Testy, opisy, nowości sprzętowe, co się szykuje i co o tym wszystkim myślę. Bez autocenzury...
poniedziałek, 27 grudnia 2021
Laowa Shift 15 mm Zero-D – lepiej późno niż wcale
poniedziałek, 20 grudnia 2021
Moim okiem: Canon rozmienia się na drobne. I dobrze robi.
poniedziałek, 13 grudnia 2021
Canon EOS R3 – aż tak dobry?!
niedziela, 5 grudnia 2021
Moim okiem: Jeszcze jedna Laowa makro 2:1
piątek, 26 listopada 2021
TEST: Olympus 8 mm f/1.8 – rybie oko na bogato
piątek, 19 listopada 2021
Moim okiem: Co pandemia dała fotografii?
niedziela, 14 listopada 2021
TEST: Nikkor Z 40 mm f/2 – proste szkło bez kompleksów
czwartek, 28 października 2021
Nikon Z9? Obecny! Olympus OM 1D? Nie ma!
wtorek, 19 października 2021
Ależ maleństwo! Sigma 18-50 mm F2.8 DC DN
sobota, 9 października 2021
Patrzcie, cóż się objawiło! Samyang zrobił zooma!
Źródło: cameramaker.co.th |
Może dlatego, Samyang odcinając się od przeszłości, pokazał – przepraszam, ma pokazać – zoom po pierwsze z autofokusem, po drugie o zupełnie najnormalniejszym zakresie ogniskowych 24-70 mm. Nic oryginalnego nie ma też w planowanym mocowaniu: wyłącznie Sony. Szkoda!
Źródło: cameramaker.co.th |
piątek, 1 października 2021
TEST: Tamron 28-200 mm f/2.8-5.6 – prawie go polubiłem
wtorek, 14 września 2021
O, jaki fajny Nikkor! Canon też nie od rzeczy.
czwartek, 9 września 2021
Sigmo, 100 lat!
Tak to wyglądało na początku... |
czwartek, 2 września 2021
Fujifilm GFX 50S II, czyli wszystko już było
poniedziałek, 23 sierpnia 2021
„Wystarczy wyjechać na wakacje…
Pomiędzy moimi wyjazdami Tamron pokazał ciekawy, bardzo jasny zoom 35-150 mm f/2-2.8, a Sigma długie tele 150-600 mm f/5-6.3 z rodziny Sport. Liczyłem, że druga część urlopu zaowocuje mnogością premier, ale nic z tego. Prawie nic.
sobota, 14 sierpnia 2021
TEST: Nikkor Z 24-200 mm f/4-6.3 VR. No, nareszcie!
Wracam do Nikkora 24-200. Na początku wstępu wspomniałem o pierwszym „nareszcie”, czas więc na drugie. Nie, nie ma tak dobrze! Drugie napotkacie dopiero pod koniec artykułu.
sobota, 7 sierpnia 2021
W Olympusie całkiem cicho? Skądże!
Ciekawe, czy zamiana logotypu będzie następowała na bieżąco, czyli tylko wraz z wchodzeniem na rynek nowych modeli? Myślę, że to drugie. Znaczy, nie wystąpi sytuacja, gdy któraś kolejna partia aparatu / obiektywu, będzie już sygnowana OM DS zamiast Olympusem.
Aparat ma być następcą E-M1X, ale posiadającym formę E-M1 III. W sumie oznacza to utrupienie giganta, i umieszczenie w linii jednego tylko modelu flagowego. Wow!, że też nie wpadli na to od początku. Tak, „wow!” – przecież OM Digital Solutions od dawna zapowiada „premierę wow!”. To chyba ma być ta.
To o aparacie, a ma się jeszcze pojawić obiektyw, podobno pionier całej serii szkieł. Niby zwykła stałka, ale wygląda na to że wymyślona wedle nowej koncepcji. Po pierwsze ma mieć światło f/1.4. Tego w Olympusie m4/3 jeszcze nie grali. Jego (te jaśniejsze) stałki – tak, nowe szkło nie będzie zoomem – miały otwór f/1.8-2 albo f/1.2. Tu wchodzi nowa liczba, i tylko ciekawe czy jest to zamiana / przesunięcie z f/1.8 na f/1.4 i zapowiedź modeli f/1, czy nowa seria ma współistnieć z bieżącymi?
