Od razu zapowiadam, ten test i artykuł są odpowiedzią na test zooma Sigmy, stąd odniesień i porównań do niego jest tu sporo. Nawet zdjęcia plenerowe starałem się powtórzyć, czy raczej naśladować po tamtym teście. Mam jednak nadzieję, że nawet jeśli zoom Sigmy nic, a nic was nie interesuje, znajdziecie tu wystarczająco dużo informacji o szkle Sony jako takim.
Z zewnątrz
Obudowa oczywiście jest uszczelniona. Po jej lewej stronie, znajdujemy trafiający pod kciuk lewej dłoni przełącznik AF/MF oraz przycisk funkcyjny. Do przycisku nie mam uwag, ale wyłącznik autofokusa jest trochę za mało wyrazisty. Albo inaczej, trudno na niego trafić palcem. W zoomie Sigmy rozwiązano to lepiej, jak na mój gust i moje dłonie, w każdy razie.
Masa testowanego obiektywu to ok. 920 g (zważyłem z osłoną od zupełnie innego 24-70/2.8). Sigma uchodzi za wyraźnie lżejszą, ale na mojej wadze niemal doszła do 900 g, więc nie ma co mówić o wyczuwalnej różnicy.
We wnętrzu
Wewnętrzne ogniskowanie to oczywistość, podobnie jak brak systemu stabilizacji obrazu. Ustawianie ostrości zapewnia jeden silnik liniowy DDSSM. Silnik genialnie cichy i superszybki. Superszybki tak naprawdę, czyli biorąc pod uwagę nie tylko szkła bezlustrowców, ale lustrzankowe też. OK, to może jednak wypada podać pełną jego nazwę? Racja, wypada: Direct Drive Super Sonic wave Motor.
Minimalna odległość ustawiania ostrości to ciut poniżej 0,4 m, a maksymalna możliwa do uzyskania skala odwzorowania obrazu wynosi 1:4. Około, bo mi, gdy sprawdziłem wyszła ciut większa, a katalogowo ma być nieco mniejsza. To oczywiście przy ogniskowej 70 mm, bo wraz ze skracaniem ogniskowej możliwości makro pogarszają się, przy 24 mm osiągając skromniutkie 1:10.
Na zdjęciach
Furda obudowy, soczewki, plastiki i cyferki! Co widać na zdjęciach? Dużo widać i ładnie widać. W zasadzie to bardzo ładnie. Choć to ostatnie to nie wszędzie.
Szczegółowość
Co tam, zacznę od podsumowania. Zoom Sigmy pochwaliłem w każdym aspekcie szczegółowości, poza zachowaniem przy 70 mm. No, a Sony… to samo! Znowu 70 mm wypadło wyraźnie słabiej. Tak jakby obiektyw po przekroczeniu ogniskowej 60 mm gubił oznaczenie GM. Ale tak ogólnie, to szkło Sony pokonuje Sigmę w niemal każdym punkcie tej konkurencji.
Gdzie Sigma jest lepsza? W środku kadru przy 35 mm, ale tylko przy mocniej otwartej przysłonie, bo już f/5.6 daje remis. Oraz na brzegu kadru dla 70 mm. Tak, dobrze pamiętacie, ona tam nie błyszczy, ale Sony – jak widać – mocno uklękło. Ale znowu, przymykamy do f/5.6 i współzawodnictwo wyrównuje się. Bywają kombinacje ogniskowej, przysłony, rejonu kadru, gdzie obiektywy idą łeb w łeb, ale częściej to nie idą, a dostaje. I nie w łeb, a w tyłek. Sigma dostaje. A przecież ona jest naprawdę dobrym obiektywem! Chwaliłem szczegółowość jej zdjęć miesiąc temu i nie przestanę chwalić dziś. Ale Sony po prostu okazuje się lepsze. Jest po prostu świetne. Znaczy, tam gdzie jest świetne. A jest niemal wszędzie. Słabiutko wypadają właściwie tylko te naroża przy 70 mm. Środek dla tej ogniskowej też nie błyszczy dla otwartej przysłony, ale szybko „wstaje” i dla f/4 prezentuje się bardzo dobrze. Przy pozostałych ogniskowych centrum klatki wygląda wspaniale dla każdego otworu przysłony. Brzegi klatki poza tymi 70 mm nie dają podstaw do czepiania się, choć dla f/2.8-4 nie są idealne. Wiadomo, przymknięcie przysłony definitywnie likwiduje problemy. Otwór f/5.6, f/8 – bez zastrzeżeń. Ale dla f/11 już widać pierwsze, słabe ślady działania dyfrakcji. Tak słabe, że jeśli mielibyśmy chęć skorzystania z f/11, róbmy to bez wahania. f/16 – nie, już nie. Tu wpływ dyfrakcji jest wyraźny. f/22? Zapomnieć.
