Pomimo powszechnego runu na aparaty z dużyyymi matrycami i
równoległego lekceważenia (czy wręcz hejtu) okazywanego systemowi Micro 4/3,
ten jakoś ciągle daje sobie radę. Nie dość, że nie tonie, to dwa dni temu
uzyskał wsparcie. Do „konsorcjum” przystąpili bowiem dwaj producenci
obiektywów: Yongnuo i Venus Optics. Dla Yongnuo są to pierwsze kroki nie tylko w
kierunku optyki dla aparatów z matrycami 4/3 cala, ale w ogóle dla bezlustrowców.
Dotychczasowe jego szkła były przeznaczone wyłącznie do lustrzanek Canona i
Nikona.
Natomiast Venus Optics, czyli firma produkująca obiektywy Laowa,
popełniła już niejedną konstrukcję pod Micro 4/3. Ze wymienię choćby testowane
już przeze mnie szkiełko-perełkę 7,5 mm f/2. Na czym więc ma polegać owo
przystąpienie do systemu, skoro się w nim jest?
No, niby się jest, ale tylko jedną nogą, wręcz wyłącznie
kawałkiem stopy. Chodzi o fakt bardzo fragmentarycznej kompatybilności
obiektywów Laowa z aparatami Micro 4/3. Obejmuje ona wyłącznie możliwość
mechanicznego połączenia obiektywu z aparatem. Jasne, da się tak fotografować,
lecz utrudnia je brak przepływu jakichkolwiek informacji, sygnałów, czy poleceń
pomiędzy jednym i drugim urządzeniem. Przystąpienie do systemu oznacza poznanie
i wprowadzenie protokołów komunikacji na linii aparat – obiektyw, co niesie za
sobą bardzo istotne skutki. Pozytywne, rzecz jasna. Pokrótce wymienię co to da.
Primo: możliwość przekazywania do aparatu informacji o wartości przysłony,
ustawionej odległości, ewentualnie ogniskowej itp. Wszystko dla współpracy, ale
też do zapisu danych w Exifie. Secundo: możliwość sterowania przez aparat
przysłoną, czyli jej przymykanie do wartości roboczej w odpowiednim momencie
oraz pracę w automatykach S i P. Tertio: możliwe staje się automatyczne
ustawianie ostrości – oczywiście jeśli obiektyw przewiduje takie
ekstrawagancje. Quatro: optyczna stabilizacja obrazu, z zastrzeżeniem jak
poprzednio.
W sumie niby nic nowego, wszystko to wydaje nam się
oczywistością, ale dotychczas „obcy” producenci nie mogli zapewniać takiego
oczywistego komfortu fotografowania. Zresztą i tych „oswojonych” producentów
obiektywów, którzy raczyli wypuścić pełnoprawne obiektywy do Micro 4/3 było tylko
dwóch: Sigma i Tamron. Przy tym Sigma nie zaprezentowała żadnego szkła
przeznaczonego specjalnie dla Micro 4/3. Wszystkie z kilku jej propozycji były
projektowane pod matryce APS-C. Takim ściśle specjalizowanym obiektywem okazuje
się być jeden jedyny Tamron 14-150 mm f/3.5-5.8. Tyle, że to szkło praktycznie
nie istnieje na rynku gdyż Tamron pokpił sprawę. Analogiczne – a przy tym
tańsze! – superzoomy mają bowiem w swej ofercie zarówno Olympus, jak i
Panasonic.
Te dwa poproszę pierwsze! Laowa
7,5 mm f/2 i Laowa 17 mm f/1.8. Źródło: Venus Optics
|
Liczę, że nowi członkowie rodziny Micro 4/3
ruszą z natarciem na niezdobyte dotychczas pozycje. Niezdobyte, a raczej nie
zdobywane, więc zadanie nie musi być trudne. Nie, nie żądam od Laowy szybkiego
zaprezentowania stabilizowanych zoomów AF. Niech jedynie doda styki, procesory
i mechanizmy napędu przysłony do już znanych swoich konstrukcji, a będzie
dobrze.
Z kolei w autofokusie doświadczenie ma Yongnuo. Podejrzewam,
że on pójdzie po taniości, dublując co droższe jasne stałki Olympusa i
Panasonica / Leiki. Ma w tym względzie „lustrzankowe” doświadczenie.
Bardzo podoba mi się taki rozwój sytuacji w systemie Micro
4/3. Dopływ świeżej krwi dobrze mu zrobi, a poszerzenie oferty o nowe obiektywy
zwiększy zainteresowanie nim. Szczególnie, że każdy z nowych członków rodziny
poszerzy ją w innym kierunku. Laowa dołoży – jak to ona – konstrukcje
oryginalne, a Yongnuo tanie. Jeśli miałbym jeszcze jakieś życzenia, to
poprosiłbym o przybycie również Samyanga i Voigtlandera. Pliiiiz!
Pracowalem kiedys w japonskiej firmie. Japonce nie chcieli zrozumiec ze produkuja sprzet dla klientow i ze 90% tych klientow nie ma pojecia o technice. Sprzet byl dobry, nowoczesny, ale nie mial paru funkcji ktore mial sprzet europejskich producentow i dziwnym trafem wlasnie te funkcje byly przez sprzedawcow stawiane jako argument. Argument dla, powiedzmy to szczerze, klientow - technichnych analfabetow- ale to dzialao. Japoncy nie chcieli wprowadzac tych funkcji, bo twierdzili, zreszta slusznie, ze one nic nie daja. I firma padla zwalniajac ladnych pareset pracownikow. To tak samo jak z firmami uparcie produkujacymi 4/3 - maja racje ze wiekszy format niewiele lepszego wnosi - ale klient chce wieksze formaty. Podejrzewam ze znowu pare tysiecy pracownikow straci prace jak te firmy padna. Nie chca zrozumiec ze produkuja sprzet dla klientow, a nie dla inzynierow znajacych sie na sprzecie foto.
OdpowiedzUsuń