piątek, 24 kwietnia 2015

Jarosław Brzeziński: TEST - Nikkor 58 mm f/1,4G vs. Sigma 50 mm f/1,4 DG HSM "Art"

Rzekomy następca Noct Nikkora jako mistrz sztuki i Sigma z serii artystycznej jako mistrz techniki


Z lewej Nikkor 58 mm f/1.4G; z prawej Sigma 50 mm f/1,4 DG HSM „Art”.
    Żaden z testowanych obiektywów nie jest nowością: AF-S Nikkor 58 mm f/1,4G został wprowadzony na rynek pażdzierniku 2013 roku a Sigma 50 mm f/1.4 DG HSM serii  „Art” – w styczniu 2014 roku; jednak gdy zaproponowano mi porównanie tych dwóch „standardów”, nie wahałem się ani chwili. Sigmę znam i wiem, jak jest znakomita. Z Nikkorem nie miałem nigdy do czynienia, ale za to miałem przez kilka lat - zanim mi go ukradziono - Noct Nikkora 58 mm f/1,2, na którego następcę niektórzy „namaścili” rzeczonego AF-S Nikkora 58 mm f/1,4G. Moim zdaniem nie do końca słusznie.




Noct Nikkor 58 mm f/1.2 AiS.
     Wypuszczony na rynek w 1977 roku wraz z lustrzanką Nikon Photomic A obiektyw, Noct Nikkor 58 mm f/1,2 w wersji Ai został zaprojektowany tak, aby umożliwić robienie zdjęć nocnych przy pełnym otworze przysłony oraz ułatwić astrofotografię. Noct był produkowany do roku 1997, a jedyna zmiana jakie zaszła przez te 20 lat to uaktualnienie do wersji AiS (rok 1982) połączone z przejściem z siedmio- na dziewięciolistkowy mechanizm przysłony. Na tle dominujących wówczas obiektywów standardowych o tradycyjnej konstrukcji Nocta wyróżniała przednia, ręcznie polerowana soczewka asferyczna, korygująca wady optyczne jasnych obiektywów, w szczególności aberrację komatyczną, która wyraźnie zakłóca obraz w nocnej fotografii i astrofotografii, gdzie występuje duży kontrast między punktowym źródłem światła, a ciemnym tłem. W tamtych czasach używano metody ręcznego polerowania soczewki dla uzyskania powierzchni asferycznej; wymagało to zatrudnienia wysoce wyspecjalizowanych techników, bardzo dokładnej kontroli i testów każdego egzemplarza obiektywu. Dlatego pomimo pozornego podobieństwa do Ai Nikkora 50mm f/1.2, cena Nocta była trzy razy wyższa w czasach, gdy obydwa obiektywy produkowano równolegle. W 11-letnim okresie produkcji sprzedano jedynie około 10.000 egzemplarzy Nocta. Jednak wkrótce po zaprzestaniu produkcji wokół obiektywu zaczęła narastać legenda. Czasem tworzyli ją nieliczni posiadacze - zawodowi fotografowie, częściej upajający się jego opisami amatorzy. Nie bez wpływu było to, że w serii obiektywów z autofokusem Nikon nigdy nie stworzył optyki o jasności f/1,2. Tym samym coraz częściej pojawiały się powtarzane opinie, jak wspaniały był Noct, jak niepowtarzalnej jakości obrazy tworzył chociaż niewiele było dostępnych przykładowych zdjęć  Ceny Nocta zaczęły rosnąć a potem poszybowały w górę. A „Nikoniarze” czekali na jego następcę z autofokusem.

Kilka zdjęć z Noct Nikkora 58 mm f/1.2 AiS.
     Dlaczego nie uważam AF-S Nikkora 58 mm f/1,4G za następcę Nocta? Sytuacja zmieniła się diametralnie od 1977 roku, Wtedy soczewka asferyczna była egzotyką; teraz właściwie każdy producent „wkłada” w jasne obiektywy po kilka soczewek o niezwykłych właściwościach - asferycznych, o wysokim współczynniku refrakcji, czy niskiej dyspersji. Wtedy fotografowano na filmach, głównie o niskich czułościach, więc w astrofotografii szansę miały tylko superjasne obiektywy; teraz jasność nadal jest tam ważna, ale możliwość rejestrowania niezaszumionych obrazów przy ekwiwalentach czułości rzędu ISO 1600 i wyższych w nowoczesnych lustrzankach cyfrowych sprawia, że obiektywy o jasności f/2,8 są wystarczające. Ogniskowa 58 mm – nieco odstająca od zazwyczaj stosowanej 50mm, czy 55 mm – i mimo, że taka sama jak w Noct Nikkorze, w erze cyfowej moim zdaniem wskazuje na inne przeznaczenie obiektywu. Śmiem twierdzić, że jest to głównie optyka portretowa. Nikon chciał upiec dwie pieczenie na jednym ogniu: na pełnoklatkowej lustrzance 58 mm nadaje się do ujęcia połowy postaci; na formacie APS-C obiektyw daje ekwiwalent pola widzenia obiektywu 85 mm, czyli zdecydowanie portretowego.

AF-S Nikkor 58 mm f/1.4G.
     W pierwszej chwili chciałem od razu zdyskredytować Nikkora. Spora obudowa okazała się nieproporcjonalnie lekka, a majaczący w jej głębii człon optyczny jest dość niewielki. Sigma jest ogromna i ciężka jak na optykę o ogniskowej 50 mm i jasności f/1,4, ale tam przynajmniej jest mnóstwo metalu i szkła. Nic dziwnego – aby uzyskać świetne osiągi, zamiast typowej dla „standardów” konstrukcji optycznej wykorzystano układ charakterystyczny dla obiektywów szerokokątnych do lustrzanek, czyli „retrofokus”. Wystarczy porównać liczbę soczewek w obydwu testowanych obiektywach: Nikkor ma ich 9, Sigma – aż 13. Uznałem, że Nikkor to taka „wydmuszka” a wielkość obudowy ma uzasadnić wysoką cenę i przekonać nas, że mamy do czynienia z poważną optyką. Moje negatywne wrażenia spotęgowały pierwsze robione z ręki portrety oglądane na bieżąco na wyświetlaczu aparatu – zdjęcia robione na „pełnej dziurze” nie miały tej ostrości – potocznie zwanej „żyletą” - do jakiej przyzwyczaiły mnie nowoczesne szkła Nikona. Gdy przymknąłem obiektyw, aby zarejestrowować ostro dwie twarze znajdujące się na tylko nieco innych planach (różnica wynosiła kilka centymetrów) – jedna z twarzy była bardzo wyraźnie nieostra. Uznałem, że jest jakiś problem z autofokusem – wyglądało na to, że może obiektyw wymaga drastycznej mikrokalibracji i to na obydwu korpusach, jakich używałem do zdjęć (Nikon D800 oraz Nikon Df).

Sigma 50 mm f/1,4 DG HSM „Art”.

     Przystąpiłem zatem do metodycznych testów dystorsji, winietowania, ostrości posługując się solidnym statywem, Nikonem D800, wężykiem spustowym, wstępnym podnoszeniem lustra, a ostrość ustawiałem zawsze w trybie Live View przy maksymalnym powiększeniu, co całkowicie nieweluje problemy systemu autofokusa. Po zgraniu zdjęć i ich wstępnym obejrzeniu uznałem, że Sigma bije Nikkora na głowę, a przy znacznej różnicy w cenie na niekorzyść produktu Nikona, trzeby by się z głupim zamienić na rozumy, żeby w ogóle rozważać jego zakup. Jednak testy ostrości Nikkora dały tak przedziwne wyniki, że zacząłem je dokładniej analizować i czytać więcej o tym obiektywie. I nagle mnie olśniło! W ostatnich latach Nikon czasem - zamiast konkurować w zakresie nawyższych osiągów – podąża ścieżką walorów estetycznych. Tak  było w przypadku designu aparatu Nikon Df; tak jest w przypadku obrazu tworzonego przez AF-S Nikkora 58 mm f/1,4G.

Nikkor 58 mm f/1.4G i Sigma 50 mm f/1,4 DG HSM „Art”.

     Jak się okazało, klucz do odkrycia szczególnych cech Nikkora leżał w testach ostrości. Zauważyłem, że przy f/1,4 środek obrazu jest ostry, ale ma nieco obniżony kontrast (i to powoduje, że ludzie nie widzą „żylety"), natomiast brzeg jest nieco słabszy. Jednak przedziwny skutek wywołuje przymykanie – o ile na środku poprawia się kontrast, co jest normalne, to ostrość na brzegach – wbrew zasadom – pograsza się od f/2, przez f/2,8, osiągając najgorszy wynik przy f/4 i f/5,6 a potem szybko poprawia się przy f/8 i staje świetna przy f/11. To niestandardowe zachowanie. I tu dochodzimy do podobieństwa do Noct Nikkora. W przeciwieństwie do większości obiektywów standardowych, Noct wykazuje dość znaczną krzywiznę pola, która powiększa się tym bardziej, im bliżej ustawiona jest ostrość. Tak poważna krzywizna pola wyjaśniała dlaczego Noct osiąga słabe wyniki w testach: brzegi obrazu są poza płaszczyzną ostrości w okolicach pełnego otworu przysłony przy fotografowaniu tablic testowych.

     Ostrość

Pełen kadr do testu ostrości. Przysłona f/11, Sigma 50 mm f/1,4 DG HSM „Art”.
Przysłona f/1,4, środek obrazu. Z lewej Nikkor 58 mm f/1.4G;
z prawej Sigma 50 mm f/1,4 DG HSM „Art”.
Obydwa obiektywy są ostre, ale Nikkor ma nieco niższy kontrast.
Przysłona f/2, środek obrazu. Z lewej Nikkor 58 mm f/1.4G;
z prawej Sigma 50 mm f/1,4 DG HSM „Art”.
Przy f/2 środek obrazu z obydwu obiektywów jest równie ostry i kontrastowy.
Przysłona f/11, środek obrazu. Z lewej Nikkor 58 mm f/1.4G;
z prawej Sigma 50 mm f/1,4 DG HSM „Art”.
Od f/2,8 obydwa obiektywy są super ostre i kontrastowe.

Przysłona f/1,4, brzeg obrazu. Z lewej Nikkor 58 mm f/1.4G;
z prawej Sigma 50 mm f/1,4 DG HSM „Art”.
Sigma ma ostre brzegi obrazu już od pełnego otworu; brzegi Nikkora są nieco gorsze.
Przysłona f/2, brzeg obrazu. Z lewej Nikkor 58 mm f/1.4G;
z prawej Sigma 50 mm f/1,4 DG HSM „Art”.
Obraz z Sigmy jeszcze się poprawia, natomiast brzegi Nikkora pogarszają się.
Przysłona f/4, brzeg obrazu. Z lewej Nikkor 58 mm f/1.4G;
z prawej Sigma 50 mm f/1,4 DG HSM „Art”. 
Brzegi obrazu z Sigmy są już fantastyczne natomiast
obraz brzegowy z Nikkora osiąga najgorszy wynik.
Przysłona f/11, brzeg obrazu. Z lewej Nikkor 58 mm f/1.4G;
z prawej Sigma 50 mm f/1,4 DG HSM „Art”.
Sigma jest nadal rewelacyjna, a brzegi Nikkora poprawiają się do świetnej wartości.
     Wiemy już, że ani Noct Nikkor ani AF-S Nikkor 58 mm f/1,4G nie nadają się do fotografowania tablic testowych, kopiowania obiektów dwuwymiarowych a także – chociaż krzywizna pola jest mniejsza w nieskończoności niż w niewielkich odległościach obrazowych – do fotografii krajobrazowej, gdzie wiele ważnych partii obrazu znajduje się zarówno w środku jak i na brzegach. Natomiast występująca przy dużych otworach przysłony kombinacja ostrego, chociaż nie przesadnie kontrastowego, środka i atrakcyjnie nieostrych brzegów obrazu nadaje się idealnie do portretów czy fotografowania roślin.
     Ale wróćmy jeszcze do wyników testów ostrości – jak je wyjaśnić? Wygląda na to, że inżynierowie Nikona wykorzystali połączenie dwóch wad optycznych: wspomnianej wyżej krzywizny pola oraz zmiennej aberracji sferycznej, stosowanej w dwóch obiektywach z kontrolowanym stopniem rozostrzenia obrazu – AF Nikkor 105 mm f/2D DC oraz AF Nikkor 135 mm f/2D DC. W AF-S Nikkorze 58 mm f/1,4G wady te pogłębiają się wraz z przymykaniem przysłony - od f/1,4 do f/4, ale potem głębia ostrości niweluje ich efekt; stąd widoczna od f/8 poprawa ostrości brzegowej.
     Trzeba przypomnieć, że nieskorygowana aberracja sferyczna oraz krzywizna pola były powszechnymi wadami starych obiektywów, a zarazem ich cechą charakterystyczną, sygnaturą, której pozbawione są - zazwyczaj świetnie skorygowane - obiektywy obecnie projektowane. Kiedyś wady wynikały z tego, że nie potrafiono ich skorygować. Teraz ich skorygowanie jest możliwe, zatem należy wyciągnąć prosty wniosek, że płacimy Nikonowi za to, że jego inżynierowie w sposób kontrolowany zaprojektowali te wady i umieścili w nowoczesnym opakowaniu. Dzięki temu – podobnie jak to było w Noct Nikkorze – AF-S Nikkor 58 mm f/1,4G ma piękne “bokeh”, z płynnymi przejściami tonalnymi w nieostrych partiach obrazu. Te obydwa obiektywy to doskonały dowód na to, że ocenianie jakości i walorów obiektywu wyłącznie na podstawie wykresów MTF (funkcji przenoszenia modulacji) nie zawsze się sprawdza. Obydwa wychodzą słabo przy takiej ocenie a jednak obrazy przez nie tworzone mają niezwykły walor estetyczny.

     Podsumowując podejście do konstrukcji dwóch testowanych tutaj obiektywów można rzec, iż Sigmie płacimy za to, że jej inżynierowie wiedzieli, jak zrobić świetny obiektyw i go zrobili; Nikonowi płacimy za to, że jego inżynierowie wiedzieli jak zrobić świetny obiektyw i go zepsuli w sposób kontrolowany.

     Kadr

Zdjęcia z bliska. Z lewej Nikkor 58 mm f/1.4G; z prawej Sigma 50 mm f/1,4 DG HSM „Art”.
     Sigma jest wyposażona w wewnętrzne ogniskowanie, natomiast Nikkor ma stary sposób ogniskowania poprzez ruch całego członu optycznego. To nieco wyjaśnia ogromną obudowę Nikkora, wewnątrz której przesuwają się wszystkie soczewki jednocześnie, podczas gdy przód obiektywu musi pozostać nieruchomy, aby bez żadnych problemów można było stosować filtry.        Efektem ubocznym jest ogromna różnica kadru rejestrowanego przez obydwa obiektywy przy małych odległościach obrazowych, wykraczająca poza to co, sugerowałaby różnica zaledwie 8 mm ogniskowej. Wewnętrzne ogniskowanie powoduje, że ogniskowa Sigmy skraca się przy przejściu od nieskończoności do minimalnej odległości ustawiania ostrości.

    Dystorsja


Dystorsja. Z lewej Nikkor 58 mm f/1.4G; z prawej Sigma 50 mm f/1,4 DG HSM „Art.”
Sigma jest całkowicie pozbawiona dystorsji, natomiast Nikkor ma niewielką beczkowatą.

Winietowanie

Minimalna odległość ustawiania ostrości, f/1,4, Z lewej Nikkor 58 mm f/1.4G;
z prawej Sigma 50 mm f/1,4 DG HSM „Art”.


Minimalna odległość ustawiania ostrości, f/2,8, Z lewej Nikkor 58 mm f/1.4G;
z prawej Sigma 50 mm f/1,4 DG HSM „Art”.
     Przy minimalnej odległości ustawiania ostrości i pełnym otworze przysłony Nikkor nieco winietuje natomiast Sigma jest praktycznie pozbawiona tej wady. Przy f/2,8 Nikkor przestaje winietować.

Nieskończoność, f/1,4, Z lewej Nikkor 58 mm f/1.4G;
z prawej Sigma 50 mm f/1,4 DG HSM „Art”.
 
Nieskończoność, f/5,6, Z lewej Nikkor 58 mm f/1.4G;
z prawej Sigma 50 mm f/1,4 DG HSM „Art”.
     W nieskończoności obydwa obiektywy winietują; Sigma nieco mocniej niż Nikkor. W Nikkorze wada znika przy f/2,8, a w Sigmie przy f/5,6.

     Bokeh

Przysłona f/1,4. Z lewej Nikkor 58 mm f/1.4G; z prawej Sigma 50 mm f/1,4 DG HSM „Art”.


Przysłona f/4. Z lewej Nikkor 58 mm f/1.4G; z prawej Sigma 50 mm f/1,4 DG HSM „Art”.