Zapraszam do obejrzenia publikowanych niżej wycinków zdjęć testowych. Ponieważ wykorzystałem do nich ten sam motyw co w teście zooma Sigmy, możecie porównać je między sobą. To także dzięki temu, że tu, w teście Sony też pracowała 60-megapikselowa matryca. Oczywiście w Sony A7R IV, którego pewnie już wypatrzyliście na zdjęciu w nagłówku artykułu.
Zwrócę jeszcze uwagę na tę rozdzielczość. To 60 Mpx. Weźcie więc pod uwagę, że jeśli szczegółowość obrazu uzyskanego w tym teście oceniam jako dobrą, to na aparacie 24 Mpx byłaby ona świetna. A jeśli tu piszę, że jest świetna, o, to znaczy że szkło jest wspaniałe.
Kadr do testu szczegółowości obrazu dla wszystkich
ogniskowych. Wycinki poniżej.Ogniskowa 24 mm, brzeg kadru w górnym rzędzie, środek w dolnym.
Kliknij zdjęcie by obejrzeć je w pełnej rozdzielczości.Ogniskowa 28 mm, brzeg kadru w górnym rzędzie, środek w dolnym.
Kliknij zdjęcie by obejrzeć je w pełnej rozdzielczości.Ogniskowa 35 mm, brzeg kadru w górnym rzędzie, środek w dolnym.
Kliknij zdjęcie by obejrzeć je w pełnej rozdzielczości.Ogniskowa 50 mm, brzeg kadru w górnym rzędzie, środek w dolnym.
Kliknij zdjęcie by obejrzeć je w pełnej rozdzielczości.Ogniskowa 70 mm, brzeg kadru w górnym rzędzie, środek w dolnym.
Kliknij zdjęcie by obejrzeć je w pełnej rozdzielczości.
Aberracje
Chromatyczna poprzeczna – tak, jest. Ale wyłącznie w samym dole zooma, a widać ją na zdjęciach tylko wówczas gdy z jakichś przyczyn w aparacie / wywoływarce RAWów wyłączymy jej korekcję. Wygląda na to, że poprzeczna AC ma podobną intensywność dla całego zakresu przysłon. Najsłabiej ją jednak widać przy f/2.8.
Kadr do prezentacji poprzecznej aberracji chromatycznej. Ogniskowa 24 mm, wycinki poniżej. |
Kliknij zdjęcie by obejrzeć je w pełnej rozdzielczości. |
Chromatyczna podłużna – tak, jest. Ona z kolei pojawia się tylko przy 70 mm, dla otwartej przysłony jest nawet dość silna. Praktycznie znika przy f/5.6. Z pewnością w wielu testach zostanie ona zaprezentowana, bo prezentuje się dość efektownie. Ja sobie odpuszczę, gdyż wada ta szybko znika wraz ze wzrostem odległości fotografowania. Silna dla 0,4 m, już dla 1 m znika bez śladu, nawet gdy fotografujemy otwartą przysłoną.
Sferyczna – nie stwierdziłem. Ognisko nie pływa, to raz. Dwa, bardzo ładnie wyglądają nieostrości na pierwszym planie. W zoomie Sigmy nieostry tył prezentował się na mój gust ciut bardziej gładko niż przód. Albo inaczej, przód pachniał pewną nerwowością. To by świadczyło o celowym lekkim niedokorygowaniu aberracji sferycznej. Natomiast u Sony tył przód wyglądają bardzo podobnie. Więcej o nieostrościach napiszę dalej.
Winietowanie
No, jego zoom Sony nie może się wyprzeć. Producent nie deklaruje, że ten problem przerzucił z działu optycznego na informatyczny, więc efekty wizualne rażą mniej niż w Sigmie. Niestety charakter winietowania pozostaje w części taki sam. Ono po prostu jest ostre. Obszar zaciemnienia przy rogach klatki jest mniejszy niż w Sigmie, lecz szybkie przejście od jasności do ciemności wadzi tak samo.
Tak to wygląda przy wyłączonej korekcji winietowania. Aktywacja jej w aparacie zasadniczo pomaga JPEGom, ale nie zawsze czyni to w pełni skutecznie (rzecz zrozumiała), a czasem działa nieprawidłowo. No, w każdym razie dziwnie. Niżej widzicie serię zdjęć bez i z korekcją dla 24 mm. Korekcja przy f/2.8 robi co może, przy f/4 odnosi pełen sukces, ale przy f/5,6 znowu zostawia ciemniejsze rogi klatki. Inny przypadek widzicie w następnym zestawie wycinków, dla ogniskowej 50 mm. Przy f/2.8 korekcja jest idealna (odnoszę wrażenie, że wręcz za silna), ale przy f/4 widać ostro zaciemnione rożki zdjęcia, a przy f/5.6 ładnie złagodzone.
"Studyjne" winietowanie dla ogniskowej 24 mm. Górny rząd bez korekcji, dolny z włączoną korekcją. |
"Studyjne" winietowanie dla ogniskowej 50 mm. Górny rząd bez korekcji, dolny z włączoną korekcją. |
Sprawdziłem czy może mam w aparacie i obiektywie nieaktualny,
niedorobiony firmware, ale nie, posiadałem najaktualniejszy. Widać akurat tych
błędów Sony jeszcze nie poprawiło. Inna sprawa, że problemy ze skorygowanym lub
nieskorygowanym winietowaniem napotykamy praktycznie przy oglądaniu zdjęć
testowych mających na celu jak najlepsze zobrazowanie tej wady. Realne zdjęcia mówią nam, że coś tam
może nam wadzić tylko jeśli winietowania nie skorygujemy. Skorygowane, czy to –
czasami nieprawidłowo – w aparacie, czy to w wołarce RAWów, praktycznie pozwala
nam nie myśleć o kłopotach. Zdjęcia prezentowane pod koniec artykułu dobrze to
pokażą.
Dystorsja
Jest, jest! Nawet podobna jak w zoomie Sigmy. Czyli trochę wąsowata beczka w dole zooma oraz poduszka w środku i górze zakresu ogniskowych. Jest jednak pewna różnica: w Sony zniekształcenia linii przy brzegu obrazu są znacznie słabsze niż u konkurenta. I tak jak i w przypadku winietowania udało się uzyskać lepsze rezultaty samą optyką. Dołożenie korekcji cyfrowej (w aparacie lub w wołarce RAWów) likwiduje problem całkowicie.
Lewą stronę budynku wykorzystałem do prezentacji dystorsji przy 70 mm, prawą przy 24 mm. Korekcja cyfrowa oczywiście była wyłączona. Efekty widzicie poniżej.
Pod ostre światło
No, tu Sony po raz pierwszy przegrywa a Sigmą. Na pewno nie sromotnie, w sumie nie bardzo mam czego się czepiać, bo i Sigma i Sony potrafią wypuścić po jednym bliku. Tyle, że u Sigmy to maluszek, wręcz punkcik. Natomiast Sony w niekorzystnych warunkach produkuje konkretny kawałek plamy światła, który może wadzić. Może rzeczywiście nowsze powłoki Nano AR II pozwoliłyby dorównać Sigmie?
Ogniskowa 24 mm. |
A jeśli chodzi o spadek kontrastu na zdjęciach ze słońcem w
kadrze, to mamy remis na wysokim poziomie. Nie bardzo wysokim, ale jednak.
