Venus Laowa 15 mm f/4
Źródło: venuslens.net |
O chińskiej firmie Venus Optics usłyszałem po raz pierwszy z
pół roku temu, gdy zaprezentowała nietypowy obiektyw makro. Pełnoklatkowy Venus
60 mm f/2.8 Ultra-Macro potrafi nie tylko fotografować ze skalą odwzorowania
2:1, ale też ustawić ostrość na nieskończoność! Przyznam, że nie kojarzę innej
konstrukcji o takich możliwościach.
Ale okazało się, że dwie trudne do połączenia cechy to było
za mało. Stąd ostatnio kolejna premiera – tym razem dostaliśmy aż trzy w jednym. Pierwsze,
to szeroki, a właściwie superszeroki kąt 110°. Drugim elementem układanki jest funkcjonalność
makro, z maksymalną skalą odwzorowania „zaledwie” 1:1. Trzecia cecha to zupełna
nowość i niespodzianka. Niespodzianka nie dlatego, że coś nadzwyczajnego udało
się zaprojektować i wykonać. Ta niespodzianka objawia się bowiem pytaniem:
dlaczego do diaska nikt na to wcześniej nie wpadł? Tyle jest na rynku
pełnoklatkowych szerokokątnych stałek, a nikomu nie przyszło do głowy, by
którejś z nich dodać funkcję shift!
Nie
chodzi o współpracę z lustrzankami małoobrazkowymi, bo przy bardzo szerokim
kącie widzenia istotnie poszerzenie pola obrazowania – choć możliwe – jest bardzo
kosztowne. Konstruktorzy z Venus wpadli na
pomysł uszczęśliwienia aparatów APS-C, bo czyż one nie zasługują na shifta? Na
prawdziwego, szerokiego, architektonicznego shifta, a nie namiastkę, jak w
przypadku canonowskiego 17 mm, z którego „na cropie” robi się ponad 27 mm.
Małoobrazkowe
koło obrazowania ma przy używaniu niepełnoklatkowego aparatu sporo luzu, który da się przecież z pożytkiem wykorzystać. Można co prawda powiedzieć, że wszyscy używający optyki z przesuwną osią to
poważni fotografowie, nie zawracający sobie głowy niepełnoklatkowym sprzętem. Ale
patrząc z drugiej strony, czy oni mogli myśleć o wyborze pomiędzy małym
obrazkiem, a APS-C? Nie, nie mieli wyjścia, musieli wejść w FF.
Źródło: venuslens.net |
Teraz Venus daje szanse tym wszystkim, którzy czasem potrzebują
tego typu optyki, ale siedzą w niepełnej klatce i nie widzi im się ani wymiana
całego sprzętu, ani dokupywanie fullfrejma tylko do użycia z shiftem. Szanse o tyle
duże, że obiektyw jest produkowany z mocowaniami do Canona, Nikona, Sony (A i
FE) oraz Pentaxa. Choć właściwie to nie wiem czy „produkowany”, bo na razie można
go kupić tylko na przedpłatę. Wysyłka z Hong Kongu ma rozpocząć się w drugiej
połowie lipca. Jeśli ktoś woli inny kierunek dostawy, przedpłaty może dokonać w
B&H.
Źródło: venuslens.net |
Trochę informacji technicznych. Maksymalny otwór względny to
f/4, najmniejszy – f/32. W metalowym korpusie zamkniętych jest 12 soczewek, w
tym 3 o wysokiej refrakcji i jedna niskodyspersyjna. Dane techniczne mówią o
14-listkowej przysłonie, lecz zdjęcia obiektywu wyraźnie pokazują 6-listkową.
Cóż, może do czasów rozpoczęcia dostaw listki zdążą się rozmnożyć. Przednia
soczewka jest płaska, więc przed nią znajdziemy gwint na filtry (77 mm). Jeszcze
bardziej z przodu znajduje się zdejmowalna, tulipanowa osłona przeciwsłoneczna.
Ustawianie ostrości oczywiście odbywa się ręcznie, ale – co gorsza – obiektyw w
żaden sposób nie komunikuje się z aparatem. Zero styków – a to zdecydowanie nie
ułatwi fotografowania. Choć z drugiej strony, to przecież shift, a tego typu optyką
rzadko pracuje się na szybko. Skalę odwzorowania 1:1 uzyskuje się przy dystansie
ostrości 12 cm. Mierzone oczywiście od matrycy, a to wypada niecałe pół centymetra przed przednią
soczewką. Nie ma łatwo!
Źródło: venuslens.net |
A jak z samym shiftem? Podstawa jest solidna – jeśli chodzi
o kąt widzenia w APS-C, to 15 mm przekłada się małoobrazkowe 24 mm w przypadku
Canona i na 23 mm w pozostałych
systemach. Zakres shifta nie wygląda już tak obiecująco – oś optyczną możemy
bowiem przesunąć maksymalnie o 6 mm. Trochę skromnie, gdyż małoobrazkowe koło
obrazowania teoretycznie pozwala na przesuw APSowego kadru nawet o 8 mm wzdłuż
długiego boku klatki i o 10 mm wzdłuż krótszego. Sama operacja odbywa się za
pomocą dźwigni, a nie typowego dla tego typu obiektywów pokrętła. Publikowane
zdjęcia nie pozwalają nic bliżej powiedzieć na temat działania tego mechanizmu.
I na koniec miła informacja o cenie. Obiektyw kosztuje nieco
poniżej 500 dolarów, czyli 2/3 tego co pełnoklatkowy Samyang 24 mm TS. Na
zachętę, dostawa po przedpłacie jest darmowa (w każdym razie z Hong Kongu), a jeśli
koniecznie chcemy coś dopłacić, to możemy wydać 20 dolarów na przejściówkę do
bezlusterkowca Sony albo μ4/3.
Jestem bardzo ciekaw tego obiektywu. Liczę, że jest on nie
tylko ciekawostką konstrukcyjną, ale nadaje się do fotografowania. Przyznam, że
trochę boję się o efekty połączenia UWA z makro 1:1. Czy nie zaszkodziło to jakości
obrazu przy dużych dystansach ostrości? Co prawda w Polsce Venus chyba nie ma
swojego przedstawiciela, ale mam nadzieję, że uda mi się to szkiełko
przetestować.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz