Odczekałem do pierwszych jesiennych chłodów, by
zaprezentować ostatni z moich tegorocznych testów superzoomów, traktując tę
publikację jako przedłużenie wakacji. Bo po raz kolejny powtórzę się pisząc, że
wakacje to na moim blogu czas testów superzoomów. Zresztą nie tylko u mnie. Oraz
nie tylko testów, ale i „testów”. Gdy na początku sierpnia zgłosiłem w Nikonie zapotrzebowanie
na sprzęt, pierwszą odpowiedzią było że „nie wiem czy znajdziemy, bo niby wszyscy
teraz odpoczywają, ale sprzęt demo wymiotło nam z magazynów”. Nic dziwnego, gdy
już się jedzie na urlop, warto wziąć ze sobą jakiś fajny aparat i obiektyw.
Czasem naprawdę do przetestowania w ciekawszych niż na co dzień plenerach, czasem
po prostu do wakacyjnego fotografowania. Stąd różni krewni i znajomi królika od
czerwca dobijają się do przedstawicielstw i krajowych oddziałów producentów
sprzętu foto być i dla siebie coś wyrwać.
Ja miałem szczęście, dostałem co chciałem.