Ogniskowa 24 mm, przysłona f/5.6. |
Nieostrości
Już trochę o nich napomknąłem. One naprawdę wyglądają świetnie. Oczywiście podczas oceny zdjęć wykonanych podczas testu szukałem dziury w całym, no i coś tam mi się udało znaleźć. Może nie dziurę, a dziurkę, na dodatek tylko jedną. Wypatrzyłem nienajładniejsze nieostrości w liściach / gałęziach / zieleni w rogach kadru dla szerszych i normalnych kątów widzenia. Wyglądają one nieco nerwowo, choć i tak lepiej niż w przypadku Sigmy. Zresztą oboma popełniłem niemal identyczne zdjęcie, więc możecie zobaczyć różnicę.
Tak nieładne nieostrości pojawiają się na zdjęciach bardzo rzadko. Ogniskowa 44 mm, przysłona f/2.8. Wycinki poniżej. |
Kliknij zdjęcie by obejrzeć je w pełnej rozdzielczości. |
Kliknij zdjęcie by obejrzeć je w pełnej rozdzielczości. |
Ale patrzcie, do czego to doszło. Testowane szkło to nie
żadna portretówka i królowa bokehu,
to jasny reporterski zoom. A ja muszę się męczyć żeby wynaleźć jakieś niedoskonałości
w nieostrościach. No, taki postęp to ja lubię.
Jak już wspominałem, znajdujące się poza strefą ostrości tło i przedni plan prezentują się równie ładnie. Poza wspomnianą nerwowością w zieleni nie musimy się niczym więcej martwić. Żadnego rozdwajania konturów lub zamiany jasnych punktów w pierścienie. Cebulowate boke to rzadkość, jego ślady wypatrzyłem na dwóch czy trzech zdjęciach. Widać, że technologia obróbki soczewek asferycznych Extreme Aspherical sprawdza się. Ba, nie dostrzegłem nawet „kocich oczu”, czyli spłaszczonych blisko rogów zdjęcia obrazów nieostrych punktów. Patrzcie, da się uniknąć mechanicznego winietowania nawet przy „obciążeniu” mocowaniem obiektywu o najmniejszej w klasie średnicy. Sigmo, wstydź się!
Poniżej możecie obejrzeć zestaw zdjęć popełnionych przeze mnie podczas testu. Znaczna część z nich to naśladownictwo ujęć z testu zooma Sigmy. Wszystkie są JPEGami prosto z aparatu, wykonanymi przy wyłączonych korekcjach wad optycznych.
Ogniskowa 70 mm, przysłona f/2.8. |
Ogniskowa 70 mm, przysłona f/2.8. |
Ogniskowa 31 mm, przysłona f/2.8. |
Ogniskowa 52 mm, przysłona f/2.8. |
Ogniskowa 62 mm, przysłona f/2.8. |
Ogniskowa 62 mm, przysłona f/4. |
Ogniskowa 62 mm, przysłona f/5.6. |
Ogniskowa 62 mm, przysłona f/8. |
Ogniskowa 70 mm, przysłona f/2.8. |
Ogniskowa 70 mm, przysłona f/4. |
Ogniskowa 70 mm, przysłona f/5.6. |
Ogniskowa 70 mm, przysłona f/8. |
Ogniskowa 70 mm, przysłona f/2.8. |
Ogniskowa 70 mm, przysłona f/2.8. |
Ogniskowa 70 mm, przysłona f/2.8. |
Ogniskowa 70 mm, przysłona f/4. |
Ogniskowa 70 mm, przysłona f/8. |
Ogniskowa 70 mm, przysłona f/2.8. |
Ogniskowa 70 mm, przysłona f/4. |
Ogniskowa 70 mm, przysłona f/5.6. |
Ogniskowa 70 mm, przysłona f/8. |
Ogniskowa 32 mm, przysłona f/6.3. |
Ogniskowa 54 mm, przysłona f/4.5. |
Ogniskowa 57 mm, przysłona f/2.8. |
Ogniskowa 57 mm, przysłona f/4. |
Ogniskowa 70 mm, przysłona f/2.8. |
Ogniskowa 70 mm, przysłona f/4.5. |
Ogniskowa 70 mm, przysłona f/2.8. |
Ogniskowa 70 mm, przysłona f/4. |
Ogniskowa 70 mm, przysłona f/5.6. |
Ogniskowa 70 mm, przysłona f/8. |
Ogniskowa 70 mm, przysłona f/8. |
No, to sprawdziłem. Było warto!