Po drugie, obiektyw ma mieć ogniskową 20 mm. To też nowe podejście, gdyż Olympus i Panasonic zasadniczo, poza nielicznymi wyjątkami, nie powtarzały nawzajem ogniskowych swoich obiektywów. A „dwudziestka” jest przecież u Panasa „od zawsze”. Racja, ona ma światło f/1.7, więc o żadnym powtórzeniu nie będzie mowy. No i bardzo życzyłbym sobie napędu AF mniej prymitywnego niż w lumixowym szkle.
Bardzo liczę, że informacje o nowych premierach okażą się prawdziwe. Nawet jeśli kosztem ma być zniknięcie logo Olympusa…
sobota, 31 lipca 2021
Moim okiem: Canon i jego nowa „migawka”
sobota, 24 lipca 2021
TEST: Sony FE 24-70 mm f/2.8 GM – no, to sprawdzam!
środa, 14 lipca 2021
Sigma fp L – wrażenia z focenia
środa, 7 lipca 2021
Między Sigmą, a Sigmą – wywiad z Kazuto Yamaki
Jakoś lubię tego gościa, więc gdy gdzieś widzę opublikowany wywiad z nim, chętnie podlinkowuję go na blogu. Ale oczywiście nie dla owego lubienia, a z powodu DLA KTÓREGO go lubię. Czyli dlatego, że gada z sensem. Tym razem Kazuto Yamaki był przepytywany przez Barneya Brittona z DPReview, a wywiad dotyczył między innymi aparatów Sigma fp i fp L, technicznych aspektów napędu autofokusa, rozwoju fabryki w Aizu oraz negatywnych i pozytywnych skutków pandemii. Zapraszam! LINK DO WYWIADU
wtorek, 29 czerwca 2021
Nikon Z fc – w zupełnie starym stylu
czwartek, 24 czerwca 2021
TEST: Sigma 24-70 mm f/2.8 A DG DN. Znowu piątka. Znowu z minusem.
poniedziałek, 14 czerwca 2021
Jak w koreańskim cyrku: nie było styków, są styki. Brawo Laowa!
Pierwsza Laowa, która nie miała gołego bagnetu pojawiła się w 2018 roku. Była to setka makro o maksymalnej skali odwzorowania wynoszącej aż 2:1. Już trzecia taka w kolekcji Venus Optics. Co prawda stykami komunikacyjnymi oraz funkcją sterowania przysłoną z aparatu dysponowała wyłącznie wersja z mocowaniem Canon EF, ale nie było wątpliwości, że krok został wykonany w dobrym kierunku. Spodziewałem się, że po pierwszym Venus Laowa szybko uczyni kolejne, ale okazało się, że nie. Dopiero w 2020 roku pojawiły się dwa obiektywy ze stykami, tym razem do systemu Micro 4/3: pięćdziesiątka makro (oczywiście 2:1) oraz UWA 10 mm f/2. Gdy pojawił się ten szeroki kąt, pomyślałem że szkoda mojej ulubionej laowowskiej stałki Micro 4/3, czyli 7,5 mm. Gdyby pojawiła się ona na rynku teraz, a nie kilka lat temu, miałaby styki. Co prawda to stałka ulubiona jedynie platonicznie, choć jeśli kiedyś zacznę fotografować sprzętem tego systemu, na pewno ją nabędę.
W Venus Optics usłyszano moje westchnięcie, pogłówkowano kilka miesięcy i stwierdzono: mówisz, masz. Taka właśnie była geneza ogłoszonego w zeszły piątek odmłodzonego C-Dreamera 7.5 mm F2.0 MFT. To właśnie on otrzymał styki oraz przysłonę sterowaną elektronicznie z aparatu. Skoro Venus Optics tak pogrywa, nie pozostaje mi chyba nic innego jak skończyć z tym Platonem i wejść w Micro 4/3.
Styki oznaczają nie tylko przekazywanie informacji do
nagłówka EXIF, ale też możliwość automatycznego dodawania korekcji wad
optycznych w edycji zdjęcia oraz samoczynnego powiększania obrazu w wizjerze /
na ekranie dla ułatwienia ustawiania ostrości. Żeby nie było za pięknie,
przysłonę zubożono o dwa listki. Pierwotna wersja obiektywu miała ich siedem,
nowa posiada ich tylko pięć. Malutko, ale w takim szerokim obiektywie, nie jest
to bardzo istotna kwestia. Reszta konstrukcji, poza obudową nie posiadającą już
pierścienia przysłon, wygląda identycznie. Milimetrowe różnice w wymiarach nie
zmieniają faktu, że to mikroskopijne szkło. Liczy po mniej więcej 5 cm średnicy
i długości, ma masę 165 g i korzysta z filtrów 46 mm. Miłym unowocześnieniem
jest szerszy i głębiej żłobiony pierścień ustawiania ostrości. Nie znam
polskiej ceny obiektywu, ale sugerowana na rynek amerykański jest chyba
identyczna jak w przypadku pierwszej wersji, czyli 549 dolarów. Można by więc
przypuszczać, że odmłodzona Laowa 7,5 mm nie będzie istotnie droższa od
starszej. Nic nie wiem o dacie rynkowej premiery obiektywu, więc na pocieszenie
podlinkowuję
mój test pierwszej jego wersji.
