycjach nie da się ustawić ekranu prostopadle do tylnej ścianki, ale są z tego zyski. Po pierwsze, zarówno przy kadrach pionowych, jak i poziomych, ekran jest pod / nad obiektywem. Po drugie, w żadnym ustawieniu nie wyjeżdża poza obrys aparatu.


Pentax K-1 II po lewej i Fuji X-T2 po prawej. Źródło: Ricoh, Fujifilm.

     Canon poszedł inną drogą. Wykombinował tak, że zarówno przy filmowaniu i innych kadrach poziomych, jak też pionowych, ekran znajduje się za aparatem. Plus pozycja for selfies, gdy ekran wystaje ponad aparat. Obejrzyjcie sobie te kombinacje na szkicach poniżej. Na pierwszy rzut oka, ten system wygodą będzie górował nad pomysłami Sony z aparatów SLT. Jednocześnie da szersze możliwości ustawień niż ekrany Pentaxów i Fuji.
     Pomysł podoba mi się, zobaczymy jak będzie się tego używało w praktyce. No i kiedy „ta praktyka” pojawi się na rynku…

Źródło: CanonWatch


2 komentarze:

  1. Swietny pomysl ma Olympus Stylus TG-850. Gdyby jeszcze mozna bylo w pozycji podniesionej krecic na wszelkie kierunki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kojarzę, że Sony A57 miało właśnie taką kinematykę ekranu. Z tą różnicą, że zawias był na dole aparatu.

      Usuń