Przysłona f/1,4. Z lewej Nikkor 58 mm f/1.4G; z prawej Sigma 50 mm f/1,4 DG HSM „Art”.


Przysłona f/4. Z lewej Nikkor 58 mm f/1.4G; z prawej Sigma 50 mm f/1,4 DG HSM „Art”.
     Obydwa obiektywy mają ładne bokeh. Przy pełnym otworze przysłony, Nikkor ma odrobinę łagodniejsze przejścia tonalne, ale przy f/4 różnica praktycznie znika.

    Aberracja chromatyczna

Przysłona f/1,4, fragment obrazu. Z lewej Nikkor 58 mm f/1.4G;
z prawej Sigma 50 mm f/1,4 DG HSM „Art”.
     Obiektywy mają świetnie skorygowaną aberrację chromatyczną. W Nikkorze można znaleźć śladową aberrację na nieostrych krawędziach znajdujacych się na dużo jaśniejszym tle.

Uwagi końcowe

     Mimo, że mamy do czynienia z dwoma obiektywami standardowymi o zbliżonej ogniskowej i takiej samej jasności, trudno o dwa bardziej różniące się produkty. W Sigmie postawiono na doskonałość techniczną, bezkompromisową konstrukcję maksymalnie korygującą różne wady optyczne; w Nikonie postawiono na doskonałość estetyczną projektując w kontrolowany sposób wady optyczne. Nie postrzegam tych obiektywów jako zamienniki. Kto chce uzyskać najlepsze osiągi w praktycznie każdej sytuacji, wybierze Sigmę; jest to na pewno bardziej wszechstronny obiektyw. Jednak pewnej grupce osób, które chcą bez obróbki w programach graficznych osiągnąć piękny obrazek wynikający z samych cech obiektywu w określonej, zawężonej gamie sytuacji fotograficznych, Nikkor  wyda się nieodparty i niezastąpiony. Dobrze, że mamy wybór.


     Dane techniczne:

Nikkor AF-S 58 mm f/1.4G
Konstrukcja: 9 soczewek w 6 grupach
Zakres liczb przysłony: f/1,4 - f/16
Kąt widzenia: 40° 50' w nieskończoności
Minimalna odległość ustawiania ostrości: 0,58 m
Wymiary (średnica x długość): 85 mm x 70 mm
Waga: 385 g
Gwint filtra: 72 mm
Cena (w sklepie www.interfoto.eu): 6299 PLN

Sigma A 50 mm f/1,4
Konstrukcja: 13 soczewek w 9 grupach
Zakres liczb przysłony: f/1,4 - f/16
Kąt widzenia: 46° 50' w nieskończoności
Minimalna odległość ustawiania ostrości: 0,40 m
Wymiary (średnica x długość): 85 mm x 100 mm
Waga: 815 g
Gwint filtra: 72 mm
Cena (w sklepie www.interfoto.eu): 3500 PLN

Dziękuję sklepowi www.interfoto.eu za wypożyczenie obiektywu AF-S Nikkor 58 mm f/1,4G do testu.

I na koniec jeszcze kilkanaście zdjęć wykonanych testowanymi obiektywami.

Nikon D800, Nikkor 58 mm f/1.4G, przysłona f/1,4.


Nikon D800, Nikkor 58 mm f/1.4G, przysłona f/1,4.


Nikon D800, Nikkor 58 mm f/1.4G, przysłona f/2.



Nikon D800, Nikkor 58 mm f/1.4G, przysłona f/1,8.



Nikon Df, Nikkor 58 mm f/1.4G, przysłona f/1,4.



Nikon Df, Nikkor 58 mm f/1.4G, przysłona f/1,4.



Nikon Df, Nikkor 58 mm f/1.4G, przysłona f/1,4.


Nikon D800, Nikkor 58 mm f/1.4G, przysłona f/1,8.


Nikon D800, Nikkor 58 mm f/1.4G, przysłona f/1,8.


Nikon D800, Nikkor 58 mm f/1.4G, przysłona f/1,8.


Nikon Df, Nikkor 58 mm f/1.4G, przysłona f/1,4.


Nikon D7100, Sigma 50 mm f/1,4 DG HSM „Art”, przysłona f/1,4.


Nikon D7100, Sigma 50 mm f/1,4 DG HSM „Art”, przysłona f/2,8.

Nikon Df, Sigma 50 mm f/1,4 DG HSM „Art”, przysłona f/11.















Nikon Df, Sigma 50 mm f/1,4 DG HSM „Art”, przysłona f/11. Bagno Jacka w Wesołej.
To miejsce bardzo się zmieniło, ale to tutaj Andrzej Wajda nakręcił film „Brzezina”.


8 komentarzy:

  1. Ciekawy wpis i piękne zdjęcia. Dziękuję za porządną lekturę!
    Pozdrawiam serdecznie,
    Anna Ż.

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo ciekawy wpis! Choć na co dzień fotografuję Canonem, przeczytałam ten test z dużym zainteresowaniem. Podziwiam cierpliwość przy testowaniu!!! :)
    pozdrawiam,,
    Aneta M.

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak zwykle u Pawła Baldwina - duuużo błędów rzeczowych:
    - W roku 1977 Nikon wprowadził lustrzankę Nikon F2 Photomic A (oraz blisko z nią spokrewnioną AS) Nikon F to lata 1959-72
    - przednia soczewka była ręcznie SZLIFOWANA, a nie polerowana. Ręczne tworzenie powierzchni asferycznych, wymaga - o czym Paweł nie wie - ręcznego szlifu, bo to jest proces odpowiadający za osiągnięcie wymaganago kształtu. Polerowanie ma za zadanie jedynie wygładzić wcześniej uzyskaną (podczas szlifowania) powierzchnię
    - zgodnie z moją znajomości podstaw mamtematyki, miedzy rokiem 1977 (wprowadzenie do produkcji) a rokiem 1997 (wycofanie z produkcji) minęło 20, a nie 11 lat.
    Trzymam kciuki za kolejne, bardziej poprawne teksty! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zanim autor artykułu, czyli Jarek, odniesie do tych uwag, sam odpowiem co nieco.
      Przyznaję się, że sczytując artykuł nie wyłapałem tego "polerowania". A powinienem, bo technologii obróbki skrawaniem trochę kiedyś łyknąłem. Moja culpa!
      Sprawa druga: Jarek wcale nie napisał, że w roku 1977 rozpoczęła się produkcja jakiejś wersji Nikona F. Zresztą nawet ja wiem, że nie ma czegoś takiego jak Nikon F Photomic A. Myślę, że po prostu "F2" się zjadło.
      Kwestia trzecia: okres produkcji Nocta, to rzeczywiście 20 lat, co zostało na dwa sposoby zadeklarowane na początku komentowanego akapitu. Podejrzewam, że okres 11 lat dotyczy jednoczesnej produkcji obu opisywanych Nikkorów. Ale tu niech się już Jarek wypowie.
      Pozdrawiam!

      Usuń
    2. Komentarz jest anonimowy, więc nie wiem komu dziękować za zwrócenie uwagi na błędy. Soczewka oczywiście szlifowana a nie polerowana . Oznaczenie "F2" przepadło przy wklejaniu tekstu na stronę a z matematyką u mnie jak widać kulawo. Powinno być "20 lat". Jeszcze raz dziękuję autorowi komentarza za cenny wkład w udoskonalenie tekstu.
      Jarosław Brzeziński

      Usuń
  4. Niezależnie od cyfrowych i literowych błędów tekst jest bardzo interesujący. Po raz pierwszy spotkałem się z opisanym problemem niedoskonałości technicznych optyki, które "robią" charakterystyczny i pożądany obraz. Nie miałem świadomości tego faktu, ale z intuicyjnych doświadczeń laika też miałem czasem takie wrażenia z użytkowania wiekowych szkieł. Pozdrawiam Autorów.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tekst jest w całości autorstwa Jarka, przekażę mu pozdrowienia. Obecnie już rzadko projektuje się obiektywy pod kątem plastyki obrazu. Takie obiektywy przepadają w drobiazgowych testach, gdzie liczbowe wyniki są podstawą oceny. Wystarczy przeczytać test tego Nikkora na Optycznych. Leica trzyma jeszcze fason, co nieco Sony (korzystające z dawnych doświadczeń Minolty - czyli też trochę Leiki), ale ostatnio i Olympus. Pochwalił się on, że swoich portretówkach 45 i 75 mm nie użył soczewek asferycznych, właśnie w celu poprawienia plastyki. Pzdrw

      Usuń
  5. Dzięki za teścik, przeczytałem z zaciekawieniem :)

    OdpowiedzUsuń