środa, 9 czerwca 2021
Olympus PEN E-P7. Nie, nie rozumiem.
poniedziałek, 31 maja 2021
Co tam słychać u Nikona?
I od jesieni cisza. Z drugiej strony, konkurencja też nie sieje nowościami, w każdym razie w kwestii aparatów. W ciągu tych kilku miesięcy gdy Nikon „milczał”, Canon również nabrał wody w usta, Sony pokazało tylko A1, i jedynie Fuji ogłosiło dwa modele: X-E4 oraz GFX 100S. Piszę tylko o Prawdziwych Nowościach, a nie odświeżeniach znanych już modeli. Tyle że te firmy, a także kilka innych, ogłosiły ze trzy tuziny nowych obiektywów. Żeby choć zmieścić się w statystykach, Nikon powinien dołożyć do tego zestawu ze trzy swoje szkła. Tego jednak nie uczynił. A może on tylko przyczaił się i niedługo sypnie nowościami?
środa, 19 maja 2021
TEST: 35/1.8, 35/2 i znowu 35/1.8, czyli Samyang, Sigma i Sony
środa, 5 maja 2021
YaMamOto Takie, czyli polish your Japanese
Oglądając (a głównie słuchając) ten film, zauważyłem jak bardzo prawidłowo my, Polacy wymawiamy te japońskie słowa. Po chwili zorientowałem się jednak, że to jedynie pozór. Nam się tylko wydaje, że robimy to tak jak trzeba, natomiast słuchający nas Japończycy na pewno rwali by włosy z głowy. Uprzejmie się przy tym uśmiechając.
Ale ogólnie rzecz biorąc, czyli na polskie ucho, to nie jest źle. Choć powszechnie nie radzimy sobie z jedną marką motocykli, jedną sprzętu foto (obie należy wymawiać po angielsku), i totalnie gubimy się przy pewnej marce monitorów. Zresztą sami posłuchajcie...
wtorek, 27 kwietnia 2021
Moim okiem: Zatoczyliśmy krąg, czyli nowa Sigma 35/1.4
Trzydziestekpiątek ef-jeden-cztery nie brakuje na rynku. Są manualne i autofokusowe, zrobione głównie z plastiku oraz mocno metalowe, nastawione na plastykę zdjęć, bądź na ich techniczną jakość. Każdy znajdzie model który mu pasuje. Wśród nich jest jeden, który na miano legendy może nie zasługuje, ale wzorca, czy też odnośnika to już na pewno. Mam na myśli Sigmę 35 mm f/1.4 DG HSM Art. Prezentacja tego obiektywu, która miała miejsce niemal dekadę temu, okazała się ważną cezurą w historii układu sił na rynku producentów optyki fotograficznej. Mniejsza nawet o to, że 35/1.4 Art był pierwszym obiektywem zgodnym z filozofią Global Vision, choć i to z pewnością zmieniło sposób postrzegania Sigmy i jej produktów. Znacznie ważniejsze, że był to wspaniały obiektyw, który wówczas, jesienią 2012 roku mocno namieszał na rynku. Bo jak tu żyć z faktem, że Sigma wyprodukowała szkło, któremu Nikon i Canon mogą najwyżej wyczyścić przednią soczewkę? I czy w tej sytuacji obiektywy Sigmy jeszcze wypada nazywać kundlami?
wtorek, 13 kwietnia 2021
Trójka zamiast jedynki, czyli Canon przygotowuje niespodziankę [+ aktualizacja]
O samym aparacie nie wiadomo na razie nic więcej poza tym co widać na zdjęciu. Zintegrowany grip, to raz. Dwa, przycisk (a nie pokrętło) po lewej stronie aparatu oznacza „jedynkowy” system obsługi. Czy tylko jedynkowy? Nie, przyciski po lewej miał przecież także EOS-3. Co dobrze tłumaczy oznaczenie nowego modelu, a mi od razu przyszło do głowy, że Canon pokaże ciężki krążownik zamiast pancernika. Nie, to nie mój pomysł, a trawestacja tytułu dawnego artykułu Jarka Brzezińskiego w Foto Kurierze, w którym porównywał właśnie EOSa-3 i EOSa-1V.
środa, 7 kwietnia 2021
Sony – drobna zmiana nazwy, duża zmiana kursu?
czwartek, 25 marca 2021
Sigma fp L. Nie, to wcale nie jest obiektyw.
czwartek, 18 marca 2021
[ˈfoːktlɛndɐ], [ˈlaɪkʌ] i [kaʁl tsaɪs] , czyli polish your German
czwartek, 11 marca 2021
Leica APO-Summicron-M 35 mm F2 ASPH. Tak się robi APO!
Okazało się, że nie tylko mi coś nie grało. Podobnych wątpliwości nabrała ekipa z Wetzlar, ale im nie przyszło do głowy by pisać o tym na blogu. Oni po prostu zebrali się w kilku, pogłówkowali, a potem szybciutko ulepili i jeszcze szybciej ogłosili nowego, maleńkiego APO-Summicrona. A zaprojektowali go tak, że w Venus Optics z pewnością teraz siedzą w kąciku i się wstydzą. Dobra, przesadzam, ale to co pokazała Leica zasługuje na duże brawa.
środa, 3 marca 2021
Jaśniej, najjaśniej, Laowa
środa, 24 lutego 2021
TEST: Tamron SP 35 mm F/1.4 Di USD. Miał być wzorcem…
Wśród Tamronów znalazłem jeden niestabilizowany, który nie łapie się do żadnej z tych kategorii. Nie jest on ani „ściemniony”, ani „przycięty”, ani „bezlusterkowy”. To klasyczna trzydziestkapiątka ef-jeden-cztery dostępna z lustrzankowymi mocowaniami Canona i Nikona. Wyróżnia się ona też, nietypową, bo skromną i krótką nazwą. Tamronowskie obiektywy od dawien dawna ociekały mnóstwem dodatkowych symboli, a tu mamy tylko SP, Di i USD. Aż podejrzane, prawda? Wyjaśnienie tych wyjątkowości kryje się w informacji prasowej. Tamron zafundował sobie to szkło na 40. urodziny serii SP, który to skrót przez lata rozszyfrowywałem (zresztą nie tylko ja) jako Super Performance, gdy w rzeczywistości chodzi o Superior Performance. A jak urodziny, to szalejemy! Nie wiem czy zauważyliście, ale to pierwszy w historii tak jasny obiektyw Tamrona. Po drugie, zaprojektowany został on tak, by być wzorcem jakościowym pod każdym względem. Po trzecie, wcale nie okazuje się kosmicznie drogi. Znaczy, już się nie okazuje, bo gdy startował z cenę sugerowaną – jak kojarzę – 4700 zł, nie wróżono mu powodzenia. Bo choć oryginały Nikona i Canona były znacznie droższe, to świetna i o ugruntowanej pozycji na rynku Sigma 35/1.4 ART kosztowała wówczas ponad tysiąc złotych mniej. Jednak po półtora roku od premiery sklepowej Tamron zjechał do 3200-3300 zł, podczas gdy Sigma prawie nie staniała. Tak więc, biorąc pod uwagę egzemplarze pochodzące z polskiej dystrybucji, obiektywy kosztują teraz tyle samo.
Nie mogłem więc sobie nie zadać pytania: czy ten Tamron rzeczywiście błyszczy tak mocno, by można go było nazywać wzorcową trzydziestkąpiątką? Uznałem, że wypadałoby na to pytanie odpowiedzieć, więc go przetestowałem, a was zapraszam teraz do przeczytania co z tego testu wynikło.
wtorek, 9 lutego 2021
Royal Photographic Society otwiera archiwa
Ale tak jak jak i dziś, na spotkania klubowe przynosiło się własny sprzęt, by pochwalić się przed kolegami. Na zebraniu Towarzystwa 21 kwietnia 1853 roku zaprezentowanych zostało 14 aparatów. Panowie Clark i Elliott pokazali aparaty składane (po polsku: field camera J), trzech dżentelmenów aparaty z kompletną ciemnią wewnątrz nich, a czterech innych modele zawierające kasety na większą liczbę arkuszy papieru fotograficznego. W przypadku jednego z aparatów nawet pięćdziesięciu (!), a gdy przewodniczący zebrania (wice-prezes Photographic Society, Sir William J. Newton) zapytał czy dobrze usłyszał liczbę możliwych do wykonania zdjęć, odpowiedziano że może być ich nawet więcej niż 50, ograniczeniem jest wyłącznie długość dnia. To były czasy!
Publikuję ten artykuł po przejrzeniu ledwie trzech najstarszych – fascynujących! – numerów pisma. Kolejne z pewnością są równie ciekawe, więc zapraszam was do czytania i oglądania. Ale uprzedzam, że jeśli liczycie na zdjęcia, to nie szukajcie ich w numerach wcześniejszych niż z końcówki XIX wieku. LINK DO ARCHIWUM
wtorek, 26 stycznia 2021
THE ONE. W Sony numerki się pomyliły?
poniedziałek, 25 stycznia 2021
TEST… nie, tylko teścik: Sony A7C. Nie każdy znajdzie w nim coś dla siebie.
Sam też wypowiedziałem się wówczas w temacie, jednak mój artykuł bazował wyłącznie na oficjalnych danych oraz wstępnych ocenach osób, które już miały do czynienia z A7C. Zauważyłem wtedy świeże powiewy w konstrukcji, wyraziłem wątpliwości co do kilku rozwiązań, lecz całościowo oceniłem aparat pozytywnie. Teraz miałem okazję używać go ze trzy tygodnie, więc dowiedziałem się o nim znacznie więcej.
Więcej dobrego, czy więcej złego? Nie umiem tego jednoznacznie ocenić. Pewne potencjalne wady pogłębiły się, inne okazały się nieistotne. Niektóre ewidentne pozytywy przestały błyszczeć, z kolei inne uwypukliły się. Dobra, wystarczy tego podsumowania, to przecież początek artykułu, a nie koniec. Czas na konkrety.
poniedziałek, 18 stycznia 2021
K2 zdobyte!... w cieniu Sony.
czwartek, 14 stycznia 2021
TEST: Samyang AF 14 mm F2.8 FE
Tyle, że wszystko to były obiektywy bardzo mechaniczne, bez jakiejkolwiek komunikacji z aparatem. Żadnych elektrycznych styków, żadnych popychaczy przysłony, tylko goły bagnet. Wreszcie z pięć lat temu Samyang wszedł w zaawansowaniu o poziom wyżej, i to w dwóch aspektach. Po pierwsze pojawiło się pełne połączenie z aparatem, zarówno elektroniczne, jak i mechaniczne. Czyli styki dla przekazywania danych w jedną i drugą stronę oraz do sterowania przysłoną, ewentualnie dźwigienka / popychacz, jeśli przysłona miała być przymykana mechanicznie. Po drugie, autofokus, czym Samyang różni się od trochę później startującej Laowy. Ona nadal tkwi w manualach, a przy tym stara się prezentować szkła wyjątkowe, bądź wręcz rekordowe pod względem kombinacji parametrów – ogniskowa, jasność, skala odwzorowania itd. Samyang działa nieco bardziej konserwatywnie, a przy tym nie waha się wypuszczać obiektywów jakich na rynku jest zatrzęsienie. Przykładem choćby ostatni 35 mm f/1.8 oraz spory wybór portretówek 85/1.4.
Właśnie, to kolejna cecha jego oferty: mnóstwo wersji pozornie podobnych szkieł. Tych czternastek lub osiemdziesiątekpiątek jest tyle, że czasem trudno się połapać która jest która. Ale bez paniki! Trochę poczytamy i pooglądamy zdjęcia obiektywów, i orientujemy się która wersja to manual focus, która premium manual focus, która auto focus i do jakich aparatów da się je podłączyć. Przy tym każde mocowanie często oznacza nieco inną nazwę obiektywu, co niesamowicie zwiększa liczbę modeli Samyanga w sprzedaży. Gdy zajrzałem na Ceneo, znalazłem tam około setki Nikkorów, tyle samo szkieł Canona, dwa razy tyle Sigm, a Samyangów… ponad 400! A samych jego czternastek w różnych odmianach, wersjach i mocowaniach, aż 40! Robi wrażenie, prawda?
Tyle przydługiego wstępu, przechodzę do testu. Trochę mi głupio, bo uświadomiłem sobie, że do tej pory nie miałem na warsztacie żadnego Samyanga. Znaczy, na blogu, bo dawno temu dla Foto testowałem APSowe rybie oko 8 mm, nota bene bardzo udane. Teraz wymyśliłem sobie przestrzelanie jakiejś mocno szerokiej, ale jednak rektalinearnej, stałki. Zresztą jasne, że stałki, bo do zoomów Samyang jeszcze nie dojrzał. Padło na 14 mm f/2.8 z mocowaniem Sony FE.