Źródło: CanonWatch |
Ciekawie, tak jak ostatnio, czyli patentowo. Tydzień temu pisałem na
blogu o oryginalnym pomyśle Canona na krótkie
stałki wyposażone w filtr apodyzacyjny. Teraz kolej na innowacyjny sposób
gibania ekranu. Rzecz dotyczy przyszłych bezlusterkowców, więc może także
spodziewanego pełnoklatkowca. Co też Canon wymyślił?
Ano, kolejny sposób na odchylanie ekranu tak, by można było
na niego wygodnie patrzyć przy różnych położeniach aparatu: niskim i przy
fotografowaniu znad głowy, z kadrem pionowym i poziomym. A, i jeszcze przy
robieniu selfies.
Przyznam, że sam jestem zwolennikiem rozwiązania
klasycznego, czyli z zawiasem umieszczonym na lewej krawędzi tylnej ścianki. Ale
jego – z tego co słyszę – nie cenią filmowcy. Powody są dwa. Odchylony ekran
leży obok osi obiektywu, co czasem może utrudniać intuicyjne celowanie. Druga rzecz,
to konflikt i kolizja ekranu z kablami, które zwyczajowo mają swoje gniazda po
lewej stronie aparatu. A im bardziej zaawansowane filmowanie, tym tych kabli
więcej: do mikrofonu, słuchawek, zewnętrznej nagrywarki…
Producenci, którzy już wcześniej postanowili zapobiec tym
kłopotom, stosują dwa podejścia. Pierwsze, po linii najmniejszego oporu: ekran
obraca się wyłącznie wokół osi poziomej. Podejście drugie, czyli z zachowaniem
obrotu wokół obu osi, realizowane jest na różne sposoby.
Tak sprawy się mają w Sony A77 II. |
A la Sony SLT – koszmarnie porypana kinematyka ekranu, która
co prawda umożliwia ustawienie go pod każdym kątem i wygodnie spojrzenie nań w
każdej sytuacji, ale intuicyjne to to nie jest. Choć przyznaję, że po jakimś
czasie idzie się z tym koszmarkiem zaprzyjaźnić.
A la Pentax i Fuji – w niektórych pozycjach nie da się
ustawić ekranu prostopadle do tylnej ścianki, ale są z tego zyski. Po pierwsze,
zarówno przy kadrach pionowych, jak i poziomych, ekran jest pod / nad
obiektywem. Po drugie, w żadnym ustawieniu nie wyjeżdża poza obrys aparatu.
Pentax K-1 II po lewej i Fuji X-T2 po prawej. Źródło: Ricoh, Fujifilm. |
Canon poszedł inną drogą. Wykombinował tak, że zarówno przy filmowaniu
i innych kadrach poziomych, jak też pionowych, ekran znajduje się za aparatem. Plus pozycja for selfies, gdy
ekran wystaje ponad aparat. Obejrzyjcie sobie te kombinacje na szkicach poniżej. Na
pierwszy rzut oka, ten system wygodą będzie górował nad pomysłami Sony z
aparatów SLT. Jednocześnie da szersze możliwości ustawień niż ekrany Pentaxów i
Fuji.
Pomysł podoba mi się, zobaczymy jak będzie się tego używało
w praktyce. No i kiedy „ta praktyka” pojawi się na rynku…
Źródło: CanonWatch |
Swietny pomysl ma Olympus Stylus TG-850. Gdyby jeszcze mozna bylo w pozycji podniesionej krecic na wszelkie kierunki.
OdpowiedzUsuńKojarzę, że Sony A57 miało właśnie taką kinematykę ekranu. Z tą różnicą, że zawias był na dole aparatu.
Usuń