SEL2470GM – wreszcie wcisnąłem do tekstu jego oficjalną nazwę kodową – to naprawdę świetne szkło. Co prawda liczyłem, że jeśli się potknie, to akurat nie w konkurencji szczegółowości obrazu. Dopuszczałem słabsze wyniki w aspektach winietowania lub dystorsji, ewentualnie wyglądu nieostrości, ale na tę szczegółowość bardzo liczyłem. W Sony pomyślano jednak inaczej. Dystorsję mocno ograniczyli (jak na standardowy zoom, wręcz bardzo mocno), plastykę zdjęć opracowali wspaniale, opanowali aberracje, a winietowanie choć bardzo wyraźne, to i tak prezentuje się lepiej niż w Sigmie. Ale zdecydowali się zapłacić za to pewnymi drobnymi ustępstwami w rozdzielczości obrazu. Z jednej strony szkoda, z drugiej okazało się, że da się opracować jasny zoom tak dobry w tak dużej liczbie obszarów działania.
Już teraz wiem, za co Sony żąda 9000 zł. To dużo! Racja. Bardzo dużo! Też racja. Warto tyle wydać? Według mnie, bez dwóch zdań, warto!
Podoba mi się:
+ szczegółowość obrazu (całościowo)
+ dobre opanowanie aberracji
+ wspaniale wyglądające nieostrościNie podoba mi się:
- brzegi przy 70 mm dla mocniejszego otwarcia
Zajrzyjcie też tu:
TEST: Sigma 24-70 mm f/2.8 A DG DN. Znowu piątka. Znowu z minusem.
TEST:
Tamron 15-30 mm f/2.8 – superszeroko i ze stabilizacją
TEST:
Superzoom wagi ciężkiej, czyli Sony FE 24-240 mm f/3,5-6,3
TEST:
Sony FE 12-24 mm f/4. „Lekko to już było”? Nieprawda!
TEST:
Wielki Spóźnialski – Sony FE 35 mm f/1.8
TEST…
nie, tylko teścik: Sony A7C. Nie każdy znajdzie w nim coś dla siebie.
TEST:
Wpadł mi w ręce Zeiss, czyli teścik Distagona FE 35/1,4
TEST:
Wół roboczy á la Tamron, czyli SP 24-70 mm F/2.8 Di VC USD G2
TEST:
Jasność, widzę jasność! – Sigma 24-35/2
Dzień dobry. Właśnie nabyłem a7III i teraz stoję przed wyborem 24-70. Brałem pod uwagę nowego Samyanga, Sigmę i właśnie wersję GM Sony, bo GMII już mega drogi. Mam okazję kupić wersję GM w przystępnej dla mnie cenie, ale drożej oczywiście niż Sigma. Czy szczerze poleciłby Pan Sony GM niż Sigmę?
OdpowiedzUsuńDzień dobry, jeśli Sony GM po okazyjnej cenie, to oczywiście brać Sony, a nie Sigmę. I to byłby koniec odpowiedzi gdybym pisał ją kilka dni temu. Ale tuż przed świętami znajomy rozpływał się nad Samyangiem 24-70 FE, z którego widział genialne technicznie zdjęcia. Wysnuł nawet teorię spiskową, że Sony zostało zmuszone przez Samyanga do pokazania GM II. Może więc ten Samyang? Wiem, mieszam w głowie, ale proszę poszukać testów tego szkła.
Usuńnie biorąc pod uwagę ceny którego wybrać.
UsuńSony, oczywiście. Przepraszam, ale napisana znacznie wcześniej odpowiedź jakoś się nie opublikowała.
Usuń