… a premiery walą jedna za drugą. Tylko co to znaczy, premiera?
Dawniej rzecz była jednoznaczna: nie było – jest; jak w japońskim cyrku. Teraz
to już tak prosto nie wygląda. Okres ogłaszania nowości trzeba maksymalnie
wydłużyć, budowanie napięcia i zainteresowania nowością są ważniejsze niż ona
sama. Tak to w każdym razie wygląda z zewnątrz. Odsłanianie odbywa się
kilkuetapowo, nawet nie licząc plotek oraz mniej lub bardziej oficjalnych
przecieków: 1. Prowadzimy prace nad aparatem (obiektywem) Och! i Ach!, który wprasuje konkurencję
w ziemię. 2. O, tak on będzie wyglądał. (mokap w gablocie). 3. Już możecie
wziąć go do ręki. O parametrach porozmawiamy później. 4. Nasz sprzęt będzie
miał miliard tego, trzy miliony owego i tylko ćwierć mikrona tamtego
paskudnego. 5. Wielką Galę Premierową planujemy na… 6. O, rety! Konkurencja
będzie szybsza! Ogłaszamy go już, teraz! 7. Będzie go można kupić za pół roku…
jak dobrze pójdzie.
Punktów programu można by wymyślić jeszcze kilka, ale całe szczęście,
nie wszyscy producenci korzystają z takiej ścieżki ogłaszania swych nowości.
Albo inaczej: niektórzy producenci nie zawsze z takiej ścieżki korzystają. Bywa,
że bum! – i jest. Na przykład najnowsza wersja Sony